Rozdział 1

435 14 7
                                    

- Wstawaj Clover!

Brandon wrzeszczał mi do ucha jakieś pięć minut. Czy on nie mógł zrozumieć, że jak się uczy na sprawdzian z chemii całą noc to nie jest tak łatwo zejść z łóżka? I w tym właśnie jest problem, bo Brandon nie musiał się uczyć. Sam z siebie był idealny. Zawsze świadectwo z wyróżnieniem, przykład do naśladowania, nigdy nie upił się na imprezie, stypendium sportowe, najpopularniejszy w szkole, diabelsko przystojny. To jest idealny opis mojego starszego idealnego brata Brandona. Czasami nie mogłam z nim wytrzymać, ale tylko czasami. Bo rzeczywiście był idealnym starszym bratem. Czego nie można powiedzieć o mnie. Ja jestem utrapieniem dla niego i moich rodziców, którzy nas ,,kochają'' jestem pewna, że gdybym zniknęła z domu na tydzień nawet by tego nie zauważyli. Nasi rodzice mają świetnie prosperującą firmę, w której spędzają całe swoje życie. Mną zajmuje się Brandon. To on nauczył mnie wiązać buty, to on gotował mi kiedy byłam mała, to on czytał mi bajki na dobranoc, nie rodzice. Oni zostawiali nas w wielkim domu samych z pliczkiem banknotów na całe dnie. Nie mówię, że nie fajnie jest być bogatym, no bo jest, ale co z tego jeśli wychowuję cię starszy brat, a mamę i tatę widzisz tylko na Boże Narodzenie i ewentualnie na Wielkanoc. ,,Są bardzo zajęci, muszą zarabiać na nasze utrzymanie, a ty musisz to zrozumieć, bo oni nas kochają", powtarzał przez cały czas Brandon, ale za każdym razem kiedy to mówił słychać było, że coraz bardziej w to wątpi. Przez te wszystkie lata nauczyliśmy się żyć bez nich.

Nie idę dziś do szkoły - powiedziałam i naciągnęłam sobie kołdrę na głowę. Lecz na nic zdały się moje wysiłki przy Brandonie, który ściągnął ją ze mnie jednym ruchem.

-Idziesz - powiedział stanowczo i ściągnął mnie z łóżka. Nie było to nadzwyczajnie trudne przy mojej smukłej sylwetce i jego mięśniach, na coś te laski w naszej szkole lecą.

Jestem bardzo chora. - zakaszlałam sztucznie i klęłam w myślach swoje zdolności aktorskie. - No dobra nie jestem, ale jestem strasznie zmęczona.

- Tak właśnie się dzieje kiedy ogląda się horrory do czwartej w nocy.

- Nie oglądałam żadnych horrorów! Uczyłam się dysocjacji jonowej!

Tym lepiej jeśli uczyłaś się całą noc, na pewno nie chcesz jej zmarnować. - wygrał i dobrze o tym wiedzią, bo z trudem powstrzymywał uśmieszek zwycięzcy. Bądźmy ze sobą szczerzy nie tak trudno ze mną wygrać, a Brandon zawsze wygrywał.

- Już dobrze, dobrze. Pójdę, ale tylko dlatego, że zmarnowałam kilka godzin mojego cennego życia na siedzenie przy książkach. Już się tak nie szczerz. - klepnęłam go ręką w ramię i poszłam po ubranie do szafy. W tym czasie Brandon zdążył opuścić mój pokój.

- Tylko się pospiesz. Śniadanie gotowe. - krzyknął ze schodów.

- Jasne - odkrzyknęłam.

Teraz wybierałam w co ubrać się do szkoły. W końcu wybrałam błękitne, podziurawione dżinsy i bluzkę Diora, w kolorze pudrowego różu. Dobrałam do tego zestawu piękny, złoty naszyjnik z białymi perłami. Kolejna korzyść z bycia bogatym, możesz mieć wszystko czego tylko zapragniesz, a ja kochałam zakupy.

Poleciałam do łazienki, w której się ubrałam i zrobiłam lekki makijaż. Wbrew pozorom zależało mi na wyglądzie. Dzięki temu, że ładnie wyglądałam (i że jestem siostrą Brandona) ludzie mnie tolerowali. Nie miałam w szkole wielu przyjaciół, a tak dokładnie to miałam tylko jednego najlepszego przyjaciela, drugiego brata. Sam jest naszym sąsiadem i rozumiał mnie jak nikt inny. Codziennie po szkole przychodziliśmy do mnie lub do niego i gadaliśmy o wszystkim. O polityce, szkole, filmach, gwiazdach, projektantach mody, modelkach, jedzeniu, muzyce, książkach. Razem z Samem trzymamy się na uboczu lubimy swoje towarzystwo, obracamy się w małym gronie, ale to nie znaczy, że jesteśmy dziwadłami. O nie, rozmawiamy normalnie z rówieśnikami. Sam nawet gra w szkolnej drużynie koszykarskiej. Skoro mowa o sporcie to szybciutko wspomnę o tym, że mój rodzony brat Brandon otrzymał stypendium sportowe. Naprawdę na to zasłużył. Jest genialnym kapitanem drużyny koszykówki i bardzo chwali Sama. Czasami, gdy nudzi nam się w domu urządzamy mały trening. Chłopacy śmieją się z mojej fatalnej gry. No, przyznaję koszykówka to dla mnie czarna magia. Kolejna rzecz, do której nie mam wyczucia. Jedyne co mi się w życiu trafiło to ładna buzia. Mam długie, kręcone, ciemno kasztanowe włosy, niebieskie oczy i duże usta. Wszystko się nieźle prezentuje, a Brandon jest taki sam jak ja. Kręcone, krótko obcięte kasztanowe włosy, niebieskie oczy, duże usta i czarujące spojrzenie. Czasami chcę mi się śmiać kiedy widzę jak te płytkie blondynki się do niego ślinią. Brandon nie ma dziewczyny. I dobrze, na razie ja jestem najważniejszą dziewczyną w jego życiu, ale bardzo się ucieszę kiedy znajdzie jakąś, która będzie go warta. Niektóre dziewczyny ze starszych klas są dla mnie bardzo miłe i myślą, że szepnę o nich dobre słówko Brandonowi. Czasami pyta mnie o radę, którą zaprosić na kolację, a ja polecałam mu tą, która jest najmilsza, najładniejsza, najmądrzejszą i tą, która mi się nie podlizuję. Sam nie ma żadnej dziewczyny, ale nie dlatego, że nie jest przystojny bo jest. Te jego proste blond włosy, zielone oczy i długie rzęsy przyciągają dziewczyny jak magnez, czasami zaprasza dziewczyny na randki, no ale nie miał żadnej dłużej niż dwa tygodnie. Teraz ja, powiem w prost jestem po nie udanym związku. Harry zdradzał mnie z inną, a ja dowiedziałam się o tym od Sary, z którą chodzimy często razem na zakupy, bo Sam nie ma na to cierpliwości i muszę szukać koleżanek. Mniejsza o to, teraz jestem singielką i w sprawach sercowych doradzam tylko moim chłopakom.

Czas ProroctwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz