Kilian
Odkąd wyruszyliśmy do Zaofu nie miałem chwili wytchnienia. W sumie Lilian także. Od trzech dni trenowałem ją walki wręcz. Na początku miałem wątpliwości, czy to aby dobry pomysł, ale już po dwudziestu minutach Lilian potrafiła do perfekcji podstawowe figury ataku i obrony kataną. Obecnie jednak zrobiliśmy sobie taki mały pojedynek i niestety muszę przyznać, że w ciągu tych kolejnych dwóch godzin nauczyła się naprawdę wiele. Bez wielkiego problemu odpierała i blokowała każdy mój atak, przez co zaczynałem się zbliżać coraz to bliżej końca sali. Jeśli za chwilę czegoś nie wymyślę to jeszcze mnie pokona, a w zasadzie to ona we wszystkim wygrywała, kiedy byliśmy młodsi. Kiedy jeszcze byliśmy razem.
W końcu nadarzyła się moja okazja, kiedy Lilii zachwiała się na lewej nodze i dzięki temu udało mi się wytrąci jej miecz z ręki, a do tego złapać ją w tali, ratując ją w ten sposób przed upadkiem na ziemię. Przez krótką chwilę Lilian wpatrywała się w moje oczy, a ja w jej. Niestety w tedy do sali musiał ktoś wejść i zakłócić nam spokój. Tą osobą była Avatar Korra.
Postawiłem z powrotem Lilii na ziemię, po czym odsunęliśmy się oboje od siebie. Avatar jakby niczego nie zauważyła.
– Mogę z tobą porozmawiać Kilianie? – zanim cokolwiek odpowiedziałem dodała – Czekamy na ciebie w sali narad – i wyszła bez jakichkolwiek dalszych wyjaśnień.
Spojrzałem na Lilian i dopiero teraz zauważyłem jej rumieńce na policzkach. Miała wzrok wbity w okno, które ukazywały piękno, które miało w sobie Królestwo Ziemi. Za niedługo będziemy w mieście, a to oznaczało że zobaczę po tak długim czasie ojca. Zastanawiałem się jednak co ciągle gnębi Lilii, muszę się jej o to zapytać, kiedy wrócę z narady.
– Spróbuję to załatwić jak najszybciej, dobrze?
Lilian spojrzał na mnie zdezorientowana. Znowu gdzieś odpłynęła, co zdarzało jej się coraz częściej. Twarz miała bladą, a pod oczami fioletowo cienie, co oznaczało, że spędziła kolejną bezsenną noc. Byłem na siebie wściekły, że dopiero teraz to zauważyłem. Chciałem już zostać przy niej, ale w tedy usłyszałem głos Lilian:
– Nie musisz się śpieszyć. I tak miałam ochotę poćwiczyć magię wody. Korra pokazał mi kolejny styl walki i chciałam go wypróbować przed kolejną lekcją z nią.
– Aha, no dobrze, ale proszę nie przemęczaj się zbytnio. Jeszcze zrobisz sobie przez to krzywdę.
– Bo nie mam pełnej mocy? Dlatego?
– Bo widzę co się z tobą dzieje! – Lilian spojrzała na mnie z niedowierzaniem. – Lilii powiedz mi co się dzieje, proszę. Chcę ci pomóc.
– Korra na ciebie czeka, będzie się zastanawiać co cię zatrzymało, a chyba nie chciałaby
– Zobaczyć jak się kłócimy?! A co gdyby nas tak zobaczyła to miałaby pretensje do mnie, a nie do ciebie.
– Właśnie dlatego nie chcę, żeby to widziała – odwróciła się do mnie plecami, w stronę okna. Wyciągnąłem w jej stronę rękę, aby ją odwrócić w moją stronę, ale w tedy się ode mnie odsunęła i dodała – Idź już. Proszę.
Ze z rezygnacją spojrzałem ostatni raz w stronę dziewczyny, po czym zmierzałem w stronę sali narad. Jedyny obraz, który towarzyszył mi przez całą drogę przez korytarz do pokoju był widok dziewczyny, która w samotności płakała. Przeze mnie.
Lilian
Gdy Kilian wyszedł z pokoju nie minęła nawet minuta, a po moich policzkach płynęły łzy. Od pewnego czasu śnią ciągle mi się koszmary, jakby jakaś magiczna siła nie chciała, abym wróciła do miejsca, które było moim dawnym domem. Może to jednak był zły pomysł, aby zgadać się na propozycję Kiliana. No cóż niestety nie ma już odwrotu i muszę sama sobie poradzić z tym problemem. Nie mam zamiaru go niepokoić i tak ma już wystarczająco swoich problemów.
CZYTASZ
Lilian - Legenda Strażniczki Smoków
FanfictionOdkąd Avatar Korra uratowała świat przed zniszczeniem, minął ponad rok. Jednakże nie wiedziała, że Biały Lotos chroni pewną dziewczynę, na którą polują łowcy nagród. Podobno potrafi tkać równocześnie wodę i ogień, i jest tak samo ważna jak Avatar. A...