W nocy nie mogłam spać. Leżałam gapiąc się w sufit i rozmyślałam na temat mojego życia. Do mnie to chyba nie dociera... wyszłam na balkon zapalić. Piżama to chyba jedyne kolorowe ubranie jakie mam. Zapaliłam jednego, potem drugiego skończyło się na 4. Nagle zrobiło mi się niedobrze i szybko pobiegłam do łazienki. To nie przez fajki... to przez tą cholerną chemie! Umyłam zęby i znów poszłam do łóżka. Co chwila przychodziły mi powiadomienia z konwersacji klasowej! Boże jakie one pieprzą głupoty. Gadają tylko o aktorach, piosenkarzach i o chłopakach, wysyłają sobie zdjęcia i jarają się jak głupie. Nie miałam nic ciekawego do roboty, więc poszłam spać.
Rano obudził mnie zapach pysznego śniadania. Czyżby... Tak! Mama zrobiła grzanki z bekonem i jajecznicą. Boże kocham tą kobietę. Zeszłam na dół a stół był już zastawiony.
-Ale... zaraz po co ten dodatkowy talerz?
- Niespodzianka. Timmy dzisiaj wraca z koloni!
Serio... chyba myślała, że się uciesze na wieść o powrocie mojego młodszego brata. No ale przecież jej tego nie powiem.
- To fajnie- uśmiechnęłam się.
W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama od razu zerwała się z krzesła i podeszła w ich stronę.
- Mama!- usłyszałam krzyk Timmiego, który wskoczył jej w ramiona.
- Część Timmy- uściskałam go na przywitanie.
Zaraz, zaraz... co to za facet?
- Dziękuję Ci za podwózke- słyszałam jak mama rozmawia z mężczyzną stojącym w drzwiach.
Był wysokim, opalonym, dobrze zbudowanym szatynem. Całkiem przystojny. Pocałowała go w policzek i zamknęła drzwi.
- Czy ja o czymś nie wiem?- spytałam ze śmiechem w głosie.
- Kolega z pracy. Odebrał Timmiego.
- Kolega yhym...- patrzyłam na nią oparta o ścianę z założonymi rękami.
- Spadaj myślisz że tylko ty masz prawo do męskiego towarzystwa?- śmiała się pokazując mi język.
Wszyscy usiedliśmy przy stole i słuchaliśmy opowieści Timmiego. Po skończonym posiłku odniosłam talerze do zlewu. Zaczęłam sprawdzać swojego Facebooka i wtedy napisał do mnie Nate.
- Masz jakieś plany na dziś?- zapytał.
- W sumie to nie.
- Może poszlibyśmy do tego nowootwratego wesołego miasteczka?
Jezu nie chce mi się, ale nie potrafię mu odmówić.
- No ok, o której mam się Ciebie spodziewać?
- Przyjadę po Ciebie o 3.
- Okey.
Zrobiłam sobie orzeźwiającą lemoniade i położyłam się na hamaku na tarasie z książką. Promienie słoneczne przyjemnie ogrzewały moje ciało. Nawet nie wiedziałam kiedy, zasnęłam.
Obudziłam się o 2.30. Boże mam tylko pół godziny! Wstałam i zaczęłam się szykować. Zrobiłam delikatny makijaż a włosy spięłam w luźny kok. Założyłam czarne, krótkie spodenki oraz wczoraj kupiony T-shirt z wyciętymi plecami i nowe air-force. Uff zdążyłam. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. To SMS od Nate'a. "Czekam przed domem :)".
Wyszłam i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Nate'a na czarnym motorze.
- Myślałam, że idziemy na pieszo.
- Uznałem, że będzie ciekawiej- posłał mi swój śnieżnobiały uśmiech. Wsiadaj.
Trochę zawstydzona usiadłam za nim i... nie wiedziałam co mam zrobić z rękami. Na początku trzymałam się siedzenia ale gdy motor ruszył z piskiem opon odruchowo objęłam go rękami w pasie. Czułam to na jego umięśnionym brzuchu, że się śmiał. Ta adrenalina, Boże jakie to jest cudowne! Na zakręcie Nate tak gwałtownie skręcił, że motor był praktycznie przy ziemi. Krzyknęłam cicho, mając nadzieję, że tego nie słyszał, ale niestety tak nie było. Gdy dojechaliśmy na miejsce Nate zdjął kask i pomógł mi w tym, gdyż nie mogłam go odpiąć.
- Masz kolczyki?- zapytał zdziwiony.
- Yep- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się pokazując zęby.
Jego włosy ułożone były w atrtystycznym nieładzie co świetnie pasowało do niebieskiego T-shirtu z nadrukiem i czarnych spodni do kolan.
Nate zapłacił za wejściówki i zaczęła się zabawa. Najpierw poszliśmy na samochodziki, później na karuzele łańcuchową, następnie na kolejkę, potem na młota. Boże kiedy ja się ostatnio tak dobrze bawiłam? Śmialiśmy się cały czas i bawiliśmy się jak małe dzieci na trampolinie. Kupiliśmy sobie watę cukrową i długo rozmawialiśmy. Straciliśmy poczucie czasu i była już 10. Wsiedliśmy na motor i myślałam, że odwiezie mnie do domu, ale zabrał mnie w jakieś miejsce.
- Gdzie jesteśmy?- zapytałam zdziwiona.
- Zobaczysz.
Nagle znaleźliśmy się na oświetlonej tamie a pod nami płynęła szeroka rzeka, wokół której rósł gęsty las.
- Ale tu pięknie!- krzyknęłam zachwycona.
Usiedliśmy na brzegu tamy tak, że nogi zwisały nam w dół w stronę rzeki i długo jeszcze rozmawialiśmy i podziwialiśmy gwieździste niebo.
Mama do mnie ciągle wydzwaniała. Czy ona nie potrafi zrozumieć, że mam już te 18 lat i to ja decyduje, o której wracam do domu?!
W końcu usiedliśmy na motorze i jechaliśmy już w stronę domu. Trzymałam się siedzenia ok...
- No to papa, dobrze się bawiłam- posłałam mu uśmiech.
- Ja również, dobranoc.
- Słodkich snów- powiedziałam żartobliwie.
Otwierając drzwi słyszałam jak odpala silnik motoru. Popisuje się.
Pomahaliśmy sobie na pożegnanie i weszłam do środka. Rzuciłam się na łóżko i w ubraniach zasnęłam.
CZYTASZ
Ostatnie 365 Dni ✔
Genç KurguLaura... osiemnastolatka chora na raka. Lekarze dają jej ostatnie 365 dni życia. Ona ma dosyć współczucia od strony innych. Z początku buntuje się, ale później traci siły... Wiele przeszła w swoim życiu i powoli ma dosyć. Czy jest ktoś kto będzie ją...