IX

4.6K 227 27
                                    

Minęły 2 dni a ja wciąż nie mogłem dojść do siebie po tym co usłyszałem. W tym momencie zadzwonił mi telefon.
- Halo?
- Dzień dobry, cześć- łamał się jakiś kobiecy głos w telefonie.
- Kto mówi?
- Anna Johns. Mama Laury.
Przez chwilę znieruchomiałem.
- Laura już odzyskała przytomność. Widziałam jak wynosili Cię z sali, więc uznałam, że się znacie. Może wpadłbyś poprawić jej humor?
- Dziękuję Pani bardzo. Będę za 20 minut.

__Laura________
Obudziłam się na niewygodnym łóżku szpitalnym. Wszystko mnie bolało. Nie mogłam się ruszyć. Byłam podłączona do masy kebelków i rurek. Z trudem przekręciłam się na bok i zobaczyłam siedzącą obok mnie mame.
- Jak się czujesz?- pytała trzymając mnie za rękę podłączoną do kroplówki.
- A jak mam się czuć? Zostałam zgwałcona.
- Nate już tu jedzie- uśmiechnęła się do mnie.
- Co?!- przecież nie może mnie zobaczyć w takim stanie.
- To on Cię tu zawiózł.
Patrzyłam na nią wielkimi oczami z niedowierzaniem.
W tym momencie zauważyłam Nate'a w drzwiach.
- To ja was zostawię samych. Będę w barku na dole.
Odwróciłam się w przeciwną stronę i patrzyłam się w okno. Przez chwilę siedzieliśmy w ciszy, którą nagle przerwał jego głos.
- Laura?
- Hmm?- nie odrywałam wzroku od okna.
- Przeprowadzam się.
Nagle poczułam jakbym oberwała kamieniem prosto w serce.
- Co?! Jak to? Gdzie?- spytałam ukrywając swoje zaniepokojenie.
- Będziemy sąsiadami!- wyszczerzył się do mnie jak nigdy dotąd.
- Naprawdę?! To fajnie!- uśmiechnęłam się szczerze patrząc na niego z niedowierzaniem a on ścisnął mnie przyjaźnie.
A więc to ten przystojny brunet o ciemnych oczach, o którym mówiła Susan.
- Myślałem, że wpadniesz, no ale jak widać długo Cię tu jeszcze będą trzymać.
- 2 tygodnie- odpowiedziałam.
- Ładnie Ci w białym.
- Weź przestań- zaczęliśmy się oboje śmiać. Faktycznie, miałam na sobie tylko białą, szpitalną koszule w granatowe kropki. Rozmawialiśmy jeszcze tak ze 2 godziny. Mama przyniosła mi obiad, jeśli można to tak nazwać. Szpitalne jedzonko... mmm pycha. Postawiła przede mną tacę z czymś co przypominało zupę, ale chyba nią nie było. Gdy wyszła wywaliłam wszystko do kosza, na co Nate się zaśmiał i wyszedł gdzieś na chwilę. Myślałam, że do łazienki. Po kilkudziesięciu minutach pojawił się w sali niosąc za sobą nieziemski zapach spagetti.
- To dla mnie?
- No co Ty. Poprostu zgłodniałem- zaśmiał się i usiadł na krześle obok mnie. Zaczął nawijać makaron na widelec, który włożył sobie do buzi patrząc się na mnie. Po chwili zrobił to samo podkładając mi go pod nos.
Otworzyłam buzię i zaczęliśmy się śmiać.
- Dalej dam rade sama.
- Ale tak jest zabawniej.
W tym momencie przyszła mama. Serio? Akurat teraz?
- O widzę, że się dobrze bawicie- śmiała się z nas.
Zakryłam rękami twarz aby ukryć swoje rumieńce.
- Ja już lece do domu. Pa kochanie- podeszła i pocałowała mnie w czoło na pożegnanie.
Natowi ciągle przychodziły jakieś sms-y.
-Odpisz jak dziewczyna się biedna dobija- na co parschnął śmiechem.
- "Ja już lece do domu. Pa kochanie"- przedrzeźniał moją mamę chcąc pocałować mnie w czoło, które zwinnie zakryłam poduszką.
- Pa, dzięki za spagetti, było pyszne.
- Nie ma za co. Do jutra- pomahał
i poszedł.
Do jutra?

Wieczorem chcąc iść pod prysznic, musiałam zabrać ze sobą cały zestaw kroplówek i znaną mi już pielęgniarke. Ledwo wstałam z łóżka a z każdym krokiem syczałam coraz głośniej z bólu. Całe ciało miałam posiniaczone, a pod wpływem ciepłej wody myślałam, że umieram. To takie uczucie jakby ktoś lał mnie wrzątkiem. Pielęgniarka pomogła mi się "wytrzeć" i przebrać się w moją domową piżamę, którą przywiozła mi mama. Na noc posmarowała mnie jakąś maścią i poczułam przyjemne chłodzenie i lekką ulgę. W sali leżałam sama, więc przy małej lampce zaczęłam czytać książkę, którą dał mi Nate. Była naprawdę ciekawa, trafił w mój gust. Później sprawdzałam mojego Facebooka, snapa i instagrama. Nikt nawet się nie zainteresował, że mnie nie ma. Może to i lepiej.
Jezu ten szpital jest straszny!
Leżąc na łóżku widziałam jakąś dziewczynę, która wolno szła przez korytarz z nożem w ręku. Drzwi mojej sali nagle zaskrzypiały. Bałam się odwrócić, a gdy w końcu to zrobiłam zobaczyłam, że siedziała już obok mnie. Cholera! Czy to jest jakiś straszny koszmar?! Czy to mi się śni?
Patrzyła na mnie swoimi ciemnymi oczami i uśmiechała się nic nie mówiąc, a ja zapomniałam już jak się oddycha. W tym momencie do sali wszedł jakiś lekarz.
- Anabel!
Dziewczyna nie odwróciła się nawet w jego stronę i wciąż była wlepiona w moją twarz.
Lekarz podszedł do niej spokojnie, zabrał nóż i pociągnął ją w swoją stronę.
- Przepraszam Cię za nią. Znów wymknęła nam się z oddziału- zabrał ją a ona bez protestów wyszła nie spuszczając ze mnie wzroku wciąż się uśmiechając.
Dopiero gdy odszedł prowadząc ją za pociętą rękę przypomniałam sobie jak się oddycha. Boże co to w ogóle miało być?!

Ostatnie 365 Dni ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz