- Rzygam tęczom.
Położyłam rękę na piersi Willa i oderwaliśmy się od siebie.
- Jak miło cię widzieć, Mark. Nie, nie przeszkadzasz. Wcale.- rzucił z sarkazmem William, a ja zgromiłam go spojrzeniem, na co on wzruszył tylko ramionami. Obróciłam się w stronę drzwi i nagle mnie oświeciło, że nie byliśmy sami w tym pomieszczeniu. Dziewczyny szczerzyły się jak głupie, a chłopacy śmiali się jak opętani. Odchrząknęłam.
- Dobrze, koniec widowiska! Nie macie swojego życia? Spadajcie, zajmijcie się sobą! - chciałam udawać poważną, ale uśmieszek cały czas błąkał mi się na ustach. Kiedy już drogie towarzystwo opuściło pokój, popatrzyłam w stronę Williama i Marka, którzy lustrowali się spojrzeniami. Ten pierwszy właśnie doprowadzał swoje włosy do porządku, a drugi skrzyżował ręce na piersi.
- Cześć, Mark - niechętnie odwrócił wzrok od Willa - Potrzebujesz czegoś?
Popatrzył na mnie chwilę i odpowiedział.
- Nie - westchnął i znów zwrócił się ku mojemu chyba chłopakowi - Czyli jesteście razem?
- Nie.
- Tak.
Gwoli ścisłości. Ja zaprzeczyłam, a tamten potwierdził. Zalało mnie wewnętrzne ciepło i spojrzałam w zielone tęczówki (już bez wątpliwości) mojego chłopaka. Zmiennokształtny zaśmiał się głośno.
- Rozumiem, że jesteście na etapie "to skomplikowane" - popatrzyliśmy na niego zdziwieni - Cieszę się, bo wiele osób wam kibicuje, jak nie wszyscy. Dawano już do mnie dotarło Clover, że to nie ja będę stał u twojego boku. Dobrze, ze to ty stary, a nie jakiś pieprzony krwiopijca, czy pies.
Chłopacy podali sobie ręce. Tak! Idealnie, mam teraz swoje życie prywatne poustawiane i nic nie powinno stanąć na przeszkodzie naszego związku. Taa, marzenia. Wiem, że życie z Williamem nie będzie łatwe, bo to jest człowiek tak zmienny i tak humorzasty, jak niekiedy jedna kobieta z okresem. Czekają nas wzloty i upadki, ale my sobie z tym nie poradzimy? My? No, błagam. Pragnę, żeby z ty chłopakiem było coś więcej. Nigdy nikogo nie kochałam, a z nim jestem na bardzo dobrej drodze. Może zaintrygował mnie tak jego odmienny charakter? Nie lubił słodzić dziewczynie, wręcz przeciwnie lubił się ze mną droczyć i sprzeczać, ale w chwili, gdy tylko połączyliśmy się samymi ustami poczułam wszystko, co on czuje do mnie, a ja wyraziłam wszystko co jak na razie czuję do niego.
- Ja sam będę się zbierał. Przyszedłem ci tylko powiedzieć, że nie tylko ty znalazłaś sobie partnera.
- Serio?! Gadaj, kto jest tą szczęściarą?
- Mandy. Pewna urocza zmiennokształtna, która pojawiła się z tą bandą, która okupowała niedawno ten teren, kiedyś byliśmy razem. W obozie spotykaliśmy się ze sobą codziennie, ja przychodziłem do niej i jej matki po jedzenie. Każdego dnia patrzyłem w jej oczy i wymienialiśmy uprzejmości. Rozstanie przebiegło nam w przyjacielskich stosunkach. Chyba zrozumieliśmy jak bardzo się potrzebujemy, kiedy przestałem przychodzić do niej po jedzenie. Cóż za ironia. Poznaliśmy się w knajpce, a zrozumieliśmy swoje błędy też poprzez jedzenie.
- Czasami dwójka ludzi musi się rozstać, by zobaczyć jak się potrzebują.*
- Tak, chyba masz rację. Dobra ja lecę, na razie Will, narka Clov.
Szybko zniknął i zamknął za sobą drzwi. Staliśmy w półmroku, ledwo widząc swoje twarze.
- Więc... - zaczął William.
- Więc? - kontynuowałam.
- Więc?
- Więc?
- Oh! Przestań! Błagam cię zachowujemy się niczym nastolatkowie z jednego z tych dramatów dla młodzieży - zmniejszył odległość między nami, a ja się zaśmiałam.
- No, co?! To było by urocze. Na przykład... Kiedy to Gus i Hazel ustalili, że ich "okay", będzie oznaczało "na zawsze" lub jak America z Maxonem, gdy chcieli się nieoficjalnie spotkać - ciągnęli się za ucho.** To były ich nawyki, takie charakterystyczne gesty, czy słowa. Wydaje mi się to urocze, a tobie nie?
Przyglądał mi się w milczeniu.
- Perspektywa - powiedział po chwili.
- Co? - zdziwiłam się.
- Perspektywa, zależy z jakiej strony spojrzysz, ale mam ochotę zakończyć to, co zaczęliśmy - powiedział i zbliżył się do mnie tak blisko, że mogłam poczuć jego serce, szukające wspólnego rytmu z moim.
- Nie mam zastrzeżeń - szepnęłam i ponownie połączyliśmy swoje wargi, tworząc coś pięknego... coś magicznego.
CZYTASZ
Czas Proroctwa
FantasyByłam w gimnazjum jak to pisałam, rozumiem Was, wiem kochani, że nie da się czytać, ale nie usunę z sentymentu x Dwójka młodych ludzi, nastolatków. Clover i Wiliam są częścią jednego, wielkiego przeznaczenia dotyczącego innego świata. Są wybrańcami...