05."Chcesz nas wszystkich zabić?"

169 24 2
                                    

-Mam ich gdzieś!Nie mam zamiaru nigdzie iść!-Krzykną Jace.

-A może masz ochotę zginąć?-Spytał z sarkazmem Minho.

Jace mrukną tylko coś pod nosem po czym udał się do łazienki.Typowe jak na niego.Odkąd znikną szczurowaty,ja ani razu nie ruszyłam się ze swojego miejsca.Wielu streferów pytało się mnie jakie jest moje zdanie na ten temat,ale ja bez słowa wzruszałam ramionami.Dlaczego do cholery każdy chciał znać moje zdanie?Fakt może pracowałam dla dreszczu,ale im więcej rzeczy się o nich dowiaduję tym bardziej dochodzę do wniosku,że prawie w ogóle ich nie znam.

-Wciąż tu siedzisz?-Pyta Minho siadając tuż obok mnie.

-Jak widać.-Burczę pod nosem.

-Powinnaś się położyć.Wszyscy już poszli oprócz Ciebie.

-Co?-Spytałam zaskoczona po czym zaczęłam się rozglądać.Rzeczywiście stołówka świeciła pustkami.Jakim cudem mogłam się tak mocno zamyślić,że nawet nie zauważyłam tego,że zostałam tutaj sama.

-Nie mam jakoś ochoty tam iść.-Odpowiadam w końcu.

-Czyli co masz zamiar spać tutaj?Zwariowałaś?

-Skoro szczurowaty powiedział,że to nasza ostatnia noc w wygodnym łóżku,to wole przyzwyczaić się do trudnych warunków już teraz,ale ty idź.-Mówię,posyłając mu wymuszony uśmiech.

-Nie nie zostanę z tobą.-Odpowiada po czym opiera swoją głowę o zimny stół-Dobranoc-Dodaję.

-Dobranoc.-Odpowiadam po czym od razu zasypiam.

***

Miałam sen.Dziwny sen.Jestem razem z czwórką moich przyjaciół.Jesteśmy w jakiejś opuszczonej fabryce.Jest ciemno..bardzo ciemno.Każdy z nas ma jakąś broń w ręce. Minho wraz z Newtem mają kije bejsbolowe.Thomas i Jace mają duże młotki,a ja mam dużą metalową rurę.Wszyscy bez słowa chodziliśmy na palcach by nie narobić hałasu.Baliśmy się,ale czego?

-Może się rozdzielimy?-Zaproponował Newt.

-Zwariowałeś?!-Wrzasną Jace.

-NIE KRZYCZ!Chcesz nas wszystkich zabić?-Szepną głośno Minho.

-Przepraszam.-Wysyczał Jace.

Chciałam się zapytać o co im chodzi,niestety nie byłam w stanie wydusić z siebie nawet jęku.Szłam za plecami Newta,a za mną szła reszta.Nie wiedziałam dokąd idziemy,ale czułam,że musimy się jak najszybciej z tond wydostać.Kiedy szliśmy tak w grobowej ciszy nagle usłyszeliśmy głośny ryk za plecami.

-Purwa co to było?!-Spytał szeptem przerażony Jace.

-Poparzeniec nie wiesz co.-Sykną Newt.

Momentalnie wszyscy przyśpieszyliśmy tępo.Byliśmy już tak blisko wyjścia,niestety na naszej drodze stanęło aż czterech poparzeńców.Na nasz widok wydali z siebie radosny ryk.Zaczęli podchodzić do nas coraz bliżej.Kiedy w końcu stanęli w świetle mogłam dokładnie się im przyjrzeć.Zaczęłam ilustrować każdego od góry do dołu,a kiedy przyszła kolej na ostatniego poparzeńca zamarłam.Wszędzie rozpoznałabym jej twarz,nawet jeżeli była poszarpana.To była ona,to była moja siostra.

Poparzeńcy zaatakowali najpierw Newta.Z łatwością powalili go na ziemie.Chciałam rzucić mu z pomocą,niestety moje ciało stało jak słup.Chciałam odwrócić głowę,ale to też było na nic.Byłam zmuszona patrzeć,jak mój przyjaciel umiera w mękach.Był żywcem zjadany przez czwórkę poparzeńców.Kiedy stwory odsunęły się od blondyna,na jego widok rozpłakałam się.W niektórych miejscach było widać jego kości.Niestety na tym mój koszmar się nie zakończył ponieważ poparzeńcy zaczęli po kolei zjadać moich przyjaciół.Po Blondynie stwory rzuciły się na Minho, później na Thomasa,a na końcu na Jace'a.Kiedy poparzeńcy skończyli z Jace'm ustawiły się na przeciwko mnie.To mój koniec.

-Twoja kolej siostrzyczko.-Powiedział poparzeniec który miał twarz Abby po czym rzucił się na mnie.Zaczęłam drzeć się w niebo głosy wołając o pomoc.

***

Na szczęście zostałam wybudzona z tego koszmaru przez Minho. Widząc Azjatę całego i zdrowego szybko się do niego przytuliłam.Poczułam,że Minho mocno się zdziwił,ale on również mnie lekko przytulił.

-Krzyczałaś przez sen.-Mówi puszczając mnie.

-Miałam zły sen.Która godzina?-Pytam od niechcenia.

-O Purwa!-Wrzasną Minho szybko wstając z krzesła i biegnąc w stronę pokoju.

-Wstawać smrodasy!!!6:58!!!!-Krzyczał Azjata.

W końcu dotarło do mnie o co mu chodziło.Płaski przenos miał się pojawić równo o siódmej rano i cztery po zniknąć.

Nie trzeba było długo czekać.Streferzy jak poparzeni wybiegli z dormitorium.Wszyscy patrzyliśmy teraz na ścianę,którą wczoraj wskazał nam szczurowaty.

-Która godzina?-Pytam ponownie,spoglądając na Minho który jakimś cudem miał zegarek.Kiedy chciał już odpowiedzieć,nagle usłyszeliśmy huk.Skierowałam wzrok na ścianę na której była teraz niewielkich rozmiarów dziura.Wszyscy staliśmy osłupieni wpatrując się w tą dziurę.

-Na co czekacie?!Wchodzimy!-Krzyknęłam.

Po moich słowach Newt oznajmił,że on oraz Thomas pójdą pierwsi,a reszta za nimi,a ja wraz z Minho i Jace'em pójdziemy na końcu upewniając się,że żaden strefer nie zostanie.Kiedy przed dziurą nie było już nikogo oprócz naszej trójki,Minho i Jace weszli pierwsi.Ja stałam jeszcze kilka sekund w osłupieniu.

-Czas zacząć Próby Ognia.-Powiedziałam sama do siebie po czym weszłam w płaski przenos.Udało mi się w ostatniej chwili ponieważ gdy tylko tam weszłam,stołówka od razu zniknęła,a przede mną była teraz pusta ściana.

-Mówiłaś coś?-Spytał Minho który stał obok mnie.

-Nie.Nic nie mówiłam.-Kłamię.

-Okey.Chodźmy.-Mówi szatyn lekko ciągnąc mnie za sobą.

xxx

Tak wiem,pisałam w poprzednim rozdziale,że następny nie pojawi się aż do 3 kwietnia.Ale tak się akurat składa,że mam jeszcze jeden dzień w którym mam internet,więc nie mogłam wytrzymać i napisałam rozdział.Postaram się później napisać jeszcze jeden,ale nie obiecuję :( 

Do następnego:* 

L'Ange_Blanc.

So Lost||TheScorchTrialsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz