[44] Hey, hi, hello!

158 11 0
                                    

[Niall's P.O.V.]

- Niall! Otwieraj! - Po apartamencie rozległo się walenie w drzwi.

- Ktoś do ciebie. - Śmieje się Aniela i całuje mnie w policzek, po czym wymija mnie i idzie do salonu.

- Jasne... - Mruczę i idę otworzyć drzwi.

Moim oczom ukazuje się Zayn, szczerzący się jak idiota, marna imitacja bad boya z filmów. Opiera się o framugę drzwi i pali mentolowego papierosa.

- Potrzebujesz czegoś? - Pytam.

- Wychodzimy. - Mówi.

- Dziś miałem spędzić czas z Nel... - Odpowiadam

- Megha zabiera ją na zakupy. - Malik wywraca oczami.

- To prawda! - Krzyczy z pomieszczenia obok dziewczyna.

***

Siedzimy w pubie. Zayn zamawia dla nas piwo. Jestem sceptycznie nastawiony w szczególności, że przyjechaliśmy samochodem. Zaczynamy rozmawiać o przeprowadzkach, o nowych miejscach naszego zamieszkania, aż nagle mówi:

- Planuję oświadczyć się Megh... - Bierze kolejny łyk piwa.

- Doprawdy? - Dziwię się.

Megha jest rozchwiana emocjonalnie, boi się przyszłości, a przede wszystkim - jest nieufna względem Zayna, kocha go, ale boi się, że znów ją zrani.

- Ta... Myślisz, że się zgodzi? - Pyta.

- Nie wiem, Zayn... Megha jest... Inna... Zdecydowanie inna... Dlatego nie możesz jej zranić, Zayn i musisz trzymać kutasa w spodniach. Nadal cierpi, chociaż tego nie widać... Megha nie zapomina. - Wzruszam ramionami. - Przede wszystkim musisz zastanowić się nad jednym... Kochasz ją?

- Ponad życie... Dlatego chcę spędzić z nią resztę życia. - patrzy mi w oczy.

Gdy kończy nam się piwo zamawiamy następne, a po tym kolejne i kolejne... Zaczynamy rozmawiać na luźnejsze tematy, aż nagle jebs! Zayn zaczyna mi opowiadać czego on z Meghą w łóżku nie robił, a co robił, jak, gdzie i kiedy... Boże... W niektórych momentach zacząłem się zastanawiać, jak to jest możliwe.

- A co z wami? - pyta Mulat.

- Z nami?  - marszczę brwi.

- No ty i Aniela, no wiesz... Bzykacie się czy nie? - omal nie spadam z krzesła w reakcji na jego bezpośredniość w miejscu publicznym.

- Ekhm.. - odchrząkuję. - Nie. - mamroczę pod nosem.

- Serio? Ani razu? - dziwi się.

- Nikt nie musi mieć TAK bogatego życia seksualnego, jak ty i Megha. - wywracam oczami i proszę barmana o silniejszego drinka.

- Co próbujesz przez to powiedzieć? - Zayn zaciska pięści.

- To, że kurwicie się jak cholerne króliki, niedziwne, że Megha później zachodzi w ciążę. - dzięki alkoholowi brak mi odwagi.

- Może ja i ona chcemy, żeby zaszła w tą pierdoloną ciążę, co? - warczy.

- Zranisz ją tym i ty dobrze o tym wiesz. Nie zniesie tego. - patrzę mu ostatni raz w oczy i wychodzę z baru.

Jest wczesne popołudnie, a ja zataczam się jak idiota po mieście. Ludzie patrzą się na mnie jak na obcego. Co jeśli Zayn ma rację? Cholera, ja jestem gotowy, więc na co czekam? Jeśli oni mogą się ciągle pieprzyć, to czemu ja i Nel nie możemy? Portier pomaga mi dojść do windy i wciska moje piętro, czyli 23. Wchodzę do apartamentu.

- Nel?! - krzyczę, ale odpowiada mi tylko cisza.

No tak... Poszła na zakupy z Meghą. Idę do kuchni i z szafki wyciągam ukryte głęboko whisky. Piję nawet nie trudząc się laniem bursztynowej cieczy do szklanki. Nim się spostrzegam butelka Jacka Danielsa jest pusta. Coraz ciężej jest mi mieć oczy otwarte i oglądać durne programy w telewizji więc zasypiam...

***

- Nialler... - słyszę anielski głos należący do mojej narzeczonej. Czuję także lekki ciężar, siedzący na moim brzuchu. Teraz mam pewność, że to ona. Tylko ona mnie tak budzi. - Ty pijaku, kochany... Zayn nieźle cię upił, a ty jeszcze bardziej się doprawiłeś tym whisky. Otwórz oczęta, skarbie.

Bardzo bym chciał kochanie, ale pierdolone światło, które zapaliłaś mi nie pozwala. Razi mnie nawet przez zamknięte oczy...

- Która godzina? - mamroczę.

- Uhuhu... Ktoś musi umyć zęby... - śmieje się. - Wali od ciebie. Jest 21... Przespałeś cały dzień, Nialler.

- Zróbmy sobie dziecko. - otwieram delikatnie oczy, żeby spojrzeć w jej brązowe oczy. - Pierdolić wszystko. Zróbmy sobie teraz dziecko.

- Chyba nie puszczę cię już na piwo z Malikiem... - bierze to jako żart.

- Wyglądasz dziś tak seksownie, Nel... - mówię i oczy same mi zjeżdżają na jej piersi.

- Jesteś jeszcze pijany, Niall. - wstaje ze mnie.

- Nie zostawiaj mnie samego... - chwytam ją za rękę nim odchodzi. - Proszę... Chodź tu do mnie. Przepraszam.

Wzdycha głęboko i siada obok mnie na kanapie. Od razu kładę głowę na jej kolanach a ona bawi się moimi włosami.

- Kocham cię tak bardzo, Nel... - mówię.

- Wiem, Nialler. - uśmiecha się szeroko.

- Dlaczego nie chcesz się ze mną kochać? - pytam marszcząc brwi, a ona sztywnieje.

_____________________________________________________

@whos_ah hahahahah no to zaczynamy początek końca xd lel <3 ;D

lucky  Z.M.S.G. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz