Rozdział 36

64 19 6
                                    

Agata

Postanowiłam, że chce by dziecko było bezpieczne więc użyłam mojej mocy i aierowałam na brzuch. Po paru minutach czułam się lepiej i wiedziałam, że maluszek będzie bezpieczny.

Blood: To co teraz?

Ja: Chce iść do Cola bo Jacob nie wraca i się boje.

Natalia: Ale Jacob go szuka?

Ja: Tak.

Natalia: Jak on jest u Assassinów.

Ja: O nie! Musze tam lecieć. Zostaniecie tutaj?

Blood: Jasne.

Ja: Wróce jeszcze dziś z nim.

Natalia: Powodzenia.

Wyszłam na podwórko i wytworzyłam smoka. Jest miętowo-biało-błękitny.

Ja: Leć szybko.

Jay

Wyruszyliśmy 5 minut temu, a ja już tęsknie. Mam nadzieje, że szybko wykonamy misje i wrócimy do dziewczyn.

Ja: Lloyd myślisz, że wrócimy?

Lloyd: Nawet jeśli nie to wiem, że przyjdą i pomogą nam.

Ja: Pomogłeś.

Lloyd: Oj nie załamuj się... O patrz to tutaj.

Wylądowaliśmy i poszliśmy w strone położenia kryjówki. Schowaliśmy się w krzakach i nagle poczułem ból, a potem ciemność...

Cole

Jacob: Ruszamy.

Ja: Masz smoka?

Jacob: Nie, ale Kai mi może pożyczy.

Ja: Daj spokuj polecisz ze mną.

Jacob: Dobrze, ale lećmy już. Agata jest sama w domu i lepiej się pośnieszyć.

Ja: Masz racje.

Stworzyłem smoka i ruszyliśmy na wyspe Cruz. Będzie pewnie dużo szukania.

Agata

Byłam na wyspie i pobiegłam do Mędrca.

Mędrzec: Agata co się dzieje?

Ja: Gdzie Cole?

Mędrzec: Spokojniejest z Jacob'em i szukają fragnentu.

Ja: Co?!

Mędrzec: Spokojnie.

Ja: Dobrze. Posczekam na nich tutaj.

Mędrzec: Dobrze. Chce ci coś pokazać.

Dziadek zabrał mnie znów do posągów i ubrań Assassinów. Podeszliśmy do ubrania mojego ojca (ubrania są na manekinach i jakies pozy mają).

Mędrzec: Widzisz coś?

Ja: Niby co?

Mędrzec: Normalnie to dziecko by powiedziało, że to strój.

Ja: Bo nim jest.

Mędrzec: Przyjżyj się.

Popatrzyłam dobrze, aż spojrzałam w dół...miecz taty..

Ja: Gdzie miecz?

Mędrzec: Kiedy go zabili okazało się, że zabrano go. To był jeden z najlepszych mieczy.

Ja: Chce go znaleźć.

Mędrzec: To niebezpieczne bo w rękach Templariuszy jest niebezpieczny. A podobno zaczarowali go.

Ja: Co?!

Mędrzec: Chodzi mi o to, że mogą nie tylko zranić cię ostrzem, ale też dodac do tego moc.

Ja: I tak go odzyskam.

Mędrzec: W sumie to nam ta magia nic nie zrobi.

Ja: Jak?

Mędrzec: Tylko położy na ziemie i troche ogłuszyć. To dzi3ki naszej zbroi.

Ja: To dobrze.

Mędrzec: Ale najpierw odpocznij i poczekaj na noch.

Ja: Dobrze.

Cole

Wylądowaliśmy na wyspie i co? Żadnych palem nie ma zwykłe drzewa.

Ja: Nie ma tu palny.

Jacob: Znajdziemy ją cierpliwości.

Ja: Dobrze.

Jacob: To szukamy.

Ja: Czemu chcesz mi pomóc?

Jacob: Umm...wiem jak to jest stracić kogoś, a nie chce by Agata tak samo cierpiała.

Ja: Umm..

Jacob: Pozatem nie jesteś taki zły.

Ja: Dzięki.

Jacob: Chyba nie chcesz być już ninja.

Ja: Moce moge mieć, ale myślałem by być w waszym zakonie.

Jacob: Na pewno się rada zgodzi.

Ja: Ciesze się.

Po godzinie szukania znaleźliśmy palme. Jacob wspiął się na nią i szukał czegoś.

Ja: Co robisz?

Jacob: Jest rano no nie?

Ja: Tak..

Jacob: Chodzi o cień.

Ja: A wspinasz się bo?

Jacob: Lepiej widze cień jej liści i jest tam *pokazuje ręką i zeskakuje z drzewa*

Ja: Dziękuje za pomoc.

Jacob: Drobiazg.

Podeszliśmy do cienia...2 kamienie w ziemi. Troche je butem wykopałem, a mieczem wbiłem w nie i podniosłem. Tak był jakiś fragment.

Jacob: Dobrze ci poszło. Wracajmy.

Ja: Dobrze.

Stworzyłem smoka i polecieliśmy do Assassinów. Ciesze się, że może wkońcu mi wybaczą i, że wróce do Agatki i dziecka.

Witajta obiecałam to jest rozdział może nie the best, ale jest ;) napisałam później bo po pierwsze rysowałam, a po drugie nie ma xd do kolejnego chomhczki ❤❤

Ninjago BrotherhoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz