Rozdział 5

1K 72 3
                                    


Ale z niego idiota! A już zaczynałam go lubić! Chwila... Skoro on... Zrobił to, co zrobił, to znaczy, że chciał mnie przelecieć? Może mu się podobam... Co ja mówię?! Nie! To niemożliwe!

Siadłam przed telewizorem i po paru minutach usnęłam.

Obudziło mnie pukanie. Niechętnie wstałam i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je i ujrzałam Chase'a. Chciałam je zamknąć, ale wstawił nogę pomiędzy drzwiami, a futryną.

- Możemy porozmawiać?

- Skąd masz mój adres? - syknęłam.

- Przepraszam. To nie miało być tak. Wpuścisz mnie?

Nie patrząc na niego otworzyłam drzwi.

- Słucham. - rzuciłam obrażona.

- Chciałem Cię wtedy tylko przytulić. - powiedział niewinnie.

- I pewnie zgwałcić, co?

- Nie! Nigdy! Przysięgam!

- To czemu to zrobiłeś? - nie widziałam, żeby kiedykolwiek się tak zachował.

- Zadziałałaś tak na mnie. - uśmiechnął się lekko.

- Że co, proszę? Myślisz, że przyjechałam do ciebie, bo zerwałam z Jake'iem?! Uważasz mnie za jakąś dzi... - w pół zdania przerwał mi pocałunkiem.

Patrzyłam na niego i nie mogłam nic z siebie wydusić. Czułam, że zaraz mi oczy wylecą z orbit.

- To załatwi sprawę? - zapytał.

- To pogorszyło sprawę! Myślę, że powinieneś już iść. - wskazałam głową na drzwi.

Nic sobie z tego nie zrobił. Zdjął kurtkę.
Spojrzałam na niego pytająco.

- Rozbieram się. - odpowiedział spokojnie.

- Widzę. - zaczął rozwiązywać buty. - Tylko po co?

Nie odpowiedział. Wszedł do salonu i rozejrzał się.

- Ładnie tu.

Podszedł do mnie i przyciągnął do siebie.

- Co Ty robisz?! - wrzasnęłam zirytowana.

- Kocham Cię.

Musnął moje usta, ale zdążyłam go odepchnąć.

- Chase! - byłam wściekła.

- Słodka jesteś, gdy się denerwujesz. - posłał mi całusa.

Myślałam, że wybuchnę ze złości.

- Słuchaj! Przyjeżdżam do Ciebie, to mnie łapiesz za tyłek; nachodzisz mnie, wpraszasz się i ponownie ignorujesz moją przestrzeń osobistą! Jak chcesz się z kimś przespać, to zadzwoń do Jake'a! On się puszcza na prawo i lewo, a mi daj spokój!

- Wow. - pokiwał głową z podziwem. -  Zadzwoniłbym, ale a) nie jestem gejem, i b) wolę Ciebie. Ale spoko, nie zrobię Ci krzywdy.

- Ulżyło Ci?

- Troszkę.

- Więc możesz już wyjść.

Spuścił głowę i zaczął się ubierać.

- Jesteś pewna? - spytał cicho.

- Tak. - powiedziałam z wahaniem.

- Tak? - podniósł głos z nadzieją, że może jeszcze zmienię zdanie.

- Tak!

Kiwnął smutno głową i wyszedł.

(Nie) Kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz