Nareszcie doczekałam się Londyńskiego powietrza. To nie to, że nie lubię podróżować. Kocham bywać codziennie w innym miejscu. W ten sposób odrywam się od monotonii jaka kiedyś panowała w moim życiu, jednakże lubię czasem do tego wrócić, chociaż na chwilę...
- Miło było spędzić z tobą czas... - powiedział Zayn.
Czemu musiałam się zgodzić na jego propozycję odwiezienia mnie do domu?
- Wzajemnie... - uśmiechnęłam się lekko. - Uważaj na drodze.
- Będę. - mruknął.
- Zabolało cię twoje męskie ego? - zachichotałam.
- Tak, bo nie ufasz mi, kiedy prowadzę. - burknął
- Nie ufam nikomu, kto prowadzi. Nie czuj się gorszy. - odpowiedziałam.
- Nie zaprosisz mnie na kawę? - spytał zaczepnie.
- Mam cię dosyć, jedź do domu, odpocznij... Jesteś zmęczony Zayn... - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- No właśnie. Jestem zmęczony. Łatwo spowodować mi wypadek w tym stanie... - przewrócił oczami.
- No dobra... - uległam mu. - Będziesz spał na kanapie.
- Znęcasz się nade mną, panno Black. - uśmiechnął się wychodząc szybko z samochodu.
- I nie zapomnij o walizkach. - machnęłam mu ręką.
Szybko weszłam do apartamentowca, no cóż, Zaynowi trochę zajmie czasu na dołączenie do mnie.
- Tony, jeśli przyjdzie tu Zayn pełen toreb i walizek udaj, że jesteś bardzo zajęty i powiedz, że winda się zepsuła. - szepnęłam do młodego chłopaka.
- Tak jest, panno Black. Ah! Zapomniałbym! Martha dzwoniła i mówiła, żeby oddzwoniła pani jak najszybciej to będzie tylko możliwe. Niestety, nie chciała powiedzieć o co chodzi... - powiedział.
- Czemu nie zadzwoniła na komórkę? Mówiła ci to? - spytałam.
- Nie... - mruknął. - Była bardzo roztrzęsiona przez telefon.
- A kiedy dzwoniła? - ciągnęłam.
- Dziś w nocy, proszę pani. - odpowiedział.
- W porządku. Dziękuję, Tony. - posłałam chłopakowi lekki uśmiech i skierowałam się do wind.
- I położyłem pani pocztę na aneksie kuchennym! - zawołał, gdy drzwi windy się zamykała.
Mam gdzieś pocztę. Ważna jest Martha. Od razu gdy wysiadłam chwyciłam za telefon i wykręciłam numer do niej. Po paru sygnałach odebrała.
- Martho, dostałam informację od Tonyego, że dzwoniłaś i, że to pilne... - zaczęłam szybko.
- Panienko złe rzeczy się dzieją! - płakała do telefonu.
- Martha, oddychaj... - powiedziałam. - Co się dzieje?
- Tak strasznie mi głupio prosić o to panienkę, już tyle od panienki pożyczyłam... To nie oto chodzi, że mi panienka za mało płaci, czy coś... - zaczął jej się język plątać.
- Martha, spokojnie. O co chodzi? Na co potrzebujesz te pieniądze? - spytałam.
- Mój mąż stał się tyranem, panienko Black, ja nie mogę tu zostać, boję się o siebie i dzieci... - szlochała.
- Rozumiem cię, Martho i uwierz mi, że chciałabym ci pomóc, ale wszystkie loty są odwoływane, ja sama miałam problem, żeby dotrzeć do domu. Najwcześniej będę mogła cię sprowadzić do Londynu po nowym roku... - powiedziałam. - Gdybym tylko mogła coś zrobić... Cholera... Zaraz! Postaram się coś zdziałać i jutro nad ranem powinniście być na miejscu. Zaraz do ciebie zadzwonię, Martho.
CZYTASZ
lucky Z.M.S.G. ✔
FanfictionJak to jest kiedy pragniesz osobę której nienawidzisz z całego serca? Jak to jest kiedy zakochasz się w swoim nemesis? UWAGA: Opowiadanie zawiera treści i różnego rodzaju wulgaryzmy dopuszczalne od 16 roku życia. Czytasz na własną odpowiedzialność...