IV

6.2K 300 5
                                    

Po kawie poszliśmy jeszcze na spacer do parku. Było gorąco a mi zaczęło robić się słabo, ale nie dałam tego po sobie poznać. Nagle nogi się pode mną ugięły i upadłam.
- Laura!- krzyczał zaniepokojony Nate. Co się stało?!- próbował mnie ocucić uderzając mnie lekko w policzek. Ja widziałam tylko ciemność i jakieś echo. W tym momencie poczułam jak mnie podnosi. "Obudziłam się" na ławce leżąc na kolanach Nate'a w towarzystwie jakiegoś innego faceta.
- Co się stało?- wymamrotałam pod nosem.
- Zemdlałaś- odpowiedział z troską w głosie.
Chciałam zejść, ale on przyciągnął mnie do siebie.
- Puszczaj mnie!
- Napewno nie w tym stanie. Zadzwonię po taksówkę.
Westchnęłam głośno. Kiedy żółty samochód przyjechał Nate otworzył mi drzwi. Jaki gentleman. Zajęłam miejsce z tyłu na skórzanej tapicerce. Uciążliwy zapach papierosów drażnił mnie w nos. Oparłam głowę o szybę
i reszta drogi przebiegła w milczeniu. Nate chcąc zapłacić zorientował się, że zabrakło mu pieniędzy. Wyjmując mój portfel dorzuciłam się do rachunku.
- Dziękuje- powiedział kierowca i wysiedliśmy z auta.
- Kto to?- zapytał trzymając małe zdjęcie, które widocznie wypadło mi z portfela.
- Mój tata, zmarł w wypadku samochodowym gdy miałam 8 lat.
- Przykro mi- spojrzał na mnie współczującym wzrokiem.
Niebo przykryły ciemne chmury i zaczęło padać. Szybko pobiegliśmy w stronę mojego domu. Podeszłam do drzwi przekręcając zamek.
- To... papa- powiedział Nate.
- Żartujesz sobie? Nie będziesz przecież szedł w taką ulewę. Zapraszam- wskazałam ręką na drzwi.
- Nie no spoko nie chce się wpraszać.
- Nalegam.
- Ok- szarmancko się uśmiechnął.
Mama pracuje do 19, więc może przestanie padać do tego czasu i obejdzie się bez ciekawskich pytań.
- Rozgość się.
Nate usiadł na wysokim krzesełku barowym przy wysepce kuchennej.
- Sok pomarańczowy czy lemoniada?
- Ymm lemoniade poprosze- posłał mi swój śnieżnobiały uśmiech. Nie chce zielonej rurki wolę różową!- zaśmiał się Nate. Przewróciłam oczami i chyba po raz pierwszy od miesiąca się uśmiechnęłam. Położyłam 2 szklanki lemoniady na stoliku, ale Nate był zajęty przegladaniem książek na półce.
- Lubisz czytać?- spytał oglądając okładkę jednej z książek.
- Uwielbiam.
- Ja też. Moja mama pracuje w bibliotece, więc mam duży wybór- uśmiechnął się, po czym usiadł obok mnie na kanapie.
- Co jest z twoim zdrowiem?- zapytał patrząc znad szklanki.
- Nic, to pewnie z przemęczenia.
- Ja bym się przebadał na twoim miejscu.
- Nie trzeba. Nie lubię szpitali.
Hmm może dlatego, że staje się on moim drugim domem. Jezu niedługo chemia...
- Ty wybierasz czy ja?- zapytałam dopijając lemoniadę.
- Ty. Ciekaw jestem jakie filmy lubisz.
Uśmiechnęłam się, wzięłam pilot i włączyłam jakiś horror.
- Zaczekaj!
- Co się stało?- spytał zdziwiony.
- Muszę zrobić popcorn.
Zakrył rękami twarz śmiejąc się. Wybrałam solony i włożyłam go do mikrofalówki. Przyglądałam się Natowi siedząc na blacie kuchennym. Muszę przyznać, że jest całkiem przystojny. Jego włosy ułożone są w artystycznym nieładzie. Biały T-shirt świetnie pasuje do czarnych spodni z niskim kroczem. Tak się zagapiłam, że przestraszyłam się dźwięku mikrofali, ale na szczęście tego chyba nie zauważył. Chciałam wsypać go do wysokiej szklanej miski, ale nie było mi to dane, gdyż wypadła mi z rąk i runęła na płytki.
- Kurwa!- krzyknęłam.
- Niech żyje zgrabność- śmiał się idąc w moją stronę.
Pomógł mi posprzątać, ale podnosząc kawałki szkła skaleczyłam się.
Boże jaka ze mnie ciota.
- Gdzie masz bandaż?
- W 2 szufladzie- odpowiedziałam upokorzona.
Złapał moją dłoń, przy czym syknęłam z bólu. Szybko i zwinnie opatrzył ranę.
- Dziękuje- spojrzałam w jego ciemne oczy.
- Nie ma za co- uśmiechnął się szeroko.
Wreszcie usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać horror. Pełen emocji film trwał ze 2 godziny.
Nagle moje powieki i głowa zaczęły robić się ciężkie.
- Laura?- ledwo słyszałam jakiś głos.
- Hmm?- wymamrotałam
- Śpisz?
To były ostatnie słowa jakie usłyszałam.
Rano obudziłam się przykryta kocem, wciąż leżąc na kanapie. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 10.30! Trochę przesadziłam. Na stoliku leżała jakaś kartka.
"Zasnęłaś na moim ramieniu. Słodko śpisz :D. Dziękuję za wszystko- Nate" pod tym tekstem zapisał swój numer. Postanowiłam do niego napisać.
"To ja dziękuję", i wysłałam zdjęcie zabandażowanej ręki.
Odpisał prawie natychmiast
"Drobiazg :)"

Ostatnie 365 Dni ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz