Rozdział 17

76 21 44
                                    

Nieznajomy okazał się być Mędrcem, skoro to on.....to co, to za sekret? Podeszłam do nich, a Jacob był cały w nerwach.

Ja: Nie jestem dzieckiem. Chce znać prawdę!

Jacob: Agata spokojnie to nic.

Mędrzec: "To nic"? Jacob!

Jacob: Ugh! Dobrze...

Mędrzec: Prawda jest taka, że ja jestem dla was dziadkiem.

Nie odezwałam się do żadnego. Ta wiadomość zszokowała mnie jak i zabolała. Przez rok czasu myślalam, że ja i Jacob jesteśmy sami bez nikogo, a teraz dowiaduje się, że dowódca Assassinów to mój dziadek. Poczułam łze na policzku, teraz jak o tym myśle to chce pobyć sama.

Jacob: Agata?

Ja: Zostaw mnie.

Jacob: Ja też się o tym teraz dowiedziałem.

Ja: To czemu nie chciałeś mi powiedzieć?

Jacob: Bo bałem się, że pójdziesz i, że zostane sam.

Zauważyłam, że i on zaczął płakać. Podeszłam do niego i przytuliłam się, ja go nie chce zostawić. Czyli jak mam mówić na Mędrca?

Mędrzec: Usiądźmy i porozmawiajmy.

Ja: Dobrze emm...

Mędrzec: Dziadku.

Ja: Dziadku.

Usiedliśmy w salonie, a dziadek opowiadał nam o wszystkim i mam większą rodzinę. Czyli my nie jesteśmy sami....a...ja myślałam, że wszyscy...umarli..

Mędrzec: Kiedy wasz ojciec zobaczył waszą mamę to odrazu się zakochał. Chciałem by był szczęśliwy, by miał rodzine. Wasza matka chciała odejść od Ninja by dołączyć do nas. A kiedy wy przyszliście na świat to był wspaniały dzień dla nas bo to rzadkość. Kiedyś zabiore was do miesjca pełnego nas, do naszej wyspy.

Ja: A gdzie babcia?

Mędrzec: *smutny* Umarła kiedy broniła naszych dzieci, kiedy ja walczyłem. Ona umarła, a nasze dzieci zostały całe. Nic nie mogłem zrobić by jej pomóc.

Jacob: Agata..

Mędrzec: Nie...macie prawo wiedzieć wszystko.

Ja: Czemu nas nie szukałeś?

Mędrzec: Wyjazd do Angli to był mój pomysł, a poza tym mój przyjaciel was pilnował.

Nagle wleciał orzeł przez okno i spoczął na ramieniu Mędrca. Czyli to on za mną latał.

Mędrzec: Należycie do przywódców. A wasza rodzina chce was zobaczyć.

Ja: Czemu teraz?

Mędrzec: Templariusze są zajęci jakimś balem więc możemy bez problemu się spotkać.

Jacob: Czy Arno też będzie?

Ja: Kto?

Jacob: Nasz wujek z Paryża.

Mędrzec: On w szczególności bo to jest brat waszego ojca. Tylko nie pytajcie o jego żonę.

Ja: Czemu?

Jacob: Bo ją stracił i to za nim zostali oficjalnie parą. Ona chciała go ocalić i sama zgineła. Żyła jakieś 2 godziny z ciężkimi ranami, a potem Arno zamknął się w sobie.

Mędrzec: Każdy Assassin ma swoją historię. Wasza się dopiero zaczyna.

Ja: A czy byli jacyś Assassini zdrajcy?

Mędrzec: Jeden..ale Edward go zabił zanił został Assassinem....no dobrze chodźcie czas się spotkać z rodziną.

Blood

Trzeba pomóc Colo'wi bo wygląda na to, że zaprosić na randkę nie umie. Kopa dostanie i się nauczy, a właściwie to Nati zostawie tą przyjemność ja mam Lloyd'a.

Lloyd: Kochanie co byś chciała?

Ja: Złapać pegaza, polecieć do chmur i miszkać razem z tobą.

Lloyd: To ostatnie już spełnione ma pani.

Ja: Jak to?

Lloyd: Wiesz kupiłem nam dom, ale miała być to niespodzianka.

Ja: Ale jak to ty wydałeś się.

Lloyd: Znasz mnie dobrze.

Ja: Aż za bardzo.

Lloyd: Kocham cię.

Ja: A ja ciebie. A zobaczymy go?

Lloyd: Jutro, a teraz pójdziemy się myć.

Ja: Razem?

Lloyd: Możemy wziąść kaczuszkę jak chcesz.

Ja: Idiota.

Lloyd: Ale twój, no chodź.

Ja: Nie.

Lloyd: Pjosieeeeeeee.

Ja: Dobra dziś ci odpuszczę, ale jak ktoś wejdzie.

Lloyd: Zamkne nas (i ta myśl zboczona)

Ja: No dobrze.

Gdy byliśmy w łazięce zdębiałam. Wanna była już gotowa, i dodał mój ulubiony zapach i płatki róż. Na szawkach były świece, no, no jaki romantyk (on! To ja tu hajs wydała! xd). Kiedy się rozebraliśmy (spokojnie nie porno xd) Lloyd wszedł pierwszy do wanny, a ja po nim. Kiedy byłam za nim on wtylił się we mnie i siedzieliśmy tak pare godzin.

Natalia

Pierwsza noc w nowym domu była cudowna teraz najgorsze sprzątanie.

Jay: Kochanie ja posprzątam bo nie możesz się przemęczać.

Ja: Jakiś ty miły.

Jay: Dla ciebie tak.

Ja: A co moge zrobić?

Jay: Obiadek.

Ja: A co książe chce?

Jay: Książe chce księżniczke.

Ja: A coś normalnego do jedzenia?

Jay: Hmm....

Ja: Nie myśl tak bo się mi przegżejesz.

Jay: Haha raz tak miałem i Cole musiał powiedzieć, że siedzisz naga.

Ja: Mój brat to idiota, a ty zboczuch.

Jay: Wtedy byliśmy razem już.

Ja: Nadal zboczuch.

Jay: Dobrze wygrałaś.

Ja: Wiedziałam.

Witojcie jak wam się rozdział podoba? Mam nadzieje, że bardzo. Jest nas tys. wiec to miłe, że wam się podoba i mam nadzieje, że będzie nas więcej tutaj. Gorąco pozdrawiam was moje chomiczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz