Rozdział 4

1.1K 70 2
                                    


Środa, czwartek i piątek minęły bardzo wolno. Nie byłam w stanie patrzeć na mojego byłego. Unikałam go, jak tylko mogłam.

Obudził mnie telefon od rodziców.

- Halo? - odebrałam kompletnie skołowana.

- Cześć, Jenny. - przywitała się mama. - Nie spaliłaś jeszcze mieszkania? - nie miałam z nią najlepszego kontaktu...

- O... Cześć, mamo. Wszystko w porządku...

- To dobrze. Chcesz rozmawiać z ojcem?

- Jak ma czas to jasne...

- Hej, Jenny. - nawet się nie pożegnała. Typowe.

- Hej, tato. Co u Was?

- W porządku. A u Ciebie?

- Też.

- To dobrze. Jenny, nie mam za dużo czasu... Przepraszam, ale muszę kończyć.

- OK. Pa.

Rozłączył się. On też się nie żegna. Pasują do siebie jak ulał.
Nawet nie interesowało mnie, co u nich, jak prezentuje się Anglia i takie tam. Jak dla mnie mogli nie wracać, a byli na innym kontynencie.

Przypomniały mi się wszystkie wczorajsze zdarzenia. Chwila, moment! Tak bardzo przejęłam się Jakiem i Chloe, że zapomniałam o Chas'ie! Przecież on uderzył Jake'a! Co on tam mu powiedział? Że zachował się jak debil, czy jakoś tak. Musiałam to przemyśleć.

Ubrałam się i załatwiłam wszystkie poranne sprawy. Podczas śniadania (które swoją drogą było pyszne - naleśniki!) zdałam sobie sprawę, że muszę porozmawiać z Chase'm... Ugh! Dlaczego to nie mógł być ktoś inny?! Nie chciałam się z nim spotkać, ale nie miałam wyboru.

Tylko ,,elita" wie, gdzie mieszka Chase, więc muszę się z kimś takim skontaktować. W telefonie mam bardzo dużo kontaktów, jednak tylko jedna osoba jest na tyle głupia, żeby go wydać.

- Cześć, Ginny. Mówi Jenny. Jenny Hawk.

- O... Cześć. - nie przepadamy za sobą.

- Czy możesz mi podać adres Chase'a?

- A po co ci on? - spytała podejrzliwie.

- Chcę go odwiedzić.

- Nie dostaniesz adresu. - odpowiedziała chłodno.

- Dobrze, źle się za to zabrałam. Masz mi dać adres Chase'a, bo osobiście wyrwę ci te twoje różowe tipsy, jasne?!

- Dobrze, już dobrze! - jest wyjątkowo tępa. - Wall Street 16. - no tak. Dzielnica bogaczy. Mogłam się tego spodziewać. - To niedaleko...

- Wiem, gdzie to jest! - przerwałam jej. - Dzięki.

Rozłączyłam się.

Przebrałam moje szare dresy na czarne jeansy, wzięłam telefon, kluczyki i wyszłam.

Uwielbiam jeździć samochodem. Prawko zdałam za pierwszym razem i od razu pojechałam do salonu kupić sobie jakieś cacko. Pieniądze dostałam od taty. Powiedział: ,,Skoro wyjeżdżamy, to musisz sobie jakoś radzić". Teraz za każdym razem, kiedy otwieram garaż, widzę piękne Audi A4 - kiedyś takie auto było moim marzeniem - i jestem wdzięczna za to rodzicom, mimo, że są, jacy są.

Za każdym razem, gdy jestem na tej ulicy, ta urzeka mnie jeszcze bardziej: wielkie domy, piękne ogrody i drogie samochody...
O! Jest dom Chase'a. Ciekawe, czy mieszka sam...
Wjechałam na jego podjazd.

Wcisnęłam dzwonek. Otwarły się drzwi i moim oczom ukazał się Chase. Uśmiechnął się. Albo się ucieszył na mój widok, albo po prostu miałam coś na twarzy. Zignorowałam to, bo zorientowałam się, że jest bez koszulki. Zagapiłam się na jego umięśnioną klatę. Jego głos obudził mnie z amoku:

(Nie) Kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz