Po 3 tygodniach wróciłam do szkoły. Wszyscy się na mnie gapili, ale nikt nie zdołał podejść. Miałam wyjebane na szkołę i ogólnie na wszystko. Po co mam się uczyć skoro nie wykorzystam tego w życiu bo umrę?!
- Johns do odpowiedzi!- wywołała mnie nauczycielka fizyki.
Wstałam śmiejąc się.
- A tobie co tak wesoło?!- spytała zirytowana.
Nie mogłam przestać się śmiać.
- Jaki jest wzór na masę?
- Skąd mam wiedzieć, trzeba było się uczyć- odpowiedziałam z uśmieszkiem.
- Bezczelna! A co to w ogóle jest masa może mi powiesz?
- To coś czego pani ma za dużo- wskazałam palcem na jej boczki.
- Pała i do dyrektora!
- Nie dziękuję- zaśmiałam się, po czym wzięłam plecak i zatrzasnęłam za sobą drzwi.
W pobliskim sklepie kupiłam alkohol i miałam zamiar się najebać. Jedna butelka potem druga... i nagle film mi się urwał... rano budzę się gdzieś w parku na ławce bez torebki i dokumentów.
- O kurwa no to mam przejebane!- powiedziałam i nagle spojrzały się na mnie jakieś stare babcie i zaczęły coś do siebie szeptać i przewracać oczami.
Po chwili zorientowałam się, że nie wiem gdzie jestem... postanowiłam spytać przypadkowego przechodnia jak trafić do Brooklynu. Najwidoczniej jebało jeszcze ode mnie wódą bo wszyscy mnie ignorowali. Wreszcie zwrócił na mnie uwagę wysoki brunet o ciemnych oczach.
- A tobie co się stało?!
- Nic. Co miało się stać?
- Bo wiesz jedzie od Ciebie wódką na kilometr.
- Fajnie. Wiesz może jak stąd trafić do Brooklynu?
- Tak. Idziesz w stronę szpitala i na skrzyżowaniu w lewo i tam masz przystanek, wysiadasz na 4.
- Dzięki odpowiedziałam i poszłam wedle wskazówek.
- Dalej trafię sama. Nie idź za mną- powiedziałam oschle.
- No nie wiem bo właśnie przeszłaś na czerwonym świetle. Odprowadzę Cię.
Szliśmy w ciszy, którą nagle przerwał jego głos.
- Masz żałobę?
- Tak- odpowiedziałam ciągle patrząc przed siebie.
- Tak mi przykro. Kto umarł?
- Ja.
Zmarszczył brwi. Właśnie nadjeżdża mój transport. Wsiadłam bez pożegnania i zaczęłam słuchać muzyki.
Po powrocie do domu mama siedziała w kuchni przy stole, najwidoczniej na mnie czekała.
- Gdzie byłaś?- spytała dopijając drinka.
- Nie wiem, po czym poszłam do swojego pokoju.
Rzuciłam się na łóżko zakrywając dłońmi twarz i westchnęłam. Cholernie bolała mnie głowa, więc zeszłam na dół po jakąś tabletkę. W szafce wśród leków znalazłam tabletki antykoncepcyjne. Czyżby mama miała faceta?!
Połknęłam tabletkę szklanką wody i położyłam się na kanapie. Włączyłam jakiś film, ale w połowie zasnęłam.
Obudziłam się około 23. Byłam wyspana a mama już spała. Wyszłam na balkon na papierosa. Wypuszczając kłębe dymu zauważyłam jakiś facetów w czarnych strojach rzucających się na jakiegoś chłopaka. Zaniepokojona przyglądałam się całej tej sytuacji.
- Masz 2 tygodnie a potem masz mi kasę w zębach przynieść! Zrozumiałeś?!- groził jeden z gangsterów, po czym odeszli.
Zakrwawiony chłopak nic nie odpowiedział leżąc na chodniku.
Wyszłam przed dom.
- Pomóc Ci jakoś?
- Jeśli masz 15 tysięcy na zbyciu to tak- odpowiedział nieznajomy.
Zaraz, zaraz! To nie był nieznajomy! To ten sam brunet, którego spotkałam w parku!
- O widzę, że już wytrzeźwiałaś- zaśmiał się.
- Spadaj- odpowiedziałam i chciałam już wrócić do domu, ale złapał mnie za nadgarstek.
- Nate- przedstawił się.
- Laura.
CZYTASZ
Ostatnie 365 Dni ✔
Teen FictionLaura... osiemnastolatka chora na raka. Lekarze dają jej ostatnie 365 dni życia. Ona ma dosyć współczucia od strony innych. Z początku buntuje się, ale później traci siły... Wiele przeszła w swoim życiu i powoli ma dosyć. Czy jest ktoś kto będzie ją...