- Co o tym myślisz?- pokazał mi zdjęcie tatuażu.
- Zajebisty jest.
Nagle poczułam wibracje w kieszeni. "Susan".
- Halo?
- No hej kochanie co powiesz jutro na małe zakupy?
- W sumie to miałam Ci to samo zaproponować. Potrzebuję kiecki.
- No to świetnie! Jutro o pierwszej?
- No Oki. Papa.
- Paaa.
- Dobra ja już musze lecieć. Świetnie się bawiłam, dzięki.
- To ja dziękuję, papa- uściskał mnie przyjaźnie i nie chciał puścić. Zaśmiałam się cicho i poszłam w stronę mojego domu.
- Myślałam, że się przyjaźnicie- powiedziała do mnie na wejściu mama.
- Przecież się przyjaźnimy- nie wiedziałam o co jej chodzi.
- A ja myślę, że to coś więcej.
- To źle myślisz.
Usiadłam na kanapie i akurat leciał mój ulubiony serial. W czasie reklam coś do mnie dotarło. Przecież ja nie umiem tańczyć! Ciekawe czy jeszcze pamiętam jak się chodzi w szpilkach. Po skończonym serialu wzięłam odprężającą kąpiel. Miałam jeszcze pełno szarej farby we włosach! Później zrobiłam sobie maseczke i te sprawy. Szukałam mojej ulubionej bransoletki po całym pokoju i nagle przyszedł mi sms.
- Pięknie wyglądasz.
Spojrzałam przez okno i zobaczyłam uśmiechniętego Nate'a.
- Zero prywatności :D- odpisałam i zasłoniłam rolete, na co wysłał smutną emotke.
Kątem oka patrzyłam jak odjeżdża swoim czarnym motorem spod swojego domu. Oczywiście popisywał się i patrzył w moje okno czy zwracam na to uwagę. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam czytać książkę od Nate'a. Na ostatniej stronie była narysowana jakaś dziewczyna ze skrzydłami anioła. Wow nie wiedziałam, że ma taki talent. Długo jeszcze patrzyłam na rysunek i zaczęłam się zastanawiać jak mam zamiar wyglądać na przyjęciu. Sama nie wiem jakiej sukienki szukam. Zobaczymy jutro. Przesłuchałam jeszcze piosenki z mojej ulubionej playlisty i zasnęłam.Obudziłam się o 11. Wyszłam na balkon z kawą paląc papierosa i przeglądałam mojego Facebooka. Na śniadanie zrobiłam sobie kolorowe kanapki z pomidorem, sałatą, serem i szynką. Zaczęłam się powoli szykować do wyjścia. O 12 byłam już gotowa. Usiadłam na hamaku i czekałam na Susan. Wreszcie dostałam od niej
sms-a i poszłyśmy do pobliskiej galerii. Ona jest typem zakupoholiczki, ja wchodząc do sklepu biorę co potrzebne i wychodzę. Ale najgorsze jest to, że nie wiem czego szukam. Weszłyśmy do jednego sklepu a Susan już po 3 minutach trzymała w rękach chyba z pięć sukienek.
- Chodź mierzyć.
Weszłam do przymierzalni i założyłam pierwszą sukienkę. Była dopasowana w żółtym kolorze z wycieciami na biodrach. Pokazałam się Susan, ale ona kręciła głową na znak sprzeciwu. Przewróciłam oczami i podjęłam się kolejnej próby. Też nie! A co jeśli nie znajdę tej jedynej? Poszłymy do innego sklepu i tym razem ja również wybrałam kilka sukienek. Pokazywałam się Susan w każdej wersji aż w końcu...!
- Wow! Wyglądasz pięknie!
Miałam na sobie rozkloszowaną sukienkę bez ramiączek w kolorze pudrowego różu. Od dekoltu stopniowo w dół biegły falbanki w tym samym kolorze.- Zaczekaj!
Oglądałam się z każdej strony w lustrze a Susan podała mi wysokie, srebrne szpilki.
- Przecież ja w tym nigdzie nie dojde a tym bardziej nie będę tańczyć!
- Nie przeżywaj tylko zakładaj.
Westchnęłam i przewróciłam oczami zakładając wysokie buty.
- Oj bo się popłacze. Wyglądasz jak księżniczka!
Uśmiechnęłam się a na mojej twarzy pojawiły się rumieńce. Boże trzy stówy... dobra, przynajmniej się sobie podobam. Nie wiem dlaczego, ale dałam się namówić też na szpilki. Susan pożyczy mi swoją srebrną torebkę, więc wszystko będzie do siebie pasować. Zadowolona wyszłam ze sklepu i poszłyśmy jeszcze do starbucksa. Tradycyjnie zamówiłyśmy kawę i rozmawiałyśmy jeszcze długo.
- Ej a Ty z tym Natem ten tego?
- Nie! Jesteśmy przyjaciółmi.
Jakoś dziwnie się uśmiechnęła, ale nie drążyłam dalej tematu. Kocham ją, ale czasem mnie wkurza. Ona i Nate to jedyne osoby oprócz mamy jakie odwiedzały mnie w szpitalu. Susan jakoś zaangażowała się w to wesele i zaproponowała, że zrobi mi paznokcie. Skorzystałam z okazji i się zgodziłam. Jechałyśmy teraz metrem do domu.
Byłam tak zmęczona, że zasypiałam przy stole. Obudziłam się z pięknymi, białymi paznokciami.
- Dziękuję kochana.
- Ja już będę lecieć, bo widzę, że jesteś zmęczona- zaśmiała się a ja nawet nie miałam siły się podnieść. Przekręciłam zamek i oparłam się głową o drzwi. Boże jaka jestem zmęczona. Koledzy Timmiego nie pozwalali mi zasnąć. Zaraz zwariuje! Leżałam pod kołdrą gapiąc się w sufit i powoli traciłam cierpliwość. Zerwałam się z łóżka i szłam szybkim krokiem do jego pokoju.
- Uspokójcie się! Ktoś tu próbuje spać!
Zachowywali się jakby mnie w ogóle nie słyszeli i wciąż bili się poduszkami.
- Zamknijcie się do cholery!- nie wytrzymałam.
Nareszcie się uciszyli a ja poszłam do swojego pokoju. Ułożyłam się wygodnie i znów to samo! Zakryłam się poduszką i jakimś cudem zasnęłam.
CZYTASZ
Ostatnie 365 Dni ✔
Teen FictionLaura... osiemnastolatka chora na raka. Lekarze dają jej ostatnie 365 dni życia. Ona ma dosyć współczucia od strony innych. Z początku buntuje się, ale później traci siły... Wiele przeszła w swoim życiu i powoli ma dosyć. Czy jest ktoś kto będzie ją...