Siedzieliśmy przy dwuosobowym stoliku na środku wielkiej sali. Przeglądając menu zerkałam ukradkiem na Chase'a. Kiedyś myślałam, że nie może wyglądać lepiej; nie może być bardziej przystojny. Dziś - w garniturze - uświadomił mi, że jednak może. Jego urok bił na kilometr!- Co zamawiasz? - spytał mnie cicho, jak to wypada w tak prestiżowej restauracji.
- Poproszę kaczkę z jabłkami i sałatkę Caprese. - nie chciałam go naciągać na niewiadomo jak kosztowne dania, mimo, że miał bogatych rodziców, którzy zostawili mu i jego siostrze spory majątek. Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby myślał o mnie choć w jednym procencie źle.
Uśmiechnął się. Odwzajemniłam mu tym samym.
Podeszła do nas kelnerka. Wyglądała na trochę starszą od nas i była bardzo ładna. Od razu zauważyłam, że Chase wpadł jej w oko, lecz ona dla niego była w pewnym sensie jak powietrze, i to mnie ucieszyło. Skupiał się wyłącznie na mnie!- Co dla państwa?
- Poprosimy kaczkę z jabłkami, stek z grilla z potrawką warzywną i dwa razy sałatkę Caprese. - powiedział milutkim głosem.
- Coś do picia? - kelnerka usmiechała się do Chase'a, a na mnie w ogóle nie zwracała uwagi. Nie byłam zła, bo wiem, jak jego uroda przyciąga.
- Jenny, masz alergię na porzeczki? - zwrócił się do mnie.
- Nie. - odpowiedziałam, patrząc mu głęboko w oczy. Byłam w nim tak szaleńczo zakochana! Błagałam, by ten wieczór skończył się w jakiś szczególny sposób.
- Więc poprosimy sok porzeczkowy, a za jakieś pół godzinki tartę z bananami i budyniem.
- Oczywiście. - Sądząc po jej minie wiedziała, że jest na straconej pozycji. Uśmiechnęła się lekko i poszła w stronę kuchni.
- Tu jest tak pięknie... Dziękuję, że mnie zaprosiłeś.
- Cieszę się, że Ci się podoba.
Zapatrzyłam się w różowe kwiaty na stoliku. Zastanawiałam się, czy tego magicznego wieczoru stanie się coś, czego nigdy nie zapomnę.
Jake nigdy nie zabrał mnie w tak luksusowe miejsce.
Odgoniłam szybko jego imię z mojej głowy. Nie chciałam o nim myśleć tego wieczoru.
Z zamysłu wyrwał mnie głos Chase'a:- Chciałbym się nieco więcej o Tobie dowiedzieć.
- Pytaj śmiało, ale czy mogę zacząć? Mam tylko jedno pytanie.
- Słucham. - zrobił zagadkową minę.
- Czy ubrała Cię Chloe? - zaśmiałam się.
- Tak... - ściszył głos. - Właściwie to ona to wszystko zaplanowała.
Gdyby teraz tu była, uścisnęłabym ją i ucałowała! Dotrzymała słowa.
- Dzięki. Nie byłam pewna. A teraz pytaj o co chcesz.
- Ulubiony kolor?
- Zgrywasz się. - parsknęłam śmiechem.
Miał poważną minę.
- Ty na serio? - uspokoiłam się. - No, dobrze... Ciemny granat.
- Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. - był pod wrażeniem. - Jesteś oryginalna. Inne by powiedziały: różowy, czerwony, niebieski. Ale Ty nie.
- Coś ze mną nie tak?
Nie mógł się powstrzymać i wybuchnął śmiechem.
Śmiał się dobrą minutę.- O co Ci chodzi? - nie zrozumiałam.
- Jesteś wyjątkowa. Pod bardzo wieloma względami.
Zarumieniłam się.
- Jak masz na drugie imię? - dopytywał się.
- Rose.
- Jenny Rose Hawk... Ładnie. - zadumał się. - Ale z czasem będzie lepiej. - dodał szeptem.
Że co?! Lepiej?! Co to miało znaczyć?! Nie piszę się na żaden ewentualny ślub!
- Co? - spytałam lekko agresywnie.
- Nic. - wzruszył ramionami.
W tej samej chwili kelnerka przyniosła nam jedzenie. To nawet dobrze, bo chciałam zapomnieć o tym, co usłyszałam.
Jedzenie pachniało i wyglądało przepięknie, a w smaku było jeszcze lepsze! Skoro tutaj to smakuje tak świetnie, to jak jest w pięciogwiazdkowych restauracjach?
- To jest przepyszne. - skwitowałam.
- Niesamowite. - potwierdził Chase.
Jedząc, dalej udzielałam wywiadu.
Dostaliśmy deser: niebo w gębie!
Chase zapłacił, zostawił napiwek kelnerce i wyszliśmy na dwór.
- Co powiesz na kontynuację spaceru? - zapytał Chase.
- Z chęcią się przejdę.
Spacerowaliśmy po ulicach Manhattanu. Był parny wieczór, więc pewnie w nocy miała być burza.
- Jenny... Co o mnie sądzisz? - zapytał mnie ni stąd, ni zowąd.
- Hm... - to było trudne pytanie. - Jesteś spoko facetem. Bardzo przystojnym i przyciągającym wiele uwagi, ale uczciwym i mądrym, czarującym i zaradnym. Szarmanckim uosobieniem wymarzonego partnera. - ugryzłam się w język. Czy odrobinę nie przesadziłam?!
- To wspaniale, że tak o mnie myślisz. Jak się cieszę, że nie dałaś się zwieść tej naszej kłótni! - szczerze się ucieszył. Czy nie zdawał sobie sprawy, że właśnie dyskretnie wyznałam mu, że w każdym procencie jest dla mnie idealny?
Nagle stanął. Złapał mnie w talii i pocałował. Wplotłam mu rękę we włosy, a drugą trzymałam na jego barku. Wszystko działo się tak szybko! To nie był zwykły pocałunek. Był bardzo namiętny. Oboje włożyliśmy w niego wiele czułości.
Nie mogłam myśleć o niczym innym.Odsunął się ode mnie. Ponownie do niego przywarłam i całowałam tak samo, jak dwie sekundy wcześniej. On zrobił to, co ja.
Nie mogliśmy złapać oddechu. Bardzo byliśmy zadowoleni. Ach, to był najlepszy pocałunek w moim życiu!
- Kocham Cię i chcę, żebyś została moją dziewczyną, narzeczoną i żoną.
Zagalopował się odrobinę.
- Z tą żoną się jeszcze wstrzymaj. - zaśmiałam się nerwowo.
- Och. No tak, masz rację. Zapędziłem się. - był bardzo poważny. Chase i powaga? Przez tyle czasu? - A zatem Jenny Rose Hawk. Czy uszczęśliwiłabyś mnie i została moją dziewczyną? - patrzył na mnie w napięciu.
Nie wiedziałam, co powiedzieć. Choć liczyłam na coś takiego, to i tak bardzo zaskoczył mnie tym pytaniem. Musiałam stanąć przed wyzwaniem. W końcu to nie byle kto. To musiała być bardzo mądra decyzja.
Czy go kochałam? Tak.
Czy codziennie o nim rozmyślałam? Tak.
Czy chciałam czegoś więcej, niż trochę bardziej odchodzących od normy stosunków koleżeńskich? Tak.Odpowiedź była prosta.
- Nie.
CZYTASZ
(Nie) Kocham Cię
KurzgeschichtenDwójka nastolatków i wielkie problemy. Czy miłości uda się zwyciężyć? 11.06.2018r. - #198 w Dla Nastolatków 11.05.2021r. - #351 w Kłopoty