Rozdział 22

934 50 0
                                    

Zostały trzy ostatnie dni szkoły, nie licząc piątku. We wtorek postanowiliśmy w czwórkę, że odpuścimy sobie lekcje, skoro i tak już praktycznie nic nie robimy.
Siedzieliśmy do południa w parku, śmiejąc się do rozpuku i opowiadając o wszystkim. Zamówiliśmy nawet dwie pizze, ale z dostawą nie było większego kłopotu (chociaż śmialiśmy się z miny dostawcy pizzy, który długo nas szukał po całym parku, bo nie mógł znaleźć odpowiedniego wejścia, przy którym urzędowaliśmy).

Chloe zaczęła się umawiać z Beck'iem. Był nią równie oczarowany, co ona nim. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia.

James pogodził się z faktem, że stracił kolegów. Teraz miał o wiele lepszych znajomych. Wszyscy czworo mieliśmy z nim dobre kontakty, jednak trzymaliśmy się od niego na dystans.

Jeśli chodzi o Beck'a, to polubiłam go bardzo już na początku naszej znajomości. Znaczenia dla mnie nie miało nawet to, że jest on przyjacielem Chase'a. I bez tego dało się go lubić.

Ja i Chase byliśmy w sobie po uszy zakochani. Widać to było na kilometr. Nawet zazdrosna Ginny, która co chwilę przez resztę poprzedniego dnia wydzwaniała do Chase'a, dała sobie spokój.

Wszyscy razem tworzyliśmy teraz zgraną paczkę. Minął zaledwie jeden dzień, a już nie mogliśmy bez siebie żyć i wszyscy wiedzieliśmy o sobie nawzajem prawie wszystko. Beck poznał nawet historię naszego wypadku z Chloe.

- Opowiedzcie nam, jak się poznaliście. - poprosiła Chloe Beck'a i Chase'a.

- To się zaczęło jeszcze w przedszkolu. - Chase się uśmiechnął na wspomnienie danego dnia. - Wykłócałem się z kolegą o samochodzik.

- I wtedy wkroczyłem ja. - Beck wypiął z dumą pierś, na co Chloe się prawie rozpłynęła.

- Rozdzielił nas. - kontynuował Chase.

- I zachowałem zabawkę dla siebie.

- Wkurzyłem się.

- I mnie popchnął.

- Przedszkolanka była wściekła, i kazała nam obu za karę stać w kącie. Zaczęliśmy rozmawiać.

- I tak się skumplowaliśmy. - zakończył Beck z szerokim uśmiechem.

Wymieniłyśmy z Chloe zdumione spojrzenia i wybuchnęłyśmy śmiechem. To, co właśnie powiedzieli, było jak wyrecytowane. Widocznie już wiele razy opowiadali tę historię.

- Teraz Wasza kolej. - uśmiechnął się Beck.

- To bardzo podobna historia do Waszej. - stwierdziłam. - Tak jak Wy, byłyśmy w jednej grupie w przedszkolu. Nie lubiłyśmy się.

- Więcej! - dodała Chloe. - Nie znosiłyśmy.

- Nie wiemy dokładnie, dlaczego. - zaśmiałam się. - Byłyśmy upartymi, małymi dziewczynkami.

- Wychowawczyni chciała nas pogodzić. Szło jej to z oporem, ale dzieci da się przekonać. Odtąd praktycznie codziennie bawiłyśmy się razem. Potem poszłyśmy do tej samej szkoły, i tak jest do teraz.

- To zabawne. - skwitował Chase. Beck pokiwał głową.

- A... Co zrobimy, kiedy skończycie szkołę? My jeszcze rok będziemy kiblować... - Chloe zeszła na mniej przyjemny temat.

- Jak to co? Będziemy się widywać po szkole, jak najczęściej się będzie dało. - odpowiedział jej Beck. - Na pewno nie zerwiemy kontaktów. Ale spokojnie, przecież będziemy ze sobą jeszcze rok w tym liceum.

- Ja tam nie idę na studia. - prychnął Chase.

Wszyscy spojrzeli na niego ze strachem. Czyżby polegał tylko na własnej fortunie? Nie. To niemożliwe.

- Żartowałem! - prawie pękł ze śmiechu. - Ale mieliście miny!

Jak jeden mąż spojrzeliśmy na niego bykiem.

- Zamierzam pójść w kierunku handlowym. Wiecie, otworzyć własną firmę i takie tam...

Nie zdziwiłam się. Chase wyglądał na osobę, która ma rękę do takich rzeczy.

- Nieźle. Sam planuję otworzyć firmę. - oświadczył Beck. - Kto wie, może będziemy konkurencją?

- Wolałbym nie. A Wy, dziewczyny?

- Ja będę studiować kosmetologię. - powiedziała z dumą Chloe. - Jenny?

- A kto to wie? Prawo albo aktorstwo. Jednak myślę, że jestem bardziej przyzwyczajona do sceny, niż sali sądowej.

- Ambitnie. - oznajmił Beck. - Chloe, Ty też idziesz w dobry dla siebie kierunek.

W piątek - w dzień, na który oczekiwaliśmy bardzo długo - odebraliśmy świadectwa. Tylko sześć osób z mojej klasy dostało wyróżnienie - w tym ja.
Nie ekscytowałam się zbytnio tym faktem, ponieważ byłam zbyt przejęta nadchodzącą imprezą, na której miałam być jednym z gospodarzy.

Przed rozdaniem promocji do następnych klas Chase ogłosił:

- Uwaga, uwaga! Na pewno wszyscy tu zgromadzeni wiedzą, gdzie mieszkam! Urządzam imprezę w moim domu z okazji zakończenia roku szkolnego! Przekażcie tę wiadomość reszcie uczniów! Tematem przewodnim są stroje kąpielowe! Z pytaniami i problemami proszę zwracać się do mnie, do Jenny Hawk, Chloe Andrews oraz Beck'a Newtona!

Tak naprawdę Chase organizował co rusz imprezy z byle jakiego powodu, jednak ja na żadnej z nich nie byłam. Krążyło wiele plotek, że na jego posesję za każdym razem przyjeżdża policja. Podobno jest mnóstwo alkoholu i ludzie są mega napruci.
Wiedziałam, że zawsze jest jakiś temat przewodni, bo sama słyszałam, jak Chase wygłaszał niejedno przemówienie.
Co do samej imprezy miałam mieszane uczucie - z jednej strony ogromny tłum i rzeki alkoholu nie przyciągały zbytnio mojej uwagi, ale jeśli spojrzeć na to pod innym kątem, nie miałam się czego obawiać, bo po pierwsze - byłam gospodarzem, i po drugie - miałam przy sobie Chase'a, który nie mógł sobie pozwolić na zostawienie domu bandzie dzieciaków. Jego imprezy nie były przecież byle jakie!

Chase odstawił mnie pod dom i odjechał. Musiał przygotować się na ten wyjątkowy wieczór, o ile już tego nie zrobił.

Stanęłam przed swoją szafą. Nie mogłam się zdecydować, którą sukienkę ubrać na różowe bikini.
W końcu wybrałam fioletową miniówę. Ubrałam koturny w kwiaty i pojechałam na ulicę Wall Street.

(Nie) Kocham CięOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz