15."Będziemy walczyć".

127 14 1
                                    

Czekaliśmy w tym miejscu już ponad godzinę i nadal nic się nie działo. Każdy z nas powoli zaczął się denerwować. Kończyło nam się jedzenie, a jako iż byliśmy w górach, to robiło się coraz chłodniej. Rana po ugryzieniu w mojej nodze wyglądała coraz gorzej i bolała coraz mocniej. Więc tak miał wyglądać nasz koniec? Dreszcz kazał nam tu przyjść i umrzeć w mękach? Przecież nic z tego nie trzyma się kupy.

Ciekawa jestem czy w jakiś sposób nas obserwowali. Po co to wszystko było? Dla rozrywki? Równie dobrze mogli by nas rzucić na pastwę bóldożerców lub poparzeńców albo to i to. Było by znacznie ciekawiej.

Zaczęłam bacznie przyglądać się każdemu streferowi, chcąc upewnić się, że wszyscy przeżyli. Dopiero teraz zauważyłam, że brakuje tutaj Teresy. Jej przyjaciele tutaj byli, ale ona nie. Czyżby uciekła? Przysunęłam się bliżej Thomasa by go o nią wypytać.

-Thomas-Zaczęłam. Chłopak wyprostował plecy i posłał mi pytające spojrzenie.

-Gdzie jest Teresa?-Spytałam.

-Nie wiem. Pobiegła za tobą wtedy do lasu i już potem nie wróciła. Szukaliśmy was, ale w końcu Newt stwierdził, że pewnie poszłyście same do bezpiecznej przystani. Wszyscy go posłuchaliśmy i ruszyliśmy w dalszą drogę-Odpowiedział Thomas z powrotem kładąc się na ziemi.

Zdziwiłam się trochę, że Newt kazał wszystkim iść dalej. Tak wiem, sama chciałam by nikt mnie nie szukał tylko ruszył dalej, ale Newt to taki typowy bohater, więc to do niego nie podobne, że tak szybko odpuścił.

Nie pozostało mi nic innego jak tylko położyć się na ziemi jak większość streferów i zasnąć w oczekiwaniu, że gdy się obudzimy, to zacznie się coś dziać.

***

-Luci obudź się!-Krzyknęła Harriet.

Otworzyłam swoje oczy widząc twarz mulatki przed sobą.

-O co chodzi?-Pytam sennym głosem.

-Sama zobacz-Burknęła wskazując palcem na jakąś górę.

Dopiero po dokładnym przypatrzeniu się tej górze zauważyłam helikopter. Czyżby przyleciał po nas?

-Od jak dawna on tam jest?-Pytam szatynkę.

-Od jakiś dwudziestu minut-Odpowiedziała odchodząc ode mnie.

Nagle niespodziewanie helikopter wzbił się w górę i zbliżał ku nam. Gwałtownie zerwałam się z ziemi przyglądając się jemu. Kiedy helikopter znajdował się idealnie nad nami, ze środka wychylił się jakiś mężczyzna z magnetofonem w ręku.

-Zanim zabierzemy was do siedziby, czeka was jeszcze jeden ostatni test.- Powiedział z lekkim uśmiechem.-Przeżyją tylko najlepsi-dodał po czym schował się do środka.

Zanim cokolwiek zdążyłam mu odpowiedzieć przed nami centralnie z ziemi wyłoniło się pięć ogromnych białych pudeł. Za naszymi plecami wyłoniły się stoły z broniami takimi jak włócznia, nóż, oraz długie metalowe rury. To nie wróżyło nic dobrego.

-Co to ma znaczyć?-Spytał wściekły Jace.

-Będziemy walczyć-Odpowiedziałam biorąc do ręki włócznie, a nóż chowając do swojej kieszeni.

-Ale z czym?-Dodała Sonya.

-Znając dreszcz, to na pewno nie z ludźmi-Odpowiedziałam zbliżając się dwa kroki do białych pudeł.

Wszyscy poszli w moje ślady i po paru minutach każdy stał obok mnie z bronią w ręku. Czekaliśmy aż w końcu to coś wyjdzie z pudeł.Zbliżyłam się kolejne dwa kroki do pudeł, a inni wraz ze mną, i nagle pudła otworzyły się, a z nich wyszło chyba z piętnastu bóldożerców. Wiedziałam, że będą to bóldożercy lub poparzeńcy, ale te stwory były zupełnie inne od tych w labiryncie. Były dwa razy większe i jeszcze bardziej przerażające.

Wzięłam dwa głębokie wdechy po czym głośno krzyknęłam i biegiem ruszyłam w stronę bóldożerców, a inni wraz ze mną.

Już po paru minutach udało mi się zabić pierwszego stwora dzięki Harriet która odwróciła jego uwagę ode mnie. Jak na razie chyba każdemu szło dobrze. Nie zauważyłam do tej pory żadnych trupów oprócz bóldożerców.

Kilka razy zostałam zraniona ostrzami bóldożerców, ale walczyłam dalej. Płonęła we mnie taka nienawiść, że prawie nie czułam bólu który mi zadawał mój przeciwnik. Raz po raz zwinnymi ruchami wbijałam ostrzę w jego plecy, aż w końcu opadł na ziemię, a ja przebiłam włócznią jego głowę na wylot.

Kiedy odwróciłam się by sprawdzić czy ktoś potrzebuję pomocy zamarłam. Przede mną leżało kilkoro martwych streferów, i chłopców i dziewczyn. Jednak moi przyjaciele wciąż żyli, ale to wcale nie polepszało sytuacji.

Podbiegłam do Newta by mu pomóc zabić bóldożercę. Zaszłam go od tyłu i wbiłam mu nóż w plecy. Newt korzystając z tego, że bóldożerca odwrócił się w moją stronę, zwinnym ruchem wskoczył mu na plecy i wbił włócznie w głowę zabijając go.

Udało nam się zabić wszystkich bóldożerców. Helikopter który był nad nami zaczął lądować, aż w końcu był na ziemi. Wszyscy zaczęliśmy biec w jego stronę. Myślałam że to już koniec gdy nagle przed nami staną jeszcze jeden bóldożerca. Ja byłam najbliżej niego. Bóldożeca wbił mi swoje żądło prosto w moją ranę jak by dokładnie wiedział gdzie ją mam.

Krzyknęłam głośno z bólu jaki mi zadał.

So Lost||TheScorchTrialsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz