Obudziłam się na czymś twardym, ale i miękkim. Owo coś było cieplutkie i pachnące.Podniosłam głowę.
- No nie! - krzyknęłam.
Leżałam na klacie Chase'a. Moim wrzaskiem go obudziłam.
- Co się stało?!
- Ty!
- Co? Chodzi Ci o mnie? - był zdezorientowany.
- Tak!
- W nocy szczękałaś zębami, więc pomyślałem, że przyda Ci się coś ciepłego. - powiedział zaspanym głosem i wtulił twarz w poduszkę. Wyglądał przy tym jak aniołek. Zły aniołek.
- A czy Ty coś... - chciałam być pewna, że nie zrobił czegoś głupiego, gdy spałam. Spytałam szybko, bo zaraz zapadłby w sen zimowy.
- Nie! - zerwał się z łóżka. Wystraszył mnie. - Jenny, do cholery, przestań! Ile razy mam Ci jeszcze dać do zrozumienia, że nic Ci nie zrobię?! Jak mam Cię przekonać, że jesteś ze mną bezpieczna? - był naprawdę zły, ale starał się opanować. - Chcę tylko, żebyś mi ufała. - dodał.
Dotarło do mnie, że miał rację. Więcej! Cały czas ją miał! A te krótkie ciuchy wziął tylko po to, by mi to udowodnić!
Czułam się fatalnie, że tak o nim myślałam. Wyrzuty sumienia szybko dały się we znaki.- Już Ci ufam. Przepraszam, że po tym wszystkim w Ciebie zwątpiłam. - wyszeptałam.
Skinął głową. Był wciąż naburmuszony, ale wiedziałam, jak go rozładować.
- A... Czy może jest jeszcze szansa, że nie zmieniłeś co do mnie zdania?
- Co masz na myśli? - powiedział, nie patrząc na mnie.
- No wiesz, ja zmieniłam. Chcę być kimś więcej, niż tylko Twoją dobrą znajomą. - uśmiechnęłam się nieśmiało.
Naprawdę chciałam być jego dziewczyną. Szalałam za nim, i najwidoczniej on za mną też.
Ta myśl sprawiała, że robiło mi się ciepło w środku. Czułam motylki w brzuchu i wielką radość.Od razu na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech. Taki, który najbardziej u niego lubiłam.
Wpadłam mu w ramiona. Nie musieliśmy rozmawiać - byliśmy tylko i wyłącznie dla siebie. Sami, z coraz to bardziej kwitnącą miłością.Cały dzień przesiedzieliśmy razem to całując się, to tuląc przy jakichś filmach. Nie zwracałam konkretnie uwagi na fabułę tych produkcji. Wiem tylko, że obejrzeliśmy dwa horrory i komedię romantyczną. Wolałam się skupiać na detalach twarzy mojego chłopaka. Bardzo dziwnie było mi wymawiać to słowo w myślach, a co dopiero na głos. Normalnie to nie różniłoby się niczym innym od pozostałych, lecz tak określałam Jake'a. To przykre wspomnienie, które sprawiało mi już nie tak ogromny ból. Ale to była tylko kwestia czasu.
- Patrz na film. - zaśmiał się Chase, gdy oglądaliśmy ,,Piątek 13".
- Nie. - odpowiedziałam bezbarwnym głosem. - Jesteś taki idealny. - dodałam prawie niesłyszalnie.
Spojrzał na mnie, zmarszczył czoło i złączył swoje usta z moimi.
Tak mniej więcej wyglądało nasze kino domowe.- Jak gotujesz? - spytałam w przerwie międzyfilmowej. Byłam ciekawa, czy jest lepszy od mnie, choć chyba nie ma koszmarniejszego kucharza, niż ja.
Spojrzał na mnie kpiarsko, wziął na ręce i zaniósł do kuchni.
Usadził mnie na krześle. Zaczęłam obserwować jego ruchy.
Smażył jakieś mięso, gotował sos i młode ziemniaczki.
Kiedy danie było gotowe, położył przede mną talerz. Sobie też przygotował nakrycie.
- Sama oceń. - odpowiedział na moje wcześniej zadane pytanie.
Wzięłam pierwszy kęs. Czułam, jak jedzenie rozpływa mi się w ustach. Wszystko było pyszne i miało własną, wyrazistą barwę.
- Wow. - zamknęłam oczy. - Gotujesz tak samo dobrze, jak całujesz.
Roześmiał się.
- A Ty? Jak sobie radzisz?
- Szkoda gadać. - machnęłam ręką.
Znowu się śmiał.
- Dlaczego zabrałeś mnie do czterogwiazdkowej restauracji, skoro gotujesz jak kucharz w pięciogwiazdkowej?
- Chciałem Ci coś urozmaicić na początek. Poczarować. - uśmiechnął się lekko.
- Poczarowałeś. - przyznałam.
- Poza tym w naszym mieście nie ma pięciogwiazdkowych restauracji.
Zabraliśmy się do jedzenia. Kiedy Chase zrobił parę gryzów, spytał:
- Podobno lubisz samochody, prawda?
- Prawda. - potwierdziłam.
- A co sądzisz o gokartach?
- Są super. I nie ma ograniczeń. - chyba wiedziałam, co planował. Uśmiechnęłam się najszerzej, jak umiałam.
- Więc zjemy i pojedziemy.
- Jest dziś otwarty tor? - to w zasadzie nadal weekend.
- Jest.
Namyśliłam się chwilę.
- Dobrze, ale najpierw jedziemy do mnie. - postawiłam mu warunek, o którym jeszcze nie miał pojęcia. To miało go tylko naprowadzić.
Chase siedział na mojej kanapie, podczas gdy ja rozpakowywałam na piętrze plecak z ubrań.
Schodząc na dół, przebrana w jeansy i bluzę zabrałam kluczyki z szafki.
Mój partner nie miał pojęcia, co planuję, więc postanowiłam to wykorzystać.- Chase... - szepnęłam i usiadłam mu na kolanach.
Zaparło mu dech w piersiach, ale nie protestował. Zaczęłam całować jego twarz, a on złapał mnie za plecy. Z jednej strony czułam się dobrze, a nawet świetnie. Z drugiej jednak, wolałam nie robić mu nadziei przez taką błahostkę, choć to całe przestawienie było całkiem zabawne.
Położyłam mu ręce na udach. Całowaliśmy się, więc skorzystałam z okazji, że jest zajęty i wsunęłam mu moją prawą rękę do jego lewej kieszeni. Wyciągnęłam kluczyki do samochodu.
Oderwałam się od niego i szepnęłam:
- Już czas.
- Masz zupełną rację.
W sekundzie znalazłam się pod nim. Najwyraźniej się nie zrozumieliśmy.
- Nie, głuptasie. - zaśmiałam się. - Trzeba jechać.
- Skoro tak mówisz... - wstał i pomógł mi zrobić to samo.
Cała ta akcja była tylko po to, by odebrać mu kluczyki. Teraz przyszła kolej na mój samochód. Chase dobrowolnie nie oddałby się w moje ręce, ponieważ twierdził, że nie wie, jak prowadzę. Otóż dziś miał się przekonać.
- Hej, gdzie moje kluczyki? - macał swoje kieszenie.
Uśmiechnęłam się.
- Jenny, oddaj mi je. - mówił z uśmiechem.
- Nie. Teraz zobaczysz, jakim kierowcą jestem ja. Wtedy może już będziesz chciał ze mną jeździć. Nie możesz być wiecznie moją taksówką. Po to mam własne auto.
Skrzywił się, ale nie odpowiedział. Dopięłam swego.
CZYTASZ
(Nie) Kocham Cię
Short StoryDwójka nastolatków i wielkie problemy. Czy miłości uda się zwyciężyć? 11.06.2018r. - #198 w Dla Nastolatków 11.05.2021r. - #351 w Kłopoty