Rozdział 8. Ogień.

29 2 0
                                    

Jak co roku od kilku lat startuję w konkursie wiedzy pożarniczej. Do straży pożarnej wstapiłam właśnie po to, żeby chodzić na konkursy. Wiem kiepska zachęta, ale udawało mi się zdobyć różne miejsca, nie tak jak w szkole. Za pierwszym razem mialam 3 miejsce, potem pierwsze, ale nie bylam przygotowana na etap powiatowy. W gimnazjum miałam 2 miejsce, a w tym roku postaram sie najlepiej jak potrafię. Polubiłam bardzo straż nawet nie myślałam o tym. Dostałam mundur i chodziłam na różne imprezy (oczywiście nie na wszystkie).
Został mi tydzień do konkursu. Muszę się spieszyć, ale treningi i nauka w szkole mnie trzymają. Nie wiem jak to będzie tym razem, ale co ma być to będzie.

Nadszedł ten dzień. Stresuję się bardzo i wszystko powtarzam, żeby nie zapomnieć. Przeglądam kartkę po kartce i wydaje mi się, że wszystko wiem, ale tak nie jest. Pod wpływem stresu wszystko zapomnę. Napewno. Dobra muszę sie uspokoić. Zaraz wyjeżdżam.

Na miejscu układają 3 grupy wiekowe, każda ma inny test. Mnie jak zawsze z przodu i przed jury. Dostajemy dlugopisy, arkusze i zabieramy sie do pracy. Widzę większość znajomych pytań, ale sa też takie, na które nie umiem odpowiedzieć, wtedy wiadomo ... strzelam.
Wszyscy juz napisali mamy ten sam czas, ale różną ilość pytań. Zdążyłam to wszystko napisać i ulżyło mi. Teraz mamy przerwę, bo nasze testy są sprawdzane.
Ale co to?! Syrena?! Gdzieś się pali! Oczywiście wszyscy dorośli strażacy rzucili się do magazynku z ubraniami strażackimi. Nam kazali wejść do remizy i czekać. Ale ja nie posłuchałam i poszłam się schować. A po co? Żeby nikt mnie nie widział jak zakładam maskę, którą dostałam od mojego tymczasowego strażnika. Jestem strażakiem, więc też jadę. Na szczęście miałam ze sobą Zitharis, kamień który pozwala przetrzymać zdolność takiej samej osoby jak ja, ale tylko na godzinę ( znalazłam go w kuferku) Naveen załadował mi na niego niewidzialność (później sie zapytam jak, bo wcześniej nie miałam czasu i z wrażenia zaniemowiłam). Pobiegłam zaraz za wozem.

Gdy już dotarłam na miejsce budynek był pełen w ogniu. Nagle usłyszałam krzyki i wołanie o pomoc. Wbiegłam do budnku i schowałam kamień, bo musi mi zostać trochę na powrót, a jak mnie zobaczą to trudno i tak nie rozpoznają bo mam maskę. Jestem odporna na wysokie temperatury dzięki Lumenowi.

Odgłosy słyszałam z góry.
Weszłam na piętro, a tam były kobieta i mała dziewczynka. Już szłam w ich stronę, ale zasypało drzwi i pożarł je ogień. Przestraszyły się bardziej. Zaczęłam jak najszybciej odgarnniać guzy. Było tego za dużo. Budynek się walil, one miały za chwilę zginąć, muszę je ratować, a tu nie ma dojścia. Zdenerwowalam się i to bardzo. Jak ich ratować? Wokół mnie zaczęły kruszyć się grube kamienie. Czułam napływ energii. Od razu sie uspokoiłam. Telekineza. Nareszcie. Teraz mam szansę. Przy jej użyciu przedostałam się na drugą stronę. Kobieta ucieszyła się, że mnie widzi, ale też dziwnie na mnie patrzyła. Wiem dlaczego. Pewnie uważała mnie za dziwaka w tym stroju.
- Spokojnie, zaraz będzie po wszystkim. Proszę się tylko nie bać i mi zaufać!
- Dobrze. Ale po co ci ta maska?
- Żeby mnie nikt nie rozpoznał.
- Po co się ukrywać, jak możesz zaraz zginąć .
- Pani we mnie nie wierzy. Nie jestem taka sama jak inni.
- Ty tak myślisz.
- Tak ja tak myślę i się nie mylę.
- Dziwczka.
- Może pani przestać?!- krzyknęłam.
- Ja tylko głośno myślę.
- Tak napewno w to nie wątpię. Ja tylko proszę o chwilowe zaufanie. Ogien coraz bardziej sie rozszerza i niszczy wszystko na co się natkie, a pani o głupotach gada. Chce pani tu zginąć wraz z córką?!
- No już dobrze. - zawaliło się pół sufitu. A dziewczynka zaczęła płakać. Nad nami też już zaczął powoli się odrywać.
- Prosze mi zaufać!
- Nigdy nie zaufam takiemu przebrańcowi!- zerwał się. W ostatniej chwili udało mi się podtrzymać telekinezą. Kobieta popatrzyła na mnie ze zdziwieniem i przerażeniem.
- Chodźmy już!
Wzięłam dziewczynkę na ręce, a kobietę zpuściłam telekinezą. Nie było łatwo. Lewo ją trzymałam ( ile ona waży?), nie opanowałam jej jeszcze, ale udało się z jej lądowaniem. Teraz my. Skoczyłam i użyłam tej zdolności tuż nad ziemią. Wszyscy wokół byli zdumieni i lekko wystraszeni.
- Pożar jeszcze nie ugaszony! - krzyczałam. Posłuchali mnie i już po paru minutach nie było żadnego dymu. - Ja już będę się zbierała i zajmijcie się tą kobietą i jej dzieckiem. - oznajmiłam.
- Zaczekaj chwile.
- Tak?
- Kim jesteś? - po tym pytaniu nie wiedziałam co powiedzieć. Jak mają mnie nazywać?
- Jestem po prostu strażniczką, a jak chcecie mnie nazywać to już wasza decyzja. Zostawiam wam ją, a na następnym spotkaniu odpowiem czy mi sie podoba czy nie. - oj zawaliłam, ale już trudno.
- Dziękujemy ci! - zawołał za mną strażak.
Użyłam Zitharis i już mnie nie było.

Zdążyłam wrócić przed jednostką i to bardzo dobrze. Wróciłam na salę już zwyczajnie ubrana. Mój dowódca dopytywał się gdzie byłam. Musiałam skłamać i powiedziałam, że czytałam na zewnątrz z słuchawkami w uszach, bo co bym mu powiedziała? Że byłam na akcji i uratowałam ludzi? Nie uwierzyłby mi.
Po powrocie z akcji reszty komisji, zakończyli sprawdzanie. Ten mężczyzna co sprawdzał mój test śmiał się i pytał czy przypadkiem nie dołączę do jego zespołu. Hehe. Nie mogłam się nie zasmiać. Wezwał mnie, żebym podpisała jeszcze jedna strone i zobaczyłam ile zdobyłam. Niemożliwe! Pełna ilość punktów! Zaskoczona jestem i jednocześnie bardzo szczęśliwa. Udało mi się. Oby tylko dogrywki nie było.

Zaczęli ogłaszać wyniki konkursu. Jestem spięta i poddenerwowna wynikami. Bo jeszcze nic nie wiadomo do końca. Za chwilę dowiem się wszystkiego.
- Przepraszam za spóźnienie. Witam wszystkich. No to co już podajemy wyniki i nagrody?
- Oczywiście panie wójcie. - powiedział komendant. - Idealnie pan zdarzył.
- Nie troszkę się jednak spóźniłem. No dobrze. Na początku chciałbym podziękować młodzieży, że tak chętnie biorą udział w konkursach. Może nie wiedzie, ale macie większą wiedzę o akcjach ratowniczych i pożarowych od tych panów tutaj. Naprawdę. Możecie czuc się lepsi od nich. Hehe. Wy pewnie czekacie na ten najlepszy moment konkursu co? - wszyscy się uśmiechnęli. - No dobrze ustawcie sie grupami wiekowymi. - Dostapiłam do grupy gimnazjalnej. - Podstawowka 3 miejsce ma... - najpierw grupa podstawówki, potem moja i na końcu ponad gimnazjalna. - ... 1 miejsce w grupie drugiej zajęła Lori Rinne! Podejdź tutaj. Ooo paradios. Tą dziewczynkę widzę codziennie na przystanku przed domem kiedy wyjeżdżam. Zawsze w słuchawkach... hehe proszę.- Naprawdę musiał? Haha chyba tak. No co ja uwielbiam muzykę. Nic na to nie poradzę. Zawsze slucham jej kiedy czekam na autobus. Dostałam... no nie wierzę drukarke! Wow. Tego to się najmniej spodziewałam. - Słuchawki już masz więc to byłby chyba kiepska nagroda co?- wcale nie. Jeszcze szerzej sie uśmiechnęłam wręcz śmiałam. - 3 miejsce ponad gimnazjalnej ma... No mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z nagród i miejsc jakie zdobyliście, osobom, które zdobyły 1 miejsca życzę powodzenia w turnieju powiatowym. A jeszcze jedno jeśli jest tu na sali bohaterka, która uratowała dzisiaj ludzi z pożaru to bardzo chciałbym się z nią spotkać. Proszę ujawnij się nam. - wszyscy czekali w ciszy. Ale ja nie odezwałam się. Nie teraz. Może kiedyś to zrobię, tylko kiedy? - No cóż może jej tutaj nie ma. Jak ją spotkacie przekażcie jej ogromnie podziękowania ode mnie. No do widzenia.

Jestem podekscytowana tą wygraną, a teraz powiatowe tu już jest trudniej. Muszę sie jeszcze pod uczyć.
Po powrocie mama odrazu zrobiła zdjęcie na pamiątkę. Będziemy kiedyś to wspominać i śmiać z tych słuchawek.
Ciekawa jestem co wymyślił pan Nicket? Nie rozumiem tego. Te kostiumy wyglądały by okropnie! Ale zaufam mu. Jeszcze o sobie nic nie wiemy, ale on jest wart zaufania.

Nowe Dziedzictwa.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz