[38] Tell me your lies 'couse I can't face it

151 8 0
                                    

Ah, Paryż...

Lubię to miasto, jest ładne i w ogóle, ale za cholerę nie rozumiem idei tutejszego romantyzmu. Nie tyle co nie rozumiem, co uważam go za totalnie oklepanego.

"Kocham cię."
"A ja ciebie kocham"
"Jakie to romantyczne, że kochamy siebie tak samo! Właśnie tu, na wieży Eiffla, właśnie tu, w Paryżu."

Boszz. Aż mi się chce rzygać. Zayn zna mnie na tyle, żeby wiedzieć, jaką ja to jestem antyromantyczką. Suko proszę, ja potrzebuję faceta, który będzie witał mnie prawym sierpowym, a nie kwiatkami. No może nie dosłownie, ale no... Mam na myśli to, że czasem kobieta nie lubi delikatnego traktowania, tylko powinna być porządnie przepieprzona. Ale chyba tylko ja to tak widzę. Jakkolwiek.

- Nie chciałabym tu mieszkać... - przyznaję szczerze. - O, patrz! Wieża Eiffla!

- To tylko tydzień. - śmieje się Zayn. - Próbowałaś kiedyś tutejszych przysmaków?

- Ślimaki i żabie udka? Sorry, nie. Brzmi zbyt ohydnie. To samo z kawiorem. Bleh! - krzywię się.

- Ja kiedyś jadłem żabie udka... Smakują jak kurczak. - mówi.

- Nie całuj mnie już nigdy więcej. - odsuwam się od niego.

- Jeśli będę chciał cię pocałować, to to zrobię. - Malik kładzie głowę na moim ramieniu.

Taksówkarz zawozi nas do naszego hotelu. Zayn zarezerwował nam apartament cesarski. Jednakże wciąż nie rozumiałam, czemu wciąż powtarzał, że "gdybyśmy mięli czas na cokolwiek"... Sesja jest jutro i pojutrze, kolejnego dnia jest wywiad, a pod koniec tygodnia, gdy będziemy musieli się zbierać do Londynu ukarze się okładka francuskiego Vogue'a  z moim nagim zdjęciem.

- Nie chce mi się dzisiaj nigdzie łazić... - jęczę rzucając się na łóżku.

- Pamiętasz jak zaszłaś w ciążę? - kładzie się obok mnie.

- Trudno zapomnieć takie coś... - uśmiecham się lekko.

- A pamiętasz jak obiecałaś mi jedną, jedyną romantyczną randkę? - szczerzy się.

- Oh nie... - jęczę. - Oby to nie była restauracja...

- To nie restauracja. - odpowiada.

- Jakiś męski kibel w tanim pubie? - ruszam śmiesznie brwiami.

- Twoja wyobraźnia mnie przeraża, ale zapiszę ten pomysł. - puszcza mi oczko.

- Jakaś podpowiedź co do naszej randki? - pytam.

- Kiedyś o tym strasznie marzyliśmy. Oboje. Wiąże się to właśnie z Paryżem. - uśmiecha się.

- O cholera, nie pamiętam... - mruczę. - Czy to plucie na ludzi z wieży Eiffla?

- Blisko. - śmieje się.

- Strzelanie do ludzi farbkami do paintballa?! - piszczę.

- Jeszcze bliżej... - nachyla się nade mną i całuje w moje usta.

- Powiedz mi zanim zwariuję. - chwytam go za policzki.

- Powiem tyle, że coś na wierzy Eiffla. - mówi.

- Nauczyłeś się tańczyć? - wytrzeszczam oczy.

- A i owszem... - kiwa głową.

- O jeny... - wstrzymuję oddech. - Naprawdę robisz to dla mnie? I pamiętasz o takiej głupocie? Mięliśmy wtedy 9 lat! No ja miałam, ty miałeś 10...

- Co noc leżeliśmy na dachu i próbowaliśmy liczyć gwiazdy... - śmieje się.

- Pamiętam jak robiłam to z moim tatą... - uśmiecham się smutno. - Polubiłby cię, wiesz? Też był popierdolem i to chyba w nim najbardziej uwielbiałam. Był wstanie zrobić tak dużo dla osób, które kochał... Też nienawidził tańczyć, ale dla mamy pokochał taniec... Później pojawił się Chad, którego do dnia dzisiejszego nie lubię, a później stary przyjaciel z dzieciństwa mamy Rizvan Black, który okazał się być moim biologicznym ojcem...

lucky  Z.M.S.G. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz