Szybkie ogłoszenie! *-*
Postanowiłam, że będę pisać też perspektywę Sasuke, ale oczywiście nie rezygnuję z Sakury ;) :*================================================================================
Zapowiadał się pochmurny dzień. Ptaki zajmowały się swoim życiem w ciszy, ale miasto powoli budziło się do życia. Niektórzy musieli wstać do pracy albo do szkoły. Chcieliście być kiedyś jak ptaki i w niebo się wznieść? Osobiście, gdybyśmy mogli to nie zlecielibyśmy. Czemu? Na ziemi jest tyle problemów, po co mamy sobie psuć humor czyimiś problemami? Są osoby, które starają się nam pomóc, chociaż sami nie wiedzą jak to próbują. Czy mamy tyle błogosławieństwa, że nawet nie zauważamy, że je mamy?
Rano zbudził mnie brat na śniadanie. Dał mi czas na ogarnięcie się, miło. Oczywiście, że zawsze rano jestem nieprzygotowany, bo jakby inaczej? Wpakowałem książki do plecaka i wziąłem pierwsze lepsze ciuchy. Nie dbam o siebie. Czemu? Wnerwiają mnie te głupie fanki. Dla nich zawsze jestem idealny, nawet jeśli nie jestem. Nazywają mnie bogiem nastolatek. Nie mogę nawet wyjść spokojnie na miasto z Naruto albo z innymi. Zawsze po drodze znajdzie się jakaś dziewczyna, która będzie chciała spędzić z nami czas mimo, że jej nie znamy. Czasami jest też tak, że kelnerki na mnie się gapią i przystawiają się odkrywając przy tym swój biust. Nie lubię łatwych, bo pokazują wtedy swoją desperację. Wolę te inne, a nie te każde. Można nazwać mnie idiotą, ale nie kręcą mnie klimaty łatwych i pustych laleczek. Czasami cieszę się, że mam takiego przyjaciela jak Naruto mimo to, że jest głupi jak but. Ubrałem się zostawiając przy tym bałagan w pokoju, norma. Przeczesałem swoje włosy palcami i zszedłem na dół po schodach. Spojrzałem na mojego starszego brata, który krzątał się w kuchni i lekko się uśmiechnąłem.
- Co dziś tak szybko? - odezwał się mój brat. Nakładał kanapki na talerz.
- Tak jakoś, sam nie wiem - odpowiedziałem zgodnie z prawdą i zasiadłem do stołu. Po chwili Itachi siedział przede mną i jadł posiłek.
- A jak tam z dziewczynami? - zapytał z uśmiechem na twarzy. Ja tylko przewróciłem oczami.
- Sam dobrze wiesz jak jest - mruknąłem. Wstałem od stołu i dopiłem sok. - Pora na mnie, nie chcę się spóźnić - wytłumaczyłem mój pośpiech. Zabrałem plecak i udałem się do przedpokoju.
W drodze do szkoły słuchałem muzyki. Próbowałem nie myśleć o młodej Haruno. Chciałem wiedzieć za co jest zła, dlaczego nie rozmawiamy, co się stało. Wiem, że w podstawówce powiedziałem jej co o niej myślę, ale tylko dlatego, żeby dała sobie spokój. Starała się i to bardzo, ale zachowywała się tak jak każda, a ona nie jest każdą. Tak mi się zdaje bynajmniej. Uzumaki zawsze nie wspierał i pomagał mi z tym problemem. Już czułem na sobie wzrok kobiet. To denerwujące i zawstydzające. Nie lubię, gdy ktoś mi się przygląda. Zazwyczaj noszę maskę obojętnego macho, ale nie jestem taki. Niebieskooki coś o tym wie, ale trudno jest żyć, gdy praktycznie każdy ma cię za gbura i twierdzi, że to słodkie i pociągające. Wymiotować mi się chcę. W wakacje też nie miałem spokoju. Jak dobrze, że te laski nie mają mojego adresu lub numeru telefonu. Jestem rozchwytywany jak ktoś sławny, a dokładniej celebryta. Z daleka zauważyłem zielonooką. Zmierzałem w jej kierunku.
- Haruno, porozmawiajmy - podszedłem do niej i złapałem ją za nadgarstek. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Uwielbiałem te jej zielone paczydła. Wiatr zwiewał jej włosy, a na jej ślicznej buzi malowało się zdziwienie. - Proszę, powiedz o co chodzi.
- Sasuke - szepnęła moje imię. Dalej trzymałem jej nadgarstek. Przy niej odlatywałem. Moje imię w jej ustach brzmiało tak cudownie. - Sasuke, puść - rozkazała bardziej pewna siebie. Rozluźniłem, ale nie puściłem. Nie chciałem zrobić jej krzywdy. Nigdy nie miałem takiego zamiaru.
- Sakura, nie puszczę. Powiedz mi, mam prawo wiedzieć - oznajmiłem. Przycisnąłem ją delikatnie do drzewa. Nie oderwaliśmy od siebie wzroku. Ona miała to coś w sobie.
- Idiota - odepchnęła mnie. Czy to było do mnie? W co ty pogrywasz Saku?
- O mnie mówisz? To ty się zachowujesz jakbyś miała wieczny okres! Zachowujesz się jak typowa dziwka, której nie dali napiwku. Jesteś żałosna Sakura. Najlepiej byłoby gdybyś zniknęła - warknąłem pod wpływem emocji. Nie sądziłem tak oczywiście. W jej oczach zbierały się łzy. Ona jest taka delikatna. - Przepraszam - wyszeptałem, ale już jej nie było. Idiota ze mnie. Czemu ona ma zawsze rację? Ona jest inna, nie chcę jej ranić ani nic. Jestem totalnym idiotą. Uderzyłem z pięści w drzewo. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam - powtarzałem w kółko.
Zrezygnowałem ze szkoły na dzisiaj. Zostałem w parku i siedziałem na ławce. To właśnie w tym parku powiedziałem jej co o niej sądzę i to właśnie tutaj dzisiaj ją zraniłem. Martwiłem się o nią. Znowu, znowu ją skrzywdziłem. Dlaczego nie umiem przestać? Nagle obok mnie znalazła się moja faworytka. Spojrzałem na nią, chciałem przeprosić, ale nie mogłem nic wydusić.
- Takie jest twoje zdanie o mnie? - zapytała z żalem. W jej oczach było widać smutek, było widać ile dokładnie łez wylała. W nich było widać wszystko. Chciałem, żeby się uśmiechała, żeby była szczęśliwa. A najbardziej chciałem, żeby ten uśmiech był kierowany tylko do mnie.
- To było pod wpływem emocji, przepraszam. Chciałbym, żeby było tak jak dawniej. Jestem idiotą, masz rację - powiedziałem na jednym wdechu. Uśmiechnęła się, to dobry znak, a przy okazji lżej mi na sercu.
- Rozumiem. Sama nie wiem dlaczego zerwaliśmy kontakt. Może zostaniemy znajomymi? - jej słowa mnie zabolały. Właśnie moje serce rozpadło się na milion kawałeczków, a połowa została wyrzucona do śmieci.
- Możemy - odpowiedziałem z fałszywym uśmiechem. Ale znajomi to już coś. Różowowłosa uśmiechnęła się do mnie i dała mi swój numer, ponieważ nie miałem. Czyżby level up? - Też postanowiłaś wagarować? - uśmiechnąłem się tym razem szczerze.
- To nie tak, ja tylko... Znaczy, ghrrr - zarumieniła się. Tak uroczo wyglądała. Czyżbym na nią też działał? Nawet jeśli tak, ona nie jest łatwa i pusta jak inne, chyba. Chciałbym wiedzieć o niej wszystko. Jaki kolor lubi, ulubione danie, ulubiona pora roku, ulubiona piosenka, wszystko. - Czy oboje zapomnimy? Czy już za późno? - zdziwiłem się na jej pytania. Sakura ja już nie zawiodę, obiecuję.
- Na nic nie jest za późno - jeszcze bardziej się zdziwiłem na własne słowa, a do tego się zawstydziłem. Zauważyła to i położyła dłonie na moich policzkach. Patrzyliśmy ponownie sobie głęboko w oczy. Nasze usta dzieliły centymetry. Kusiły mnie te jej miękkie i malinowe usta. Tak bardzo chciałem je pocałować, ale nie chcę, żeby było nam później ciężko ze sobą rozmawiać czy coś. Wstałem jak oparzony. Spojrzała na mnie i spaliła buraka. Głupio mi, bo czasami traktuję ją jak powietrze lub jak głupią, pustą i naiwną laleczkę, ona taka nie jest.
================================================================================
CZYTASZ
Inni Inaczej - SasuSaku
FanfictionTo ona. Inna, inna inaczej, idealna inaczej. To on. Bóg nastolatek, uwielbiany i idealny. Raz przyjaciele, raz nieznajomi, a jeszcze innym razem kochankowie.