08."Gdzie jesteście?"

147 18 2
                                    

-Purwa!!!!-Wrzasnęłam budząc przy tym wszystkich śpiących streferów.

-CO SIĘ STAŁO?!-Wrzasną Minho gwałtownie zrywając się z podłogi.

Bez słowa pobiegłam po schodach na górę.Gdy już tam dotarłam zaczęłam się rozglądać,ale po łańcuszku nie było ani śladu.Po policzku zaczęły mi powoli spływać łzy,ale szybko je wytarłam i zaczęłam wspinać się po drabinie.Kiedy byłam już na dworze opadłam na kolana i zaczęłam rękoma kopać dziurę w piasku.Nie wiem co ja sobie myślałam robiąc to.Podbiegłam do tabliczki i zaczęłam się w okół niej rozglądać.

Kamień spadł mi z serca gdy dostrzegłam srebrny łańcuszek mojej siostry pod tabliczką.Padłam na kolana szybko biorąc go w ręce.Zaczęłam go mocno ściskać oraz śmiać się i płakać jak małe dziecko.Z tego wszystkiego nawet nie zauważyłam,że na podwórku było już prawie ciemno i wiał lekki,ale przyjemny wiatr.Podniosłam się z piasku i z powrotem udałam się do płaskiego przenosu poinformować innych,że już czas najwyższy ruszać.Kiedy byłam już w środku nie czekało mnie zbyt miłe powitanie.Mianowicie wszyscy patrzyli na mnie morderczym wzrokiem,ale przyzwyczaiłam się już do tego.

-Możesz nam wyjaśnić co to miało być?-Zapytał Minho.

-Nieważne.Chciałam tylko powiedzieć,że byłam na podwórku i jest już noc,więc możemy ruszać.

Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź opuszczam płaski przenos i idę w kierunku tabliczki która wskazuję drogę.Chwilę później dołączyli do mnie również inni,wszyscy szli w całkowitej ciszy.Czeka nas naprawdę długa droga.Nie mamy ani jedzenia ani picia,nie mam pojęcia jak uda nam się przed trwać.

-Nie mamy ani jedzenia ani wody!Jakim cudem mamy przeżyć dwa tygodnie bez jedzenia?-Spytał Newt jakby czytał mi w myślach.

Nikt mu nie odpowiedział ponieważ nikt nie znał na to odpowiedzi.Nagle mnie olśniło.Przecież tutaj na pogorzelisku są gdzieniegdzie wioski ludzi którzy nie do końca jeszcze zwariowali.Więc na pewno na jakąś się natkniemy.

-Tutaj na pogorzelisku są wioski.Na pewno na jakąś spotkamy,a tam raczej będzie jedzenie wraz z wodą.-Mówię z uśmiechem do blondyna.

Chłopak również odwzajemnia uśmiech po czym znowu nastaje cisza.

Zapięłam łańcuszek Abby na swojej szyi żeby już go więcej nie zgubić,co prawda dziwnie się czułam nosząc go bo przecież on należał do niej,no ale nie miałam innego wyjścia.Na mojej szyi będzie bezpieczniejszy niż w kieszeni moich spodni.

Szliśmy już tak z około pół godziny,a mnie już bolały nogi,a zwłaszcza bolała mnie moja prawa noga na której znajdowało się ugryzienie poparzeńca.Boję się,że jak tak dalej pójdzie to naprawdę wda się w tą ranę jakieś zakażenie,a wtedy nie będzie za ciekawie.

-Hej!Patrzcie tam jest jakiś magazyn!Może znajdziemy tam coś co nam się przyda?-Krzyczy jeden z streferów.

-Masz rację.-Odpowiada Jace-Co wy na to?Zajrzymy tam?

-Dobra chodźmy.-Mówi Minho kierując się w stronę magazynu.

Podążyłam za innymi,ale czułam,że nie powinniśmy tam wchodzić.

W magazynie było bardzo ciemno,ale strefer miał rację.Znaleźliśmy tutaj dość sporo przydatnych nam rzeczy.Było bardzo dużo czystych ubrań,więc każdy z nas przebrał się z tych przepoconych na nowe.Oczywiście niektórym zachciało się mnie podglądać,ale na szczęście Minho wraz z Newtem szybko ich pogonili.Na samym środku magazynu znaleźliśmy telewizor oraz dziwną maszynę dzięki której Thomas włączył prąd.W trzech brązowych kartonach znalazłam parę czarnych plecaków oraz wodę i żywność która wydawała się nawet dobra.Zaczęłam robić wyprawkę dla każdego.W każdym plecaku była jedna butelka wody oraz kilka puszek zupy.Oprócz tego do każdego plecaka pakowałam po dwa jabłka oraz cztery kromki białego chleba.Jace wraz z Thomasem gdy zauważyli co robię szybko ruszyli mi z pomocą.Po paru minutach okazało się,ze mamy dwadzieścia pięć plecaków wypełnionych żywnością.Byłam niezmiernie zadowolona ponieważ starczyło dla każdego.

Wszyscy postanowiliśmy,że posiedzimy tutaj jeszcze z dwadzieścia minut po czym wyruszymy w dalszą podróż.Usiadłam na białej kanapie.Obok niej znajdował się karton ze zdjęciami,wyjęłam jedno zdjęcie na którym znajdowała się dorosła kobieta wraz z mężczyzną który zapewne był jej mężem,na fotografii były również dwie dziewczynki które tak na oko miały z dziesięć lat.Poczułam się głupio,bo te wszystkie rzeczy należą do nich,a my tak po prostu im to odbieramy.W głębi duszy miałam nadzieję,że już tutaj nie mieszkają,a te wszystkie rzeczy zostały przez nich porzucone.

-Gdzie jesteście?-Spytałam samą siebie gładząc kciukiem zakurzone zdjęcie.

-Coś mówiłaś?-Krzykną Newt trochę oddalony ode mnie.

-Nie.-Odpowiadam.

Naglę usłyszałam głośny ryk.Wiedziałam do kogo należał.Wszyscy gwałtownie wstali z podłogi i zaczęli rozglądać się dookoła,a ja wraz z nimi.W pewnym momencie z orientowałam się gdzie jesteśmy!To był ten magazyn z mojego snu w którym wszyscy tutaj zginęliśmy zjedzeni przez poparzeńców.Poczułam jak moje serce mocno biję,a strach coraz bardziej zwiększa się.

-Dobra teraz mnie posłuchajcie.-Mówię szeptem-Jeśli chcemy przeżyć,to radzę jak najszybciej znaleźć jakąkolwiek broń i jak najszybciej stąd uciekać.

Na szczęście nie musiałam tłumaczyć o co mi chodzi.Teraz każdy z nas szukał po cichu jakiejś broni.

So Lost||TheScorchTrialsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz