III

7.1K 311 9
                                    

- Chodź do domu przyłożę Ci- powiedziałam.
- Nie dzięki właśnie oberwałem w nos.
- Lodem głupku.
Otwierając drzwi upuściłam klucze i mama się przebudziła i coś majaczyła.
- Fajną masz mame- zaśmiał się Nate.
Co prawda nie wyglądała na typową matkę. Jest młodą, szczupłą brunetką o brązowych oczach. Zawsze zastanawiałam się dlaczego ja jestem niebieskooką blondynką. Z tego co kojarzę ojciec też był brunetem. Poszłam do kuchni po lód, dając go Natowi.
- Nie wiem jak mam Ci dziękować.
- Drobiazg- powiedziałam wyciągając 2 piwa z lodówki.
- Dopiero co wytrzeźwiałaś a znowu pijesz- zaśmiał się.
Spojrzałam na niego znad puszki.
- Dobra ja już nic nie mówię- uniósł ręcę.
- Co przeskrobałeś?- spytałam dopijając piwo.
- W sensie?
- Ci gangsterzy. Czemu chcą od Ciebie 15 tysięcy?
- To długa historia.
- Mamy czas.
- Wiesz co ja się będę już zbierać. Dziękuję za wszystko.
Odrprowadziłam go do drzwi i pożegnałam, po czym zamknęłam je na klucz. Chyba byłam zbyt wścipska. No ale trudno. Była 2 w nocy, więc przebrałam się w piżamę. Nie byłam ani trochę zmęczona, więc wzięłam laptopa na kolana i zaczęłam oglądać film. Obudziłam się o 7 z bólem głowy. Nie miałam zamiaru iść do szkoły, ale mama się czepiała, więc dla świętego spokoju udawałam, że tam idę. Szłam chodnikiem słuchając muzyki i nagle zrobiło mi się czarno przed oczami. Oparłam się o słup, ale nadal nic nie widziałam i kręciło mi się w głowie. Co jest do cholery?! Usiadłam na krawężniku zakrywając dłońmi twarz. Wreszcie zaczęłam widzieć jakieś kontury.
- Wszystko ok?- zapytał jakiś głos.
- Yhym- nie spojrzałam nawet kto to.
- Napewno wszystko w porządku? Jesteś jakaś blada. Może Cię podwieść?
- Nie dzięki, poradzę sobie- odpowiedziałam i zobaczyłam przed sobą Nate'a.
Ten jednak usiadł obok mnie i patrzył się na mnie.
- Na co się tak patrzysz?
- Martwię się o Ciebie.
- Nie musisz się mną przejmować. Idź gdzie miałeś iść.
- Tak się składa, że przyszedłem do Ciebie.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem marszcząc brwi.
- Masz może ochotę na kawę?
- Z chęcią- odpowiedziałam po czym wyciągnął do mnie rękę pomagając wstać.
Poszliśmy do pobliskiej kawiarni, gdzie zamówiliśmy 2 latte machiato i sernik.
- Czemu ubierasz się na czarno?- spytał Nate.
- Czarny ponoć wyszczupla, ale chyba nie w moim przypadku.
- Przestań, przecież jesteś ładną szczupłą dziewczyną.
Na moich policzkach chyba pojawiły się rumieńce.
- A tak serio?
- Poprostu lubię ten kolor.
Sama nie wiem dlaczego zaczęłam ubierać się na czarno. Od chwili gdy dowiedziałam się co mnie czeka nie ma już we mnie ani trochę radości. Z resztą przecież każdy by tak miał!
- A od Ciebie czego chcięli ci gangsterzy?
- 15 tysięcy.
- Tyle to ja wiem, ale dlaczego?
- Nie chciałabyś o mnie wiedzieć wszystkiego.
- Nie proszę o wszystko tylko o to.
- Ehh...- westchnął głośno. No więc trochę się pogubiłem w życiu i jak każdy popełniałem błędy... swoje problemy najpierw zatapiałem w alkoholu... później zacząłem ćpać. W ten sposób się zadłużyłem i nie mam jak spłacić długu, więc chyba będę to musiał odpracować.
Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.
- Dlaczego to robiłeś?
- W wieku 15 lat razem z ojcem i moją 7 letnią siostrą Jessicą wybraliśmy się na spływ kajakowy. Była pod takim wrażeniem piękna krajobrazów i sile fal rzeki, że nie zapięła kamizelki. Tata płynął w jednym kajaku a ja z Jessicą w drugim. Nagle fala uderzyła w nasz kajak, który walnął w kamień, a Jessica wypadła. Jako 7 letnia dziewczynka nie umiała pływać, więc zaczęła zanurzać się podtapiana przez wysokie fale. Spanikowany ojciec wskoczył za nią do wody, próbując ją wyłowić. Nie mógł już jej jednak znaleźć, gdyż znajdowała się pod wodą. Zawołałem pomoc i wreszcie wyciągnięto nieprzytomną dziewczynkę na brzeg. Podejmowaliśmy się reanimacji, ale wciąż nie oddychała. Gdy przyjechała karetka stwierdzili zgon, po czym zapakowali Jessice do czarnego worka. Gdybym tylko zadbał o to, żeby zapięła tą cholerną kamizelkę to może jeszcze dziś byłaby wśród nas. Ja ją zabiłem Laura rozumiesz?!- ledwo wydusił z siebie Nate ocierając łzy.
- Nie prawda nie mów tak. To nie twoja wina, to był poprostu nieszczęśliwy wypadek. Mogło się to zdarzyć każdemu.- pocieszałam go odsłaniając jego twarz.
- Tylko czemu akurat mi?!
- Tak mi przykro...- spojrzałam w jego załzawione brązowe oczy.
Otarł je rękawem szarej bluzy i zapłacił rachunek.

Ostatnie 365 Dni ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz