Rozdział 15

93 20 46
                                    

Na początek chce życzyć chłopaką (jeśli czytają to) wszystkiego najlepszego z okazji dnia chłopaka ❤❤

[...] wbiegł Jacob i spojrzał na mnie. Przypomniało mi się, że krwawie.

Jacob: Agata nic ci nie jest?!

Ja: Nie.

Cole: Chwila to ty się przebrałaś?

Ja: *zdejmuje chuste i rozpuszczam włosy* Jak widać.

Jacob: Idziemy do salonu, a ty Cole won z domu!

Cole: Agata ja nie chciałem cię ranić.

Ja: To nic, ale idź stąd.

Cole: Ale...

Ja: Idź!

On odszedł, a Jacob zabrał mnie do salonu i opatrzył rane. Na początku bolało, ale później już nic nie czułam...tak samo moje serce.

Jacob: Co za debil by bić niewinnych, za coś takiego by dostał kare.

Ja: Nie rób mu nic.

Jacob: Dobrze, ale jeśli dowiem się, że jeszcze raz coś ci zrobi to nie ręczę.

Ja: A nasze kredo?

Jacob: Mówiło o niewinnych, a ja tylko stane w twojej obronie i innych przed nim.

Ja: Dobrze, że jesteś.

Jacob: No dobrze już gotowe. Zrobie coś do jedzenia.

Ja: Ja nie chce jeść.

Jacob: Sis przestań.

Ja: Ale serio mówie, chce odpocząć.

Jacob: Pomóc?

Ja: Nie...

Udałam się do pokoju i położyłam się na łóżko, a po minucie dostałam sms od Blood.

Blood: I jak?

Ja: Cole lekko mnie drasnął.

Blood: Wywalił go z domu i dowiedział się o James'ie?

Ja: Tak.

Blood: Spokojnie on cie lubi bardzo.

Ja: Tak, ale zobacz jaki jest agresywny...ja się go boje.

Blood: Spokojnie jutro przyjdziemy do ciebie i pogadamy.

Ja: No dobrze.

Blood: Odpocznij.

Ja: Dobrze, pa ❤

Blood: Papatki ❤

Położyłam się na łóżku i momentalnie zasnełam. Musze odpocząć od tego wszystkiego.

Cole

Nie jestem zły na Agate. Rozumiem, że chciała się ukryć z mocą...jestem idiotą. Teraz się mnke boi...do mojego pokoju weszła Nati i Blood i obie mi dały z liścia. No rozumiem to, że zasłużyłem, ale boli mnie to, że już jej nie będę mógł przytulić, a nawet być z nią...

Blood: Jesteś głupi!

Natalia: Bracie czemu jesteś taki odrazu agresywny?!

Ja: Bo jestem o nią zazdrosny! Rozumiecie?! Kocham ją, a teraz nje mam szans przez moje kretyństwo!

Wyszedłem zły z pokoju. Kocham ją i będę się starał, ale Jacob mi nie odpuści...Mam go gdzieś kocham Agate i nic tego nie zmieni. Spotkałem Jay'a na dworzu.

Jay: Hejo słyszałem co się stało.

Ja: Jak myślisz odzyskam ją?

Jay: Oczywiście. Może mają ci Assassini jakiś rytuały by zdobyć dziewczyne.

Ja: Nie sądze. (Bo ni ma xd ale Jay to nasz też marzyciel)

Jay: Na pewno są trzeba zobaczyć czy są tu jacyś i żeby zobaczyć ich przy dziewczynach.

Ja: Ty to masz łep (dwaj idioci xd)

Oboje poszliśmy poszukać jakiegoś Assassina. No nke ma żadnego, może w lesie?

Jay: Mówisz las?

Ja: No, no bo innego miejsca nie widze.

Jay: To pędzimy.

Poszliśmy do lasu i znaleźliśmy jakąś parkę....chłopak przytulał się do niej, ale czemu się ukrywają z tym? Toć to nie grzech...Assassini są dziwni (myśl troche Cole!)

Jay: Aww słodko.

Ja: Zamknij się bo nas zobaczą.

Assassini na nas spojrzeli, a chłopak podchodził do nas. My jak tchórze uciekliśmy, jesteśmy głupi i nawet dużo się nie dowiedziałem...może tyle, że ta para miała dziecko bo była w ciąży. Dobra załatwie to w inny sposób.

Blood

Natalia: Oni są głupi. Wymyślili jakiś rytułał, że niby Assassini tak dziewczyne zdobywają.

Ja: Co za idioci.

Natalia: No Jay'uś zawsze widzi świat po swojemu troche.

Ja: No Jay tak, ale Cole troche przegina. Niech raz, a dobrze przeprosi.

Natalia: Chodźmy do Agu bo czeka na nas.

Ja: Dobra to chodźmy.

Poleciłyśmy na smokach do Agaty. Oby było już dobrze z nią i, oby Cole coś zrobił bo nie po to nasza akcja by ze sobą nie byli. Kiedy doleciałyśmy Jacob wpuścił nas i odszedł...zapewne praca.

Agata: Hej.

Ja: Hejo.

Natalia: I jak tam?

Agata: Już lepiej.

Siedziałyśmy i gadałyśmy o wszystkim, nawet ciasto orzechowe jadłyśmy. Nagle do salonu wpadł Cole i podszedł do Agaty. Awwww żeby nie zwalił sprawy.

Cole: Umn Agata możemy pogadać?

Agata: Eee

Ja i Nati popchnełyśmy ją na nieho. No trzeba jakoś ją ośmielić.

Ja: Cole może pójdzcie się przejść.

Cole zabrał ją no oby coś zrobił bo go zabije. Cała operacja by poszła w błoto.

Agata

Cole zabrał mnie na miasto. Na początku nic mu nie powiedziałam szłam obok w milczeniu. Spojrzałam na chwile w niebo, a kątem oka widziałam, że patrzy się na mnie.

Cole: Wiesz co nie rozumiem Assassinów, uważam, że wszyscy są głupi.

Ja: Serio?

Cole: Tak...

Lekko popłakałam się i zaczełam biec przed siebie. Co za kretyn! Pobiegłam zostawiając mu jakieś przeszkody po drodze by nie dogonił mnie. A ja udałam się do starego kościoła gdzie to się zaczeło, a właściwie to na dach.

Witojcie moje wierne chomiczki. Jak się podoba rozdział? Mam nadzieje, że bardzo pjsane na zamówienie dla bizon69 mam nadzieje, że się podoba reszta jutro moi kochani. Co ja mogę powiedzieć no do kolejnego chomiczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz