Rozdział 1

2.5K 86 9
                                    


Obudził mnie dźwięk budzika. 07:20. Oznaczało to, że czas iść do Specjalnego Zakładu Karno-Opiekuńczego Łączącego Analfabetów (czyli Szkoły). No nic. Zwlekłam się z bóstwa zwanego łóżkiem i poczołgałam do łazienki. Gdy załatwiłam toaletę poranną nadszedł czas na śniadanie. Słyszałam, jak burczy mi w brzuchu. Zatarłam ręce z radości, że zaraz zapełnię nicość w żołądku.

- Hmm... Co by tu...? Pizza! - wczoraj do nocy się uczyłam, a jako, że nie jestem najlepszą kucharką musiałam zamówić pizzę, bo chyba bym umarła z głodu.

Mieszkam sama, ponieważ moi rodzice wyjechali do Anglii. Co z tego, że mam 17 lat? W papierach jest zapisane, że mieszkam z rodzicami, więc każdy tak myśli i nikt nawet nie próbuje tego sprawdzić.

Po zjedzeniu starej pizzy musiałam się ubrać. Nie jestem w tej sprawie jak inne dziewczyny: biorę pierwszą lepszą koszulkę, a nie zastanawiam się godzinę nad tym co ubrać, żeby wszystko do siebie pasowało. Tak więc najzwyczajniej ubrałam szarą koszulkę z napisami, niebieskie jeansy i buty ledowe.
Włosy tylko poczesałam i zostawiłam rozpuszczone.
Ubrałam kurtkę i zamknęłam drzwi.

Od szkoły dzieli mnie 10 minut. Dzień miał być normalny, jednak taki nie był. Otóż szłam do szkoły patrząc na ziemię i słuchając muzyki. Normalka. W pewnym momencie poczułam, że ktoś na mnie wpada. Przewróciłam się. Zamknęłam oczy, żeby nie widzieć upadku, a kiedy je otworzyłam, ujrzałam bardzo, ale to bardzo przystojnego chłopaka leżącego na mnie. Brunatne, postawione włosy, opalona cera, brązowe oczy i... Chwila! O nie! To mogła być szansa na wielką miłość, tak jak w filmach, ale nie! Mój los mnie po prostu nienawidzi!

Chłopak, który na mnie wpadł chodzi ze mną do szkoły. Nazywa się Chase Whitney i nosi miano ,,niegrzecznego chłopca". Większość osób się go boi, ale dla mnie to zwykły chłopak, który kreuje się na twardziela. Pozer.

- Sorry - rzucił obojętnie.

- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Wpadło na mnie 80 kilo! Siniaki mam pewne.

- Dla Twojej informacji ważę 78 kilo. A siniaki będą Ci przypominać o...

- ...Totalnym dupku, który nie potrafi powiedzieć ,,przepraszam". - przerwałam mu. Po prostu nie znoszę go! Jest kolejnym reprezentantem zadufanego męskiego ego.

Przez chwilę milczał, jakby zastanawiał się, co odpowiedzieć. Czułam ogromną satysfakcję, że choć na parę sekund zamknęłam mu usta.
Cisza nie potrwała jednak długo:

- Jenny pokazała pazurki...

- Wiesz jak się nazywam?

- Jestem z elity. Znam każdego. No dobrze, dobrze! Może nie zupełnie, ale imiona znam!

- Zatem wiesz coś ciekawego na mój temat? Bo ja na twój bardzo dużo: jesteś zwykłym chłopcem, który próbuje być twardzielem. Większość się ciebie boi, ale ja nie. Wiem, że jesteś niegroźny. I wiesz co? Wszystkim to powiem. Mam gdzieś, że nie uwierzą. Liczy się to, że choć jedna osoba cię zdemaskowała!

Zaczął się śmiać. Tak. Typowe dla ,,łobuza".
Ma taki słodki głos... Ugh! Co ja do cholery myślę?! OK... Wszystkie laski w naszej szkole na niego lecą. A... ja też jestem dziewczyną, też mi się może podobać...Niestety wygląd nie ma nic do charakteru...

- Skarbie... - pękł ze śmiechu. - Nie mogę złapać oddechu... Haha! - spojrzałam teatralnie na zegarek. - Uch... Już jest okej. - odchrząknął. - Więc tak: może coś mam na Twój temat, a może nie. Zachowam to dla siebie. No właśnie - nikt Ci nie uwierzy. - wyszczerzył swoje piękne zęby. Nawet jak się złośliwie uśmiecha jest zabójczy.

- Planujesz zemstę? - tym razem to ja wybuchłam śmiechem.

- Być może.

- Za co? - byłam zdezorientowana.

- Za to, że będziesz próbowała komuś to wcisnąć. Ja to ,,bad boy" w oczach innych. Nie chcę tego, ale muszę się zemścić.

Zawarczałam na niego. To, co mówił, było kompletnie bez sensu!

- Dla Twojej informacji: za 5 minut zaczynają się lekcje i nie chce się na nie spóźnić przez takiego palanta. - ruszyłam w stronę szkoły.

Miałam nadzieję, że za mną nie pójdzie. Myliłam się.

- Czekaj! - dogonił mnie. - Przecież idziemy w tym samym kierunku. Dostąpisz zaszczytu wejścia ze mną do szkoły.

- Pff... Obejdzie się. - prychnęłam.

- Wiesz co? Zaczyna mi się to podobać.

- A mi się zaczyna nie podobać twoja nachalność. Dlaczego się do mnie tak przyczepiłeś?

- Bo jak już zacznę, to muszę skończyć. Najpierw byłaś na liście zwykłych dziewczyn, teraz jesteś na liście dziewczyn, które mnie drażnią, a kiedy z Tobą skończę, będziesz na liście zużytych rękawiczek.

- Jesteś chory. Czekaj... Rękawiczek? - uniosłam brwi.

- Tak. Nie wiem, dlaczego tak to się nazywa... Po prostu spodobała mi się ta nazwa. - uśmiechnął się.

- Głupek.

- Wezmę to sobie do serca. - nie przestawał się szczerzyć.

Weszliśmy do szkoły. NARESZCIE nasze drogi się rozeszły i mogłam porozmawiać z kimś normalnym. No i mogłam przytulić mojego misia - Jake'a. Od dwóch lat jesteśmy parą. W sumie często się kłócimy, ale chyba każda para się kłóci...

Podbiegłam do niego i pocałowałam.

- Cześć, kochanie.

- Cześć, Jenny. - był jakiś dziwny, ale może kiepsko zaczął dzień (nie wiem, czy da się go rozpocząć gorzej ode mnie, ale zignorowałam to). - Gotowa na bardzo porywającą lekcję matmy? - spojrzał na mnie niezbyt zachęcającym wzrokiem, ale mimo to jego brązowe oczy zadziałały na mnie hipnotyzująco.

- Jak zawsze nie! - szeroko się uśmiechnęłam i zasalutowałam.

- No i pięknie! Ja też nie. Zatem chodźmy. - podążyłam za moim ukochanym, wpatrując się w jego krótkie, czarne włosy.

(Nie) Kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz