Rozdział 14 - Albumy

547 31 5
                                    

Czujecie się głupio i fajnie, gdy przeglądacie zawstydzające zdjęcia innych? Czujemy się zmieszani, ale osoby na zdjęciach mogą reagować różnie. Mogą być zawstydzeni lub czuć się w jakiś sposób upokorzeni. Możemy przeglądać takie zdjęcia w ciszy albo słysząc czyiś śmiech nad uchem. Dzięki temu możemy przełamać pierwsze lody albo wyjąć cegiełkę z muru, który nas dzieli. Każda cegiełka jest ważna. Czemu? Otóż tłumaczę i objaśniam. Owy mur nie może zostać zniszczony nagle, ponieważ to może zniszczyć relacje i to jest niemożliwe. Nie każdy jest ufny, ale nawet ufny człowiek od razu nie pozwoli zburzyć muru i będzie go odbudowywać, aż w końcu nie będzie się go dało zburzyć. 

Siedziałam w kuchni razem z Itachim. Sasuke pobiegł ogarnąć bajzel, który rządził jego pokojem. Długowłosy przygotowywał posiłek, ale żebym się nie nudziła to dał mi albumy rodzinne. Było ich dużo. Jeden mnie zaciekawił szczególnie, ponieważ czarnooki zabronił mi do niego zaglądać. Źle postąpił, że zostawił go. Przyglądałam się uważnie każdemu zdjęciu. W jednym albumie były tylko i wyłącznie zdjęcia państwa Uchiha. Były tam zdjęcia, gdy byli nastolatkami. Zdjęcia spekuluję, że z wycieczek szkolnych lub innych imprez. Po chwili spojrzałam na Itachiego. Podszedł do mnie. Wiedział o co chodzi. Na jednym ze zdjęć była nieznana mi osoba. 

- Kto to jest? - spytałam. Nie zależało mi, żeby wiedzieć kto to, ale jednak ciekawość wzięła górę. Nie lubiłam każdego wypytywać o wszystko, ponieważ nie lubiłam, gdy ktoś mi się tłumaczył. Pokazałam na postać, żeby wiedział o kogo mi chodzi. 

- Z tego co mi rodzice opowiadali, to chyba jest syn wujka. Tata był jego ojcem chrzestnym. Jest w moim wieku. Z  tego co pamiętam, bardzo lubi sernik - zaśmiał się, a ja uśmiechnęłam się. Mimo straty rodziców żyli normalnie i normalnie o nich poruszali temat. Zaczęłam przeglądać dalej albumy, a starszy z braci wrócił do obowiązków. 

- Długo schodzi się Sasuke z tym sprzątaniem - mruknęłam. Nie było go już z dobre dwadzieścia minut. Gdy Itachi nie patrzył wzięłam album, którego nie mogłam dotykać. Przeklinam moją ciekawość. Może na prawdę nie powinnam tego dotykać, a ja jeszcze włażę do ich życia z brudnymi butami. Przeglądałam dokładnie każdą stronę. Fotografię należały do Sasuke. Był na nich on z innymi dziewczynami. Zdjęcia z tyłu były podpisane numerami i była również data zrobienia zdjęcia. Gdy przekartkowałam zapełnione strony, zobaczyłam datę ostatniego. Był to koniec wakacji. Początek liceum. Nie wiedziałam co myśleć. Czy on traktował te kobiety jak zabawki? Chciałam wiedzieć o co chodziło. 

- Sakura to nie tak jak myślisz - chciał się tłumaczyć za brata. Zobaczył, że oglądam album. - On się zmienił na prawdę. 

- Itachi, o co z tym chodzi? Co to za zdjęcia? - czułam jak mój głos się łamał. Myślałam, że zacznę płakać. Niewiele brakowało mi do tego. O co chodziło? Czy miałam być kolejną ofiarą w kolekcji kruczowłosego? Czy on specjalnie zwracał na mnie uwagę. Za dużo jak na mnie.

- Zaraz ci to on wytłumaczy. Tylko proszę, nie płacz - próbował mnie uspokoić. Siedziałam na krześle. Moje serce biło coraz szybciej. Myślałam, że zaraz wyskoczy mi z klatki piersiowej. Słyszałam jak schodził po schodach. Słyszałam każdy jego krok. Zrobiłam się blada, chyba. Czułam się słabo, a umysł nie myślał trzeźwo. 

- Czemu miałaby płakać? - zapytał rówieśnik. Zauważył album i podbiegł do mnie. Patrzył mi w oczy, a ja czułam jak ciecz zwana łzami spływała mi po policzkach. Wycierał kciukiem moje łzy - Sakura nie płacz. Ja już taki nie jestem. Wytłumaczę ci wszystko, tylko proszę, wysłuchaj mnie. 

- To mi to wytłumacz. Wysłucham, ale wytłumacz. Wszystko. Masz być szczery - dławiłam się własnymi łzami. Kim były te kobiety? Itachi wyszedł z kuchni, żebyśmy wszystko sobie wyjaśnili. Złapał moje ręce, nie traciliśmy kontaktu wzrokowego. 

- Byłem w gimnazjum. To było po śmierci moich rodziców. Chciałem się rozerwać, żeby nie czuć bólu. Dziewczyny za mną latały, więc chciałem to wykorzystać. Te zdjęcia były jak trofea, ale przysięgam, że jestem prawiczkiem - zarumienił się, a ja razem z nim. Tego akurat nie musiałam wiedzieć. Uspokoiłam się. Może i wykorzystywał biedne gimnazjalistki, ale nie mogłam być zła. Zapewnił mnie, że się zmienił. Muszę mu ufać. Nie chciałam go stracić. 

- Wierzę ci, ale jeśli mnie okłamałeś to nie chcę cię znać, widzieć i słyszeć, rozumiesz? - szepnęłam śmiertelnie poważnym tonem. Przytulił mnie, a ja odwzajemniłam. W jego objęciach było mi tak cholernie ciepło, dobrze i czułam się beztrosko i bezpiecznie. Mogłabym go porównać do mojego łóżka, ale on był lepszy, chyba. Pocałowałam go delikatnie w usta, a on namiętniej odwzajemnił pocałunek. Nie rozumiałam kim dla siebie jesteśmy, ale wiedziałam jak bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Był dla mnie bardzo ważny i ja również nie byłam mu obojętna. Miałam przynajmniej taką nadzieję. 

Zaprowadził mnie na górę, do swojego królestwa. Ściany były czarne, ale sufit był biały. Meble były z brzozy, więc również były białe. Nad łóżkiem wisiał plakat jakiegoś zespołu. Rozglądałam się i przyglądałam bardzo uważnie. Wzrokiem szukałam materaca. Zarumieniłam się. 

- A-a gdzie ja będę spać? - cicho spytałam. Nie, żeby coś, ale odpowiadało mi dzielenie się jednym łóżkiem z czarnookim. Jego policzku pokryły się purpurą. 

- Jeśli chcesz mogę spać na podłodze, ale jeśli pozwolisz to w, w, jednym łóżku z tobą - szepnął i spuścił głowę. 

- Nie będzie mi to przeszkadzać, chcę, żeby naszej dwójce było wygodnie - nie wierzyłam we własne słowa. A zawsze podobno byłam mądra i odpowiedzialna, chyba te czasy minęły i straciłam rozum dla tego licealisty.

- No to chyba ustalone. Na pewno jesteś zmęczona, więc pewnie chcesz się odświeżyć. Tu jest łazienka - pokazał i powiedział bardziej śmiało. Uśmiechnął się w ten uroczy i łobuzerski sposób, że aż normalnie nogi miękły. Zabrałam koszulę nocną i zamknęłam się w pomieszczeniu. Rozglądałam się. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Spłukiwałam z siebie stres, pot i inne uczucia. Długo mi to zajęło, ponieważ się zamyśliłam. Słyszałam jak dobijał się do drzwi. 

- Sakura nic ci nie jest? - nerwowo walił w drewniane drzwi i tym samym wyrwał mnie z zamyśleń. 

- Zaraz wyjdę, spokojnie - mruknęłam i poszłam się wytrzeć z wody, która była na całym moim ciele. 

================================================================================

I jak? Podoba się? ^^ 

Zdążyłam przed 20 ;-; Przepraszam, że tak późno, ale brzuch boli mnie od wczoraj. Zasnęłam o 3, a obudziłam się o 5, spałam dwie godziny. Dostałam okresu i wgl źle się czuję ;/ Wybaczcie

Inni Inaczej - SasuSaku Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz