Rozdział 6 - ,,Po co to wszystko?...''

1K 32 10
                                    

- Emm... słucham - odpowiedział Marinette.
- No Adrien mów! - powiedział Nino.
- No Marinette wiesz... Nino zostawisz nas samych? - zapytał przyjaciela Adrien.
- Jasen! To ja idę do Ayli pa ;)
- Cześć. Em... Marinette słuchaj bo... nie ważne. - zwiesił głowę i się od wrucił.
- Adrien! Nie lubie jak tak ktoś mi robi! - Odpowiedział wkurzona Mari.
- A. Ale jak? - Odpowiedział zaskoczony Adrien.
- Tak, że coś mówi i nagle ,,nie ważne''.
- Oj... wybacz :'/ - Czaczerwienił się chłopak. Nie wiedział jak powiedzie Marinette, że chce zorganizować przyjęcie dla Biedronki. Ponieważ nie chciał, żeby były podejrzenia, że to on jest Czarnym Kotem.
- Okej. A co to za sprawa do mnie? - zapytała zamyślona dziewczyna.
- Wieszz... to już nie aktualne. - uśmiechnął się i szybko pobiegł za szkołę.
- Yhh... nie wiem co ja w nim widziałam. - wyszeptała Marinette, nie wiedząc, że ciągle ich obserwowała Alice. Gdy Marinette weszła do szkoły wpadła na Alice, która oblała się sokiem.
- Yhh... Patrz jak chodzisz! - wykrzyczała Alice.
- Oo... bardzo mi przykro z twojego nie szczęścia! - zaśmiała się cicho Marinette.
- I jeszcze z tego się śmiejesz? Ty na mnie wpadłaś i śmiesz mnie oskarżać o to, że oblałam nową koszulę sokiem porzeczkowym? Ty zdajesz sobie sprawe, że plamy z tego soku nie puszczają?! - wykrzyczała Alice, oblewając Marinette resztką soku.
- Co ty robisz!! Oszalałaś?! - Powiedziała wkurzona Marinette.
- Robię to co ty mi!! Masz za swoje! Nie trzeba było mnje oblewać!
- To nie ja!! Sama się oblałaś ja na ciebie...!
- No właśnie jak na mnie wpadłaś!!!! To twoja wina! - wykrzyczała Alice.
- A właściwie. To twoja wina ,że stałaś na środku korytarza! - i tak zaczęła się długa kłutnia dziewczyn. Już Mari miała się odwrócić i pójść, gdy Alice chwyciła ją za kurtkę i ją rozerwała.
- Ups! - zaśmiała się bardzo głośno Alice.
- Coś ty najlepszego zrobiła! Ta kurtka była od mojej zmarłej babci! - Wykrzyczała Marinette, po czym łzy zaczęły jej lecieć po policzkach...
- ojej... ktoś tu zaczą płakać!
- płakać to ty zaraz będziesz! - wykrzyczała Marinette na swwego nowego wroga! Alice się odwruciła i zaczęła iść w stronę bibliotegi, gdy w pewnym momencie się wywaliła, ponieważ Ayla położyła jej nogę...
- Ayla? - powiedział cicho Mari.
- A co ty myślałaś! Tak się nie robi. - powiedziała  uśmiechnięta Ayla.
- Ale patrz na kurtkę. Zniszczyła mi ją!  A to pamiątka bo babci... bardzo ją kochałam. A teraz coś co ona mi dała jest zniszczone. - I Mari zaczęła szlochać.
- Nie martw się da się naprawić! Masz igłę i nitkę czarną? - wypowiedziała Ayla. A w tym czasie Alice wstała i popchnęła Aylę na Marinette.
- Alice?? - Powiedział znajomy głos.
- Ymm... - odwruciła się i za nią stał Adrien.
- Co ty robisz?! - Wszyscy stanęli po stronie Marinette i Ayli. Nawt Chloe i Sabrina.
- To było nie miłe!! Jak mogłaś! - wszyscy zaczęli mówić.
- Ohh... wy je bronicie? Ona przecież wylała na mnie sok porzeczkowy! - Odpowiedziała wystraszona Alice.
- Ojej, ale ty na nią potem też! - powiedziała Chloe. - Poza tym nie trzeba było stać na środku korytarza!  - Dodała. Wszyscy się popatrzyli na Alice.
- Ale... - Powiedziała i uciekła płacąc. Wszyscy cieszyli się, że nic się nie stało Marinette, nawet Adrien pomugł jej wstać i zaprowadził do kantorka woźnej alby mogła się przebrać.
- Dzień dobry. - powiedziała Mari.
- Tam masz jakieś ubrania z starszych kolekcji pana Agreste.
- Dziękuję. - Gdy Mari wyszła w pięknej białej koszuli i czarnej spódniczkę do kolan ku jej zdziwieniu przed drzwiami stał Adrien.
- Oo.. co chcesz? - zapytała zdenerwowana Marinette.
- ciałem tylko zobaczyć czy dasz rade coś z tego wybrać. - powiedział zarumieniony Adrien z uśmiechem na twarzy poszedł do biblioteki. Następny dzień był bardzo piękny niesety ciszę i spokuj jakłicił jakiś podejrzany hałas... Marinette szybko wstała i wyjarzała przez okno. Widziała tam małą dziewczynkę opętanom przez Akumę. Po chwili szukała swojej torebki z Tikki. Nie mogła jej nigdzie znaleść... sekundę później spojrzała w otwarte okno widziała, że Czarny Kot już tam jest... po kilku kinutach zmalała torebkę, ale ku jej zdziwienu nie było w niej Tikki. Zdenerwowana zniknięciem kwami dziewczyna zaczęła wołać :
- Tikki??! - wykrzyczała. - Potrzebuję cię! Trzeba się przemienić! - Zaczęła mówić powoli szukając małego stworzonka. Po kilku sekundach znalazła kwami za oknem.
- Tikki co się stało?? Czemu cię nigdzie nie było? - wypytywała Mari.
- Byłam u mistrza Fu :) Musiałam coś z nim obgadać. Okazuje się, że Biała Lisica ma miraculum, ale nie dostała go od niego. Ale nie ważne musisz się przemienić!
- Co ty nie powiesz! - zaśmiała się - Tikki Kropkuj! - Po chwili Biedronka już znalazła się obok Lisicy i Kota.
- Oh... My Lady wkącu jesteś. - powiedział Czarny Kot. A Biała Lisica kręcą oczami wydusiła:
- Gdzie ty byłaś! - powiedział
- Nie mogłam znaleść mojego kwami! A poza tym nie krzycz po mnie. Nic ci nie zrobiłam.  - powiedziała dziwnym głosem Biedronka.
- Dziewczyny nie czas na pogaduchy. - powiedział Czarny kot.
- Lodowa Szczała! - wykrzyczała Lisica i wycelowała w zakumanizowaną dziewczynkę. I strzeliła. Akuma odrazu wyleciała z dziecka. Biedeonce odpadła szczęka.
- C. Co?! - powiedział zdziwiona Biedronka.
- Super! Łap ją Biedeonko! - powiedział Czarny Kot.
- Czas wypędzić złe moce! Bay~bay miły motylku. - powiedziała wypuszczając motyla w górę. Zdziwiona Biedronka nie przy biła żółwia z Kotem tyko szybko uciekła na wierzę Eiffla i usiadła podkulając nogi. W tym czasie Czarny Kot nie wiedział co się stało. Biała Lisica po kilku sekundach wruciła.
- Hej... Kocie ~♡
- Sory, Lisico, ale mam dziewczynę :/
- Yh... jak to? Kogo! Od kiedy?! ~♡ - zdziwiła się Lisica.
- Tak to... Biedronkę. Od dwuch dni. - odpowiadał na karzde pytanie Czarny Kot. Lisica odwruciła się i wydziała, że Biedeonka powoli zmierza w ich stronę. Szybko chwyciła kota za głowę i przyciągnęła go do siebie i zaczęła całować. Kot nie wiedział co robić wiedział, że ma księżniczkę ale nie mógł się opszeć delikatnym ustom Lisicy. Także Czarny Kot chwycił jedną ręką za biodro, a drugą za głowę Lisicy i także zaczą ją całować. Lisica udawał, że to on ją całuje, a nie ona go. Czarny Kot nie wiedział, że w tym czasie stanęła za nimi Biedronka. Całował i całował Biała Lisicę. W tym czasie Biedeonka patrzyła z bólem serca na nich i czekała, aż przestaną ale po chwili pomyślała, że ich rozdzieli i zerwie z Kotem... choć będzie jej ciężko.  Chwilę później Biedronka powiedziała :
- Mhm... to tak ma wyglądać Twoja miłość do mnie?! - łzy posunęła jej po policzkach. A kot odrazu odepchną od siebie Lisicę.
- Biedronka? Ale to nie tak jak myślisz! To... - chciał się wytłumaczyć, ale Biedronka nie dała mu do kończyć.
- A jak?? Przecież sama widziałam, że ją całujesz! Nie jestem ślepa! - Zaczęła coraz mocniej płakać.
- Ale to ona mnie pocałowała! To naprawdę nie tak! - łzy na zbierał się w ozach Czarnego Kota.
- Wybacz Kocie, ale nie jestem ślepa!  To koniec!
- Ale jak... to?? - Spuścił uszy na dół.  A łzy z jego oczu poleciały po policzkach.
- Nie trzeba było mnie z nią zdradzać! - i mega smutna Biedronka rzuciła swoje yo~yo w jakieś budynki. Bez wahania poleciała. Kot padł na ziemie i zaczą płakać. Lisica klenkła obok niego chwytając go za plecy i pocieszająć lecz ten noe chciał jej widzieć i słuchać. Odepchną od siebie mocniej Białą Lisicę tak , że poleciała dalej niż zwykle. Zdenerwowana Lisica podeszła do Kota i powiedziała.
- To nie jedyna dziewczyna na Ziemi! ~♡
- Tyle tygodni się o nią starałem!  A przez ciebie! Jej teraz przy mnie nie ma!! Twoja wina! - Wstał i zaczą powoli iść w stronę Wierzy Eiffla. Lisica stała bez ruchu przypomniało jej się jak dziś w szkole jej mówili ,, Twoja wina!". Zrozumiała, że Kot naprawdę kocha Biedronkę lecz nie chciała się poddawać! Chwilkę później Czarny Kot już był na wierzy. Z tamtąd widział jak Biała Lisica wracała do domu. Po tym jak już nikogo nie widział zmienił się w Adriena. I zaczą bardzo mocno płakać myślał tylko o Biedronce, że teraz go pewnie nienawidzi. Bał się jej teraz spojrzeć w oczy i powiedzieć co kolwiek. Widziała, że to wina Lisicy, ale starał się tego nie okazywać.  Przyrzekł sobie ,że postara się odzyskać Biedronkę.
- Adrien? Coś sie stało? - zapytał ktoś stojący za nim.
- Nie! I już nie będzie! - Gdy się odwrócił za nim stała Biedronka.
- Ależ. Adrien co cię trapi?  - zapytała ciemno włosa dziewczyna.
- Biedronka? To naprawde ty? - zapytał zdziwiony załamany i zapłakany chłopak.
- Tak, we własnej osobie. Coś się  stało. Możesz mi powiedzieć co? - Wybacz ale gdybym ci powiedział to bym wyszedł na Idiote przy tak ślicznej dziewczynie jak ty... - powiedział cicho na ucho Biedronce, która siedział obok niego. Była godzina 23:10 Biedrona i Adrien się tym nie przejmowali. Mijały minuty Adien coraz lepiej się czuł, a Biedronka zapomniała o incydencie z Czarnym Kotem. Gdy Biedeonka powiedziałam :
- Muszę iść! Dozobaczenia :* - Adrien chwycił ją za rękę i powiedział
- jesteś wspaniała! - i biedronka odleciała. Następnego dnia była sobota... Marinette spała dlużej niż zwykle. Gdy się obudziła ktoś zapytał w jej okno gdy je otworzyła wpadł do jej pokoju Czarny Kot.
- Aaaa..! Co ty tu robisz Czarny Kocie? - zapytała wkurzona i zdziwiona dziewczyna.
- Em... wybacz mi proszę. - powiedział Czarny Kot kłaniająć się.
- Eeee... to po co przyszedłeś? - Odpowiedziała przerażona Mari. Bała się, że Czarny Kot wie już, że Biedronka to Marinette. Ale na szczęście bylo inaczej.
- Możesz mi pomóc?  Bardzo proszę! To warzne. - powiedział Kot.
- J. Jasne ,że moge. - Udawał, że nie jest zła na niego.
- Pamiętasz jak zorganizowałaś impreze urodzinowadla Ayli kiedyś. - zapytał Kot.
- E. Tak , az kąd o niej wiesz? - zdziwiła się  Mari.
- Z pewnych źródeł. To coś w tym stylu tylko bardziej romantycznie i dla... - zatrzymał się.
- ale dla kogo? - zapytała z ciekawością.
- Biedornki. Muszę ją przeprosić, za incydent z pocałunkiem... - łzy znów mu na płynęły do oczu . Marinette szybko wzieła kartke i powiedziała:
- Tak, tak teraz ja wszystko przygotuje, ale z twoją pomocą! Przecierz sama tego nie zrobię. - uśmiechnęła sie z nadzieją Mari.
- Noo... oczywiście tylko...
- Tylko Biedronka musi się zgodzić.
- No właśnie. Ale nie sądzę aby chciała ze mną wogóle gadać. - Spuścił głowę w dół.
- Oj.. nie łam się napewno się zgodzi mam nawet już plan. Jak ją zwabić na twoje przyjęcie. - I Marinette powiedziała na ucho Czarnemu Kotu co może zrobić.
- To jest super pomysł. Wykorzystam go! - Uśmiechnął się.
- To terazja ide wszystko zamówić, a w jakich kolorach ?
- Nie wiem... Czerwonny, czarny, biały, i fiołkowy oraz ciemny niebieski jak jej włosy.
- Ok, a kiedy chcesz zorganizować to przyjęcie?
- Jutro! - powiedział Kot.
- Co?! To ja już ide wszystko panować, a może być za tydzień ponieważ nie wszystko zdąży dojechać. - powiedziała z nadzieją Mari.
- No dobra... to widzimy się później. - I wyszedł przez okno.
- Marinette! Widzisz on chce być z Biedronką!
- Ależ Tikki, wiem dlatego przyjdę na to przyjęcie jako Biedeonka :) Ale nie myśl, że jak mnie zapyta czy będę jego dziewczyna czy księżniczką... czy co on tam wymyśli yo się zgodzę!
- No... wiem ja też tak bym zrobiła... a Marinette jak was teraz obserwowałam zauwarzyłam ,że chyba...
- co? Nie, nie zakochałam sięw Czarnym Kocie... Kiedyś tak! Ale teraz nie!  Moge zrobić tak, że jako Marinette będę jego przyjaciółką, a jako Biedronka zobacze :)
- Oj Marinette... a co zrobisz jak Czarny kot zakocha się w tobie, a nie Biedronce?
- Wybaz Tikki nie ma takiej obcji on za bardzo kocha Biedronkę.
- Wsumie racja, ale nie wiadomo jak potoczą się sprawy... nie masz pewności. - powiedziała Tikki.
- Tikki nie przesadzajmy. Teraz choć ze mną organizować to przyjęcie dla ,,Biedoronki".
- Heheh z wielką chęcią. Poproś o pomoc Aylę ona ci na 100% pomoże. - Powiedziała Tikki. I właśnie tak zrobiła zadzwoniła do Ayli i poprosiła o pomoc, ta jak zawsze nie miała czasu ale sie zgodziła. Po jakiś 10 minutach już była przd drzwiami do domu Mari. Gdy Ayla zapukała ,a Marinette otworzyła drzwi. Za Aylą stało jeszcze kilka osób w tym: Rose, Juleka, Nathaniël, Miľen oraz Alix.
- Hej Marinette. - Powiedzieli wszyscy zgromadzeni.
- Ayla... myślałam, że przyjdziesz sama. Ale jak już jesteście to musicie mi pomuc. - I Marinette opowiedziała plan Czarnego Kota. Wszyscy zgromadzenie się zgodzili z wielką chęcią. Gdy wszyscy siedzieli obmyślając plany przez okno weszedł Czarny kot. Mari się odwruciła i powiedziała:
- A pukać mama nie nauczyła? - Gdy Mari to powiedziala zauwarzył natychmiastowy smutek Kota.
- No wiesz, nie mam mamy.Ale to nie ważne widzę, że masz pomocników w planach.
- Przyszli mi pomuc. To chyba nie kłopot.
- nie z kąd? To jaki macie plany? - i tak mijały godziny na obmyślaniu... wkący gdy wszystko było gotowe Czarny Kot poszedł zarezerwować miejsce w którym ma się odbyć jego przeprosinowa randka ,gdy wrócił w pokoju była,  już tylko Marinette. Po kilku minutach ciszy Czarny kot zapytał Mari.
- Mari? Jaka jest ulubiona piosenka Biedronki?
- Emm... no wiesz!
- niestety nie miałem okazji się zapytać.
- Aha... to jest, ale mam powiedzieć tytuł?
- możesz powiedzieć i puścić.  - powiedział Czarny kot.
- To jest ,,Just A Dream" już puszcam czekaj.

Miraculum: Biedronka i Czarny Kot - Dreams Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz