Rozdział 8 - To nic

755 40 6
                                    


Czasami mamy wrażenie, że wpadamy w odpaść. W jednej chwili możemy stracić wszystko oraz wszystkich. Cała nasza praca na marne, całe nasze osiągnięcia pójdą gnieździć się w koszu. Za wszelką cenę staramy się walczyć o coś lub o kogoś. Nieważne, że to rzecz czy mało znacząca dla nas osoba. Przeczucia podpowiadają, że to okaże się ważne. Dążymy do swoich marzeń. Każdy człowiek ma marzenia lecz tylko część doczeka się spełnienia. Po resztę nie ma sięgnąć jak, ale mienią się takim blaskiem, że dalej się staramy. Łatwo nam powiedzieć, żeby się nie poddawać. Gońmy swoje marzenia mimo wszystko, bo zawsze jest jakiś procent szansy, że się spełni. To co blisko jest, to zawsze najtrudniej jest zauważyć. Nie bierzmy nic za pewnik. Łatwo mówić, ale trudniej wykonać. Jeśli nie spróbujesz to jest pewne, że przegrasz. Jeśli spróbujesz to masz procent na wygraną. Nikt nie mówił, że życie jest proste. Musimy smakować naszego życia!


Ostatnie co pamiętam to sytuacja z Ino, moja ucieczka i płacz Sasuke. Chciałam wstać, uśmiechnąć się i powiedzieć, że będzie dobrze. Jednak nie miałam tyle siły, nie czułam niczego. Nagle szum i ciemność. Straciłam przytomność. Miałam dziwne sny, chciałam się obudzić, ale nie mogłam. Ktoś mi tak jakby nie pozwalał. Może to byłam ja, a może moja podświadomość. Nie wiem i chyba nie chcę wiedzieć, to nieważne. Może toczyłam walkę o życie albo to ktoś inny poprowadził moją walkę za mnie. Naprawdę nie chcę wiedzieć, ale jednak moja ciekawość była silniejsza. Chciałam wiedzieć co z moimi rodzicami, co z Uchihą, co z moim braciszkiem. Miałam mętlik w głowie. To wszystko działo się tak szybko, nie umiałam myśleć racjonalnie. Ten samochód pojawił się znikąd. Spowodowałam wypadek. To moja wina i to było oczywiste. Nie mogłam się wypierać lub całą winę przekazać kierowcy. Nie zdążył wyhamować, bo ja wbiegłam na ulicę. Będę miała spore kłopoty, o ile już nie mam. Poczułam się inaczej, tak jakbym się wybudziła. Czułam, że ktoś trzyma mnie za moją słabiutką dłoń. Zaczęłam się wsłuchiwać w szept tej osoby. 


- Przepraszam - znałam ten głos. - Sakura, przepraszam - znowu. Tym razem poznałam kto to. To był czarnooki.  Ścisnął moją dłoń, a ja poczułam jak na mojej buzi czerwienieją policzki. Zbliżył moją rękę do jego ust. Musnął delikatnie ją. Moje policzki pewnie wyglądały jak dorodne buraki. - Ej! Nieładnie podsłuchiwać - zaśmiał się przez łzy. Musiał naprawdę być szczęśliwy, bo przestał płakać i pociągać nosem. 

- Ja przepraszam - otworzyłam oczy i ujrzałam go. Miał spuchnięte oczy od płaczu. Spojrzałam na nasze dłonie. - Ja nie chciałam, żeby do tego doszło. Możesz mi powiedzieć gdzie jestem? 

- To moja wina, że leżysz w szpitalu. Nie mogłem cię dogonić, a tym bardziej wolałem patrzeć jak Yamanaka się na tobie wyżywa. Nie umiałem, a raczej nie chciałem zareagować. To przeze mnie. Wybacz mi - znowu zaczął szlochać. Wstałam do siadu, uśmiechnęłam się mimo bólu i mocno go przytuliłam. 

- To nic. To ja nie umiałam się obronić. Uciekłam jak przestraszona owieczka i tyle - dalej go przytulałam. Czułam się winna. Przeze mnie z jego oczu płynęły łzy. Czy było warto? Tylko on to wie i tylko on umie to uzasadnić. 

- Martwiłem się. Nie rób tak więcej - spojrzał mi w oczy, a nasze spojrzenia się skrzyżowały. Wiem, że źle zrobiłam z tą ucieczką ze szkoły, ale to były chwilowe emocje. Wszyscy się ze mnie śmiali, miałam już dość. Szczerze chciałam, żeby tak się stało, ale nigdy nie miałam dość odwagi, żeby spowodować wypadek. - Sakura ona już nie powie złego słowa o tobie i inny również. Ale nie rób tak więcej!

- Nie będę, ale nie chcę tam wracać, zrozum - szepnęłam, a na jego twarzy ukazało się zdziwienie. 

- Nie będę nalegał, ale musisz tam wrócić. Będę dbał o to, żebyś była szczęśliwa - ponownie się zarumieniłam. Jego słowa brzmiały tak prawdziwie. Tak szybko się do siebie zbliżyliśmy. To takie dziwne, ale w sumie jestem szczęśliwa. Nie wiem dlaczego, ale od tamtej pory chciałam się uśmiechać tylko dla niego. Czy tylko na mnie tak działał? Na pewno nie, ale teraz wiem, że on jest moim marzeniem. Będę o niego walczyć do końca i ze wszystkich sił. Nie poddam się tym razem! Chciałam dosięgnąć go i być z nim, nic więcej. Podjęłam się walki o niego, szalona jestem. 

Po rozmowie z nim przyszli moi rodzice z bratem. Byli w szpitalnej kawiarence, a czarnowłosy czuwał przy mnie. Byli mu wdzięczni i bardzo mu zaufali, do tego go polubili. Rozmawiałam z rodzicami, a Hiko bawił się z moim ukochanym. Wyglądali uroczo. Nie słuchałam mojej rodzicielki, która prawiła mi kazania. Mój ojciec tylko kręcił głową, a ja szczerze się uśmiechałam. Po jakimś czasie poszli porozmawiać z lekarzem, a ja zostałam z młodszym Uchihą i sześciolatkiem. 

- Siostrzyczko - podbiegł do mnie od razu, gdy rodzice opuścili salę. Usiadł na łóżku i przytulił mnie. - Bałem się o ciebie. Mam tyle do opowiedzenia. 

- Na pewno się nie zanudzisz Sakura - zaśmiał się kruczowłosy, a ja razem z nim. 

- Moje opowieści zawsze są ciekawe - śmialiśmy się całą trójką. Przytuliłam mocno brata, a on mnie. Do uścisku dołączył się Sasuke. 

- Ja nie mówię, że nie - uśmiechnął się i poczochrał mojego brata po głowie. Dogadywali się i to bardzo dobrze. Patrzyłam na nich i uśmiechałam się. Cieszyłam się mimo wszystko, że ich mam. 

- Jesteście śmieszni - szepnęłam i wybuchłam śmiechem ponownie. 

- My tylko rozmawiamy, a ty jesteś taka niepoważna - skomentował Sasu ze żartobliwym tonem. Byłam senna. Cały ten dzień był trudny. 


Moi goście opuścili szpital, ponieważ skończyła się pora odwiedzin. Nie dostałam aż tak bardzo po pośladkach, ale nie było najlepiej. W szpitalu zostanę jeszcze trzy tygodnie, no może góra miesiąc. Później czeka mnie rehabilitacja, a później wrócę do nauki w szkole. Będę uczyła się w domu, a moi przyjaciele będą mnie odwiedzać i pomagać mi ze zrozumieniem tematów. Gdy wrócę do szkoły, postawię się blondynce. Nie wycofam się i nie poddam, bo walczę o Sasuke. Teraz wiem ile jest dla mnie warty. Jest dosłownie bezcenny. Pytanie czy ja dla niego też jestem? Dowiem się w najbliższym czasie, ale poczekam. Ten dzień był trudny i męczący. 



================================================================================

Podoba się? 

Znowu mam wrażenie, że chaotycznie jest napisany ten rozdział.

 I nie bijcie mnie za jakiekolwiek błędy, jestem tylko człowiekiem! XD

Kolejny rozdział z perspektywy Sasuke. 

Powoli zbliżamy się końca ;/ Planowałam, że napiszę góra 20-25 rozdziałów i zakończę tego opka ;) Niestety albo stety, będę pisała jeszcze jakieś inne opowiadanie. Może NaruSaku albo SasuSaku, jednak planowałam MadaSaku ;))) XD 

Inni Inaczej - SasuSaku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz