Rozdział 1
Początek początku
Dzień zapowiadał się normalnie. W powietrzu dało się wyczuć stres i entuzjazm. Może dlatego, bo to rozpoczęcie roku? Dla niektórych to początek nauki lub kolejna klasa. Koniec wakacji, czas nauki i wielu stresów. Znajome twarze i te nowe oraz te twarze, których nie znosimy, nie trawimy i tak dalej.
Do jej kolorowego pokoju właśnie wpadły promyki słońca. Obudziła się i przeciągnęła. Na jej ślicznej buzi zagościł grymas, bo brutalnie zbudzono ją z pięknego snu. Musiała wstać, bo i tak nie miała wyboru. Wieczorem przygotowała strój, żeby nie tracić czasu na wypoczynek. Kochała spać, czuła się wtedy tak beztrosko i bezpiecznie. Zabrała ubranie i poszła do łazienki, żeby odprawić swój codzienny rytuał. Odświeżyła się i ubrała. Nie miała ochoty na powrót do nauki. Nie miała ochoty na nic. Wakacje tak szybko jej minęły, ale niestety nic nie trwa wiecznie. Zeszła na dół leniwym krokiem, już tak miała w zwyczaju. Nie była głodna, ale musiała zjeść, bo śniadanie to najważniejszy posiłek. A poza tym nie lubiła, gdy burczało jej w brzuchu, a szczególnie w miejscach publicznych. Weszła do kuchni i uśmiechnęła się na widok rodziców w pomieszczeniu. Czekali na swoją małą księżniczkę ze śniadaniem.
Małą? No może nie do końca, bo zaczynała pierwszą klasę liceum. Nie przejmowała się tym, bo wiedziała, że będzie z przyjaciółmi w klasie. A nauka? Wiedziała, że poradzi sobie. Pff! Musiała sobie poradzić. Usiadła do stołu i jeszcze szerszym uśmiechem się przywitała. Jadła w ciszy, a jej rodzice żwawo o czymś dyskutowali, ale ona nie słuchała.- Sakura źle się czujesz? - zapytała nadopiekuńcza matka.
- Kochanie, ona pewnie się stresuje. To nic takiego - wtrącił się ojciec. Posłał swojej żonie uśmiech i schował nos w gazetę. Pan Haruno zawsze był spokojny i opanowany. Nie był nadopiekuńczy, bo dobrze wiedział jaka jest jego córka. Zielonooka tylko spojrzała na ojca i podziękowała szczerym uśmiechem.
- No, ale zobacz jaka jest blada - gospodyni domu złapała ukochanego za dłoń i delikatnie ścisnęła. Lustrowała na wylot swoją jedyną córkę. Mieli jeszcze syna, był młodszy od siostry o dziesięć lat. Mimo różnicy wieku dogadywali się. Czasami tylko zdarzały się kłótnie, ale nigdy nie gniewali się na siebie długo. Kochali się, w końcu są rodziną.
Różowo-włosa wstała od stołu i włożyła talerz do zlewu. Dopiła swoją herbatę i posłała uśmiech rodzicom. Jej młodszy brat spał. Oboje kochali spać. Tak bardzo kochali spać! Licealistka kochała swojego braciszka, był jej oczkiem w głowie od początku. Marzyła o rodzeństwie i jej marzenie się spełniło, gdy Hiko przyszedł na świat.
- Mamo, tato, pora na mnie. Trzymajcie kciuki. Wrócę z Naruto albo z Hinatą, albo pieszo. Nie martwcie się, jestem już prawie dorosła - cicho się zaśmiała i zabrała torebkę. W przedpokoju ubrała baleriny i wyszła z domu.
Szła słuchając muzyki, a dokładniej swojej ulubionej playlisty. Jej serce zabiło mocniej, gdy zobaczyła przed sobą kruczowłosego. Sama nie wiedziała co do niego czuje. Serce mówiło, że jest jej ideałem, że tylko go może pokochać... Jednak rozum... Rozum miał inne zdanie, był całkiem obojętny temu mężczyźnie. Wyminęła go szybkim krokiem, obok niego szedł Naruto. Uzumaki Naruto jego przyjaciel, tak samo jej przyjaciel. W dodatku najlepszy!
- Sakura! - zatrzymała się. Odwróciła się do NICH przodem i zilustrowała wzrokiem. - Sakura, idziesz z nami? - padło pytanie blondyna, a ona jedynie wzruszyła ramionami i poszła.
Szłam dalej, przyśpieszyłam. Jednak czarnooki nie był, nie jest i nie będzie mi obojętny. To takie trudne! Nie rozmawiam z nim od gimnazjum. Dlaczego? Nie wiem, nikt nie wie. Krążą plotki, że się pokłóciliśmy, że coś mi zrobił lub ja mu. Oczywiście, że to nieprawda. Tak jakoś przestaliśmy pisać, rozmawiać i straciliśmy kontakt. Blondyn wypytywał mnie i jego, resztę, wszystkich, każdego. Nie dowiedział się niczego konkretnego, dalej próbuje nasz "pogodzić". Sasuke pewnie ma mnie gdzieś. W podstawówce prosto w twarz powiedział mi, że jestem irytująca i bezużyteczna. Płakałam, cholera ja mu wyznałam, że go kocham! Ja go kochałam, teraz to może jedynie zauroczenie. Nie wiem, nie wiem co mam myśleć o tym facecie. Jest gburem, fakt. Jest niemiły i niekulturalny, arogancki. Jednak.... Czy to mi przeszkadzało lub przeszkadza? Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć.
Dotarłam na miejsce. Podeszłam do moich przyjaciółek, przywitałam się. One rozmawiały, dyskutowały, wymieniały się wspomnieniami, ja milczałam. Patrzyłam na nie i uśmiechałam się, wspominałam moje wakacje. Były fajne... Fajne to chyba dobre określenie. Po chwili zaczęło się rozpoczęcie. Oczywiście gadanina, która była zbędna i bezsensowna, ale i tak nie słuchałam. Czułam na sobie wzrok innych. Chyba chodzi o moje włosy, pewnie myślą, że farbowane. Norma. Każdy na początku znajomości pyta czy są farbowane, jednak są wyjątki. Nie są farbowane, są naturalne. Jestem w ten sposób inna. Cicho się zaśmiałam na widok Kiby, był uśmiechnięty. Żwawo dyskutował z Uzumakim i Sasuke. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na pewnego chłopaka z klasy B, również się uśmiechnęłam do niego. Odwzajemnił uśmiech, a ja się zarumieniłam delikatnie. Nie był brzydki. Był całkiem przystojny. Ładny uśmiech, piękne szare oczy, a do tego kasztanowe włosy. Jego oczy wyróżniały się od innych. Były takie piękne, mogłabym patrzyć w nie godzinami, dniami, latami. Szybko odwróciła wzrok i spaliłam buraka. Po ceremonii poszliśmy do klas. Znałam już skład mojej i udałam się do sali 8. Usiadłam na tyle, przy oknie, a obok mnie moja przyjaciółka, Hinata.
- Saku, coś się stało? - zapytała. Białooka zawsze była przy mnie, bez wyjątku. Znamy się na wylot. Wiemy o sobie praktycznie wszystko! - Sakura, słuchasz mnie?
- Słucham, spokojnie nic mi nie jest - uśmiechnęłam się do niej. Naszym wychowawcą jest pan Hatake, ciekawe jaki jest. Spojrzałam na Sasuke, a on na mnie. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a ja szybko odwróciła wzrok jak dziecko. On chyba też, chyba. Do naszej klasy wszedł wychowawca i zaczął swoje przemówienie, ale chyba nie chciał go zacząć. Wyglądał na znudzonego, niechętnego i zrezygnowanego.
- No więc, jestem Kakashi Hatake i jestem waszym wychowawcą - oznajmił i kontynuował. - Mam nadzieję, że się polubimy i nie będziemy się kłócić, i nawzajem sobie sprawiać kłopotów. No dobrze, pewnie jesteście znudzeni - rozdał plany zajęć i wrócił na miejsce. - Możecie opuścić teraz klasę i iść do domu. Do zobaczenia młodzieży - rzucił na odchodne i najzwyczajniej w świecie wyszedł.
Wstałam. Nie chciałam, żeby reszta moich znajomych mnie złapała. Schowałam plan do torebki i szybkim krokiem wyszłam. Po jakimś czasie zwolniłam i szłam w stronę domu. Teren szkoły opuściłam kilka minut temu. Szybka jestem. Do końca dnia będę miała spokój, ponieważ Hiko poszedł do kolegi, a rodzice byli już dawno w pracy. Zdjęłam obuwie i przebrałam się. Wdrapałam się po schodach do pokoju, od razu rzuciłam się na moje kochane łóżeczko. Tuliłam się do poduszki. Było po 14, wow. Rozmyślałam o wszystkim i o niczym. Zaczęłam rozmyślać o Sasuke. Może się zmienił... Na pewno wyprzystojniał, widać to. Myślałam tak i nawet nie wiem kiedy oddałam się w objęcia Morfeusza.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto moje wypociny! Podobają się? Nigdy jeszcze nie pisałam w taki sposób. NIGDY NIE PISAŁAM! XDDDDD
Gorące pozdrowienia dla mojej kochanej Julci ;*
Dziękuje bardzo za przeczytanie ^^
CZYTASZ
Inni Inaczej - SasuSaku
FanfictionTo ona. Inna, inna inaczej, idealna inaczej. To on. Bóg nastolatek, uwielbiany i idealny. Raz przyjaciele, raz nieznajomi, a jeszcze innym razem kochankowie.