Biegłam ile sił w nogach. Nie wiedziałam gdzie jestem. Wiedziałam tylko tyle, że coś mnie goni, a ja powinnam uciekać. Sasuke, Sasuke, gdzie jesteś? Martwiłam się jak cholera. Obudził mnie w nocy i kazał uciekać jak najdalej. Powiedział, żebym się nie bała, żebym nie okazywała słabości oraz, że mnie odnajdzie. Po moich policzkach łzy spływały strumieniami. Starałam się być spokojna. Nie wiedziałam, gdzie uciekać. Wiedziałam, że sprawa jest poważna i nie mogę mieszać w to rodziny ani najbliższych. Co ja w ogóle myślę? Nikogo nie powinnam w to mieszać. Jestem tylko licealistką, która nic nie wie na temat życia. Słyszałam, że biegnie za mną. Po chwili do moich uszu dobiegł odgłos padnięcie martwego ciała na ziemię. Zatrzymałam się, a obok mnie pojawił się Uchiha razem z bratem. Zaczęłam płakać.
- Księżniczko nie płacz - czarnooki wyszeptał mi do ucha. Mocno mnie przytulał. Nareszcie czułam się bezpieczna.
- Kto to był? - zapytałam po chwili ciszy.
- Sakura, powinniśmy ci powiedzieć - Itachi zabrał głos.
- Nie jestem pewien czy ona powinna wiedzieć - odpowiedział kruczowłosy.
- I tak jest zagrożona. Lepiej będzie, jeśli będzie wiedziała dlaczego - długowłosy przybrał śmiertelnie poważny ton głosu.
- Może i racja - przeczesywał moje włosy palcami. Byłam mokra i brudna. Staliśmy na dworze, a godzina była późna. Było zimno, a wiatr zwiewał nasze włosy i w ten sposób tańczyły na wietrze.
- Sakura - starszy brat wypowiedział moje imię. - Musisz wiedzieć, że jest pewien mężczyzna, któremu zależy na zabiciu naszej rodziny i każdego kto jest nam bliski - moje ciało przeszył dreszcz.
- Nie bój się kochanie - szeptem uspokajał mnie ukochany, który trzymał mnie w uścisku.
- Ale jak to? - zignorowałam kompletnie próbę pocieszenia mnie.
- Tak to. Najwyraźniej uznał, że jesteś ważna dla mnie i dla mojego brata. Teraz pewnie będzie chciał się ciebie pozbyć - westchnął najstarszy z rodziny Uchiha.
- Kim on jest? - zapytałam, ponieważ ciekawość wzięła górę.
- Jest szefem nieuchwytnej mafii.
- Korzenie ANBU - dopowiedział z nienawiścią w głosie Sasuke.
- A ja byłem w Akatsuki - zapadła cisza. Po chwili znowu przerwał ją ten sam człowiek, który ostatnio wydusił z siebie słowo. - Odszedłem, gdy nasi rodzice zmarli, ponieważ ktoś musiał zająć się domem i Sasuke.
- A jakaś inna rodzina? - nie wierzyłam, że zadałam to pytanie.
- Nie mamy innej rodziny Sakura - szybko odpowiedział chłopak moich marzeń.
- Wracając - kontynuował Itachi. - Gdy byłem jeszcze w organizacji, nasza rodzina miała ochronę. Jednak tego wypadku nikt nie mógł przewidzieć. Moi przyjaciele z pracy pomagali mi z obowiązkami. Dawali pieniądze. Gdy już zacząłem sobie radzić ponownie wstąpiłem do nich. Najwyraźniej byłaś obserwowana przez Danzou. Danzou to ten szef, o którym mówimy.
- Aha - na mojej twarzy zawitał grymas. Nie każdy jednak ma łatwo w życiu. Ale kto mówił, że życie jest łatwe? Jest wiele przeciwieństw losu i nie zawsze sobie radzimy z nimi. Inni swoje smutki przeliczają na mililitry alkoholu, a inni na ilość cięć na swoim ciele.
- Itachi robi się zimno. Wracajmy - odezwał się Sasuke i wziął mnie na ręce.
- Racja - ruszyliśmy w stronę ich mieszkania, w którym przez jakiś czas będę mieszkać.
Po jakimś czasie znajdowaliśmy się w ciepłym pomieszczeniu zwanym salonem. Dostałam koc, który miał za zadanie mnie ogrzewać. Brat Sasuke jest urodzonym kucharzem i dostałam od niego gorącą czekoladę. Mimo tego co się dzisiaj wydarzyło to i tak panowała tu rodzinna atmosfera. Czarnooki siedział obok mnie i przyglądał się mojej osobie. Członek gangu siedział w kuchni i pilnował ciasteczek. Powoli nastawał dzień, a my już od dawna nie spaliśmy. Byłam senna, ale dzisiaj Morfeusz nie za bardzo mnie chciał. Nie byłam zmęczona tylko lekko przestraszona. Nie czułam nóg przez to całe uciekanie. Jednak i tak wiem, że bracia Uchiha chcieli dla mnie dobrze.
- Sakura?
- Tak Sasuke? - spojrzałam na niego.
- Jak się czujesz? - zapytał z troską. Był naprawdę opiekuńczy. Może i jestem dla niego ważna. W jego oczach widziałam zmartwienie. Położyłam ciepłą dłoń na jego gładkim jak pupcia niemowlaczka policzku.
- Jest dobrze, nie musisz się martwić - uśmiechnęłam się tak, że było widać moje śnieżnobiałe zęby. Nie chciałam, żeby się martwił. I tak już miał dużo na głowie. Szkoła była odskocznią od jego nie najlepszego życia. Cieszyłam się jego szczęściem. Żałuję, że dopiero w tym roku na nowo zaczęliśmy się poznawać. Chciałam ubarwić jego szare życie. Może i to niemożliwe jednak i tak chciałam.
- I tak zawsze się będę martwić - wyszeptał. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Delikatnie musnęłam swoimi wargami jego warg. Smakowały czekoladą. Kosztowałam ich, a on kosztował moich. Położył mnie na kanapie i całował bardziej namiętnie. Nie ominęłam żadnego pocałunku, każdy oddawałam z uczuciem jakim go darzę. Polizał mnie po ustach, a ja uchyliłam usta i wpuściłam go. Nasze języki się spotkały i tańczyły taniec jakiego nikt nie zatańczył. Przeczesywałam palcami jego hebanowe włosy. On natomiast trzymał ręce na moich policzkach. Czułam jak moje policzki pokrywają się purpurą. Oderwaliśmy się od siebie i od swoich warg. Moje usta były pokryte jego śliną zmieszaną z moją. Próbowałam uspokoić oddech, który był za szybki. Zmęczyłam się, mam słabą kondycję. - Kocham cię - szepnął.
- A ja kocham ciebie - odpowiedziałam. Uspokoiłam oddech, odgarnęłam mu włosy z czoła. Uśmiechnęłam się szczerze i znowu przykryłam się ciepłym i grubym kocem.
- Mogę dopić za ciebie czekoladę? Prooooooszę - uśmiechnął się jak kotek i po chwili trzymał już mój kubek z ciepłą czekoladą.
- Coś za coś - cicho się zaśmiałam, a on podniósł brwi do góry.
- Co masz na myśli? - zapytał z deka skołowany.
- No ja ci dam moją czekoladę, a ty mi dasz swoją bluzę - starałam się mówić poważnym tonem, ale na moją twarz wkradł się uśmiech, który nie chciał z niej zejść.
- No dobrze - zaśmiał się. - Słaba jesteś w negocjacjach.
- Niewiele mi potrzeba do prawdziwego szczęścia - posłałam mu uśmiech ze zamkniętymi oczami.
- Widać - zauważyłam uśmiech na jego twarzy, gdy otworzyłam oczy. Zarumieniłam się i sama nie wiem, kiedy zasnęłam.
================================================================================
Drugi rozdział na dziś ;)
Zapraszam do blue_eyes_13_09, która znowu zaczyna być aktywna i dzięki której czytacie moją książkę.
Dwa rozdziały i koniec :c
Kolejny rozdział z perspektywy Sasuke :x
A ty Asuna569 rusz dupę i napisz mi coś :c
CZYTASZ
Inni Inaczej - SasuSaku
FanfictionTo ona. Inna, inna inaczej, idealna inaczej. To on. Bóg nastolatek, uwielbiany i idealny. Raz przyjaciele, raz nieznajomi, a jeszcze innym razem kochankowie.