2 tygodnie później
Rano źle się czułam. Wstałam, podeszłam do okna i patrzyłam się na ludzi. Są tacy szczęśliwi. Gdy człowiek ma zdrowie to tego nie docenia. Gdy natomiast jest chory patrzy na świat inaczej. Stara się przeżyć każdy dzień tak jakby miał być on ostatnim. Trzeba żyć chwilą i nie przywiązywać się do ludzi, bo potem pożegnanie będzie bardziej boleć. Otworzyłam okno i usiadłam na parapecie. Słońce przyjemnie grzało mnie w plecy a chłodny wiatr delikatnie rozwiewał moje "włosy". Wypadają mi coraz częściej... Dziś wreszcie mogę wrócić do domu. Spakowałam się i czekałam na mamę. Po chwili weszła do sali i pomogła mi nosić torby po schodach. Zapakowałyśmy wszystko do samochodu i wreszcie mogłam wrócić do domu. Oparłam głowę o szybę i słuchałam muzyki, która leciała w radiu.
Gdy dotarliśmy do domu Timmy od razu rzucił nam się na szyję.
- Jak dobrze, że już jesteście- odezwała sie babcia, której nie widziałam chyba z miesiąc. Uściskałam ją przyjaźnie.
Mama zrobiła pyszną lazanie i wszyscy usiedliśmy przy stole. W tym momencie zadzwonił mi telefon. "Nate". Przeprosiłam i odeszłam od stołu.
- Halo?
- Podejdź do okna i odsłoń rolete.
Po co?
No ale, poszłam na górę kierując sie w stronę mojego pokoju. Podnosząc rolete zobaczyłam uśmiechniętego Nate'a w oknie naprzeciwko mojego. Dołożył do szyby kartkę z napisem "Przyjdź do mnie". Przygryzłam wargę śmiejąc się. Wzięłam kartkę i napisałam "Pomyślę". "No proooszę" napisał na kolejnej a ja odpowiedziałam "No dobra :D".
Oczywiście nie obeszło się bez ciekawskich pytań babci. Nie przejęłam się tym i wyszłam. Stałam teraz pod drzwiami jego domu. Chciałam zapukać, ale wyszło, że zrobiłam to w powietrzu bo już zdążył otworzyć.
- No hej, zapraszam- posłał mi swój uśmiech.
Wszystko było w foliach i kartonach, ale dom sam w sobie wydawał się nowoczesny i przytulny.
Po co on mnie tu zaprosił skoro nawet nie ma gdzie usiąść?
Zaprowadził mnie do swojego pokoju, który był pusty a po środku stała puszka z farbą.
- Pomożesz?
- No jasne.
Z początku nasza praca wyglądała jak należy, lecz po chwili zaczęliśmy się malować po twarzy, włosach i całym ciele głośno się przy tym śmiejąc.
- O nie przegiąłeś!- śmiałam się zanurzając pędzel w farbie przejeżdżając nim po jego twarzy.
- Osz Ty!- zaczął mnie łaskotać a ja czułam jego ręce na całym ciele, nie mogąc oddychać ze śmiechu.
Wyszło na to, że pomalowaliśmy tylko połowę ściany.
- Przydałoby się wziąć prysznic- powiedziałam cała w szarej farbie.
- To chodź.
Spojrzałam na niego marszcząc brwi.
Zaprowadził mnie do ogródka trzymając węża ogrodowego.
- Żartujesz prawda?
- Nope- i właśnie w tym momencie zaczął lać mnie mocnym ciśnieniem lodowatej wody. Zaczęłam krzyczeć i uciekać a on bawił się ze mną w berka. Podniósł mnie za biodra zanosząc się ze śmiechu a ja nie przestawałam krzyczeć. Cudem udało mi się wyrwać z jego dłoni węża i teraz to ja go lałam zimną wodą. Byłam cała mokra, a przez moją cienką białą bluzkę prześwitywała mi bielizna. Dziwnym trafem nie mógł oderwać ode mnie wzroku.
- No i na co się tak gapisz?
A on ciągle się śmiał. Przez jego koszulkę również prześwitywał umięśniony brzuch. Poszedł do domu i przyniósł dwa ręczniki.
- Prosz- powiedział obejmując mnie w ramionach. Przez chwilę poczułam motylki w brzuchu. Ale dlaczego?!
Później zrobił kakao i długo przy nim rozmawialiśmy.
- Laura?
- Hmm?
- Mój kuzyn ma wesele za trzy dni... I mam takie pytanie czy nie poszłabyś ze mną?
Kurde... co mam powiedzieć? Jakoś nie mogę mu odmówić, w końcu to mój przyjaciel... chwila... przecież miałam nie mieć przyjaciół...
- No jasne- uśmiechnęłam się szczerze.
- Cieszę się.
Widać.
Rozłożyliśmy koc na trawie i podziwialiśmy piękne białe chmury na niebieskim niebie.
- Ja tu widzę psa a Ty?- pokazał palcem na jedną z chmur.
- Gdzie Ty tu widzisz psa? Przecież to kot- zaczęłam się śmiać.
- Dobra niech Ci będzie.
Zrobiliśmy sobie jeszcze dużo zdjęć, których wolałabym żeby nie miał w telefonie.
- Ej no weź!
- No co, przecież pięknie wyszłaś.
- Spadaj- pokazałam mu język.
Podnieśliśmy się do pozycji siedzącej i nasze dłonie się dotknęły.
- Laura mam jeszcze jedno pytanie- powiedział poważnie.
CZYTASZ
Ostatnie 365 Dni ✔
Teen FictionLaura... osiemnastolatka chora na raka. Lekarze dają jej ostatnie 365 dni życia. Ona ma dosyć współczucia od strony innych. Z początku buntuje się, ale później traci siły... Wiele przeszła w swoim życiu i powoli ma dosyć. Czy jest ktoś kto będzie ją...