Rozdział 46

71 19 9
                                    

Żł: Kto tam?

Ja: Laura.

Żł: Nazwisko!

Ja: Po tacie.

Żł: Gadaj!

Ja: Brooks.

Żł: Aa przepraszam panią *otwiera bramę* miał przyjść panienki ojciec, nie wiedziałem.

Ja: To wiesz.

Żł: Czekają w ogrodzie generałowie z Hiszpani i Francji.

Ja: Dziękuje.

Udałam się do ogrodu i ujrzałam mężczyzn strzelających do kukieł. Podeszłam bliżej, a oni spojrzeli na mnie.

??: Oo kogóż my tu mamy. Nazywam się Jack, a ten obok to pan Roger.

Ja: Laura Brooks.

Ten cały Roger cały czas się na mnie patrzył. Nie chce nawet wiedzieć jakie ma myśli.

Ja: Coś nie tak?

Roger: Moja żona kiedy się z tobą zobaczyła opisała cię za "Piekielnie przystojnego mężczyzne".

Ja: Emm...

Roger: Jak widać wy kobiety lubicie wzbudzać w nas zazdrość, abyśmy się wami zainteresowali. Ale jak widze to ty *podchodzi bliżej* zainteresowałaś mnie.

Jack: Roger!

Roger: Daj się napatrzeć.

Ja: Ja jestem córką pana Brooks'a.

Roger: No nie wiedziałem, że taka bogini pochodzi od niego.

Ja: Ja tylko przyszłam dać chuste panu Tores'owi.

Roger: A może zostaniesz?

Ja: Nie. Mam pilniejsze sprawy.

Roger: A ile ma panienka lat?

Ja: ..18 (tak dla picu)

Roger: Ahh, a ja tylko 25 czyż to nie piękne i jeszcze pełnoletnia jesteś.

Ja: Jakoś w tak starszych nie gustuje.

Jack: Roger spokój! Udajmy się na balkon tam jest pan Tores.

Ja: Oczywiście.

Całą drogę ten Roger patrzył na mnie. Dam chuste i pójde stąd. Na balkonie pan Tores pił herbate (typowy angol).

Jack: Panie Tores ktoś do pana.

Ja: *ukłaniam się* Witam pana.

Tores: A pan Brooks?

Ja: Zabili go.

Tores: Współczuje.

Ja: Tak bardzo tęsknie za nim.

Tores: Tak, coraz mniej Templariuszy by nauczyć tych ludzi!

Ja: Prosze?

Tores: Ci ludzie wolą dobro. Którego nie ma...no dobrze jest, ale to przez Assassinów!

Ja: To okropne!

Tores: Oczywiście! Ale wśród nich mamy szpiega.

Ja: Co!?

All: *patrzą na mnie*

Ja: Znaczy, czemu nikt się nie kapnął?

Tores: Bo mu wierzą i ufają.

Ja: Emm no dobrze na mnie czas. Mam jeszcze kilka spraw.

Tores: Interesy z tobą są przyjemne i szybkie *trzyma chuste*

Wyszłam bardzo szybko by i ten Roger mnie nie śledził. Weszłam do lasu i ujrzałam Huan'a.

Ja: *zdejmuje okrycie* Jezu..

Huan: Tak źle?

Ja: Weź zachowywać się jak oni.

Huan: Ważne, że zadanie wykonane.

Ja: Tak i dzięki za przechowanie broni.

Huan: Drobiazg. Lece do ukochanej, trzymaj się.

A ja do kogo? Do brata...ehhh przynajmniej wiem, że Cole serio mnie nie kocha i zdradza...

Cole

Ja: Zostaw mnie!

Seliel: Nie! Wiem, że mnie kochasz.

Ja: Mam już kogoś.

Seliel: Szkoda, że ona już cię nie kocha.

Ja: Jak to?

Seliel: Wykrzyczała na ciebie "nienawidze cię".

Ja: Nie...

Seliel: Tak, ale spokojnie przy mnie zapomnisz o niej *całuje moją szyje*

Ja: Ja nie...*patrze w prawo* Agata?!

Agata: Spokojnie już idę. I już mnie nie zobaczysz *biegnie w strone domu*

Ja: *odpycham Seliel* Do domu!

Seliel: Dobrze tatuśku.

Udałem się do domu Agaty i Jacob'a. Wspiąłem się na balkon i spojrzałem na łóżko, leżała. Weszłem po cichu i powoli.

Agata: Czego chcesz?

Ja: Chce pogadać.

Agata: Nie ma o czym.

Ja: A dziecko?

Agata: *odwraca się do mnie* Nie ma dziecka!

Ja: Jak to?

Agata: Ja....poroniłam....dziecko nie żyje jak nasza miłość.

Ja: Agata...

Agata: Idź stąd i nie pokazuj się.

Ja: Prosze. Ja ciebie kocham.

Agata: Idź do tej twojej lali, a mnie zostaw!

Wyszedłem przez okno...poroniła i to przeze mnie. Nie daruje sobie tego! Będę się starał....

Witajta mam nadzieje, że jakoś ujdzie rozdział. Szczerze to za niedługo koniec wiem to :3 xd ale spokojnie to jeszcze. A na razie do kolejnego moje chomiczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz