Rozdział 9

959 63 3
                                    


Nie poszłam dziś do szkoły. Ba, prawie wcale nie ruszyłam się z łóżka. Zjadłam tylko śniadanie w postaci tostów.

Dzisiejszy dzień planowałam poświęcić na przemyślenia.

Dlaczego on mnie zostawił? Może nie byłam dość dobra. Może oczekiwał czegoś więcej, niż tylko całusów, trzymania za ręce i przytulania.

Zawibrował mi telefon:

Od: Chloe
,,Czemu nie ma Cię w szkole? Wychowawczyni o Ciebie pyta, a ja nie wiem, co odpowiedzieć. Poza tym Jake narozrabiał. Jest ostro! Wylądował u dyrektora. Odezwij się."

Do: Chloe
,,Powiedz, że mam grypę."

Rzuciłam telefon na łóżko i powróciłam do przykrych wspomnień.

Czemu wybrał akurat Chloe? Chciał mnie z nią skłócić? Zniszczyć do końca? Wiedział, że nie mam już nikogo. A może wybrał ją z przypadku, bo naprawdę jest bardzo ładna?

Znowu telefon. Już byłam poddenerwowana.

Od: Chloe
,,OK"

A Chase? Dlaczego tak wtedy zareagował? Zwyzywał Jake'a, a ten nie wsypał go trenerowi. Czemu? Może... Może się go boi.
I sytuacja w samochodzie... Dlaczego tak się wkurzył? Może nie chce, żeby ktoś poznał jego prawdziwą twarz.
Z jednej strony czuję, że go znam: całuje mnie, przytula, pomaga i wozi. Z drugiej jednak, jakbym go kompletnie nie znała.

Poszłam po laptopa. Przejrzałam Internet i przypomniałam sobie, że miałam zamówić sobie szafeczkę nocną do pokoju gościnnego. Znalazłam bardzo ładną czarną, i to nie drogą. Zamówiłam ją i wyłączyłam urządzenie.

Przez chwilę leżałam i wpatrywałam się w sufit.

Wstałam i poszukałam jakiejś książki kryminalnej. Znalazłam jedną: ,,Dziedzic broni".
Nazwa nie była zbytnio przekonująca, ale byłam tak zdesperowana, że tylko wzruszyłam ramionami i wzięłam się za czytanie.

Książka - o ile zasługiwała na jej miano - była straszniej drętwa i naiwna. Zamknęłam ją i rzuciłam o ścianę.
Co się ze mną dzieje?! Jestem żałosna!
Schowałam się pod kołdrę. Po policzku spływały mi łzy. Jedna po drugiej. Czułam w środku kompletną pustkę.

(Nie) Kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz