XX 'Twój czas minął'

4.9K 245 44
                                    

Po skończonym posiłku odniosłam miskę do zlewu. Nudziło mnie siedzenie w jednym miejscu,więc postanowiłam trochę rozprostować kości. Podczas chodzenia towarzyszył mi ból, ale mniejszy niż poprzednio. Spacerowałam po całym szpitalu i różnych oddziałach.

Położnictwo aseptyczne.

Słyszałam płacz noworodków, widziałam łzy szczęścia rodziny. Wszyscy się tak kochali. Moja matka nawet nie wie, że tu jestem, nie wie o ciąży i nie będzie wiedzieć. Jak ja to sobie wyobrażam? Przecież nie ukryje brzucha. O ile zdąży mi on w ogóle urosnąć. Po moim policzku spłynęła łza, ale szybko otarłam ją zewnętrzną stroną dłoni, pociągając nosem. Nie miałam na tyle siły, żeby chodzić po schodach, więc wsiadłam do windy. Byłam sama. W tle grała typowa melodyjka, co mnie trochę irytowało. Nacisnęłam guzik prowadzący na 3 piętro i drzwi się zamknęły. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie, a światło w windzie zaczęło mrugać.

Awaria- słyszałam to słowo kilka razy w mojej głowie jak echo, a winda stanęła bez ruchu w ciemności.

Z powodu jakiś skurczy zacisnęłam oczy, sycząc z bólu mając nadzieję, że gdy je otworzę coś zobaczę, ale wciąż widziałam ciemność i nie wiedziałam czy spowodowane jest to awarią w windzie czy tym, że mdleje. Ostatnią rzeczą jaką czułam to ból głowy po uderzeniu w barierkę.

__Nate___________________
Siedząc już na motorze uświadomiłem sobie, że zapomniałem oddać jej powerbanka! Ehh znowu te schody... Wchodząc do środka szpitala obok klatki schodowej zauważyłem jednak windę. Nacisnąłem guzik i przede mną ukazała się pusta winda. Chciałem wejść do środka, ale sekundę po tym otworzyły się drzwi drugiej windy, w której leżała jakaś dziewczyna z rozcietą głową.
- Laura!- pociągnąłem się za włosy i pobiegłem w jej stronę. Drzwi chciały się zamknąć, ale szybko ją uniosłem. Była jakaś cięższa, a przecież prawie nic nie jje. Nie musiałem nawet wołać personelu bo podbiegli do mnie jacyś lekarze.
- Co się stało?
- Nie wiem l-leżała z rozcietą głową w tej windzie- wskazałem drgającym palcem w jej kierunku.
Zabrali ją na jakiś oddział a ja sobie zadawałem pytanie co mnie zmusiło, żeby oddać jej tego powerbanka. To nie mógł być przypadek.
- Dalej nie możesz iść z nami- na te słowa lekarza chciałem mu zajebać ale poczekałem przed blokiem operacyjnym. Po kilku godzinach czekania poszedłem do sklepiku, żeby kupić sobie coś do jedzenia bo nic nie jadłem.

__Laura__________________
Obudziłam się na OIOM-ie. Czułam się okropnie. Nagle do sali wszedł lekarz.
- Nie mamy dla Pani dobrych wieści.
- Już do tego przywykłam.
- Otóż ostatnie wyniki badań są... krytyczne...
Poczułam silny ból w moim sercu. Znowu płacze. Ja już tak nie mogę. Poczułam uginające się obok mnie miejsce na łóżku i spojrzałam zapłakanymi oczami na lekarza.
- Co ze mną będzie? Co z dzieckiem? Ile czasu mi zostało?
- Twój wstępny czas już minął.
I wtedy właśnie poczułam co to znaczy być śmiertelnie chorym. Łzy lecą bezustannie. Wyobraźcie sobie... Wyobraźcie sobie ten ból. "Twój czas minął". Koniec z życiem. Koniec z miłością. Koniec ze szczęściem. Koniec z przyszłością.
Nagle do sali wbiegł Nate.
- Tu nie można wchodzić!- krzyczał lekarz.
- Laura? Czemu płaczesz?
- Proszę stąd wyjść. Jest Pan kimś z rodziny?
- Tak. Jestem jej chłopakiem- popchnął go i usiadł obok mnie.
- To proszę chociaż założyć fartuch- podał mu niebieski płaszcz, po czym Nate go założył. Lekarz wyszedł a my zostaliśmy sami.
- Skarbie czemu płaczesz?- w tym momencie mój płacz zmnienił się w szlochanie. Powiedzieć mu czy nie...?
- Nate... mój czas minął...
- Jak to... co Ty mówisz?
- Nie ja tylko lekarz.
Po jego policzku spłynęła łza i mocno mnie przytulił.
- Nate ja już dłużej tak nie mogę rozumiesz?
- Razem damy radę- teraz już płakał.
- Nie, nie damy rady... Nate...- nagle usłyszałam jak respirator wydał z siebie prawie ciągły dźwięk.
- Laura! C-co się dzieje!
- N- nate... ja... ja...Jestem w ciąży...-wydusiłam z siebie.
- W ciąży?! Co... j-jak to...
- Nate...
- Nie zamykaj oczu! Laura! Kocham Cię! Słyszysz?!
- J-ja Ciebie też kocham... najbardziej na świecie... dziękuję za wszystko i przepraszam...
- Zawsze razem mimo to...

__Nate__________________
Po tych słowach respirator wydał z siebie ciągły dźwięk. Do sali wbiegli lekarze, a ja zdążyłem ją jeszcze pocałować. Moje usta dotknęły jej zimnych warg, a personel odepchnał mnie od jej łóżka. Zamknęli wielkie drzwi, a ja widziałem przez szparę jak podejmują się reanimacji. Później porazili ją prądem i oczekiwali na efekty. Jej serce znów zaczęło bić, ale po chwili znowu przestało. Zrezygnowani lekarze posłali sobie smutne spojrzenia stojąc nad jej łóżkiem, a po chwili jeden z nich wyszedł.
- Robiliśmy co w naszej mocy... ale doszło do zatrzymanja akcji serca.

To była najgorsza chwila w moim życiu. Właśnie straciłem najcudowniejszą dziewczynę na świecie. I dziecko... O którym dowiedziałem się przed chwilą. Łzy lecą bezustannie. Nie, życie bez niej nie ma sensu. Wybiegłem szybko ze szpitala i szukałem miejsca, w którym mogę się uspokoić. Znalazłem się na tamie. Nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Płakałem najgłośniej jak potrafiłem. Przecież to ta jedyna... A właśnie zmarła...Nie wyobrażam sobie innej. Kocham tylko ją! Zdesperowany znalazłem wyjście z tej sytuacji. Zawiązałem pętle na szyi... stanąłem na krześle pod drzewem. Kocham Cię skarbie... Popchnąłem krzesło i czułem jak pętla się zaciska. Wciąż powtarzałem te 2 słowa... Kocham Cię... zaczęło brakować mi powietrza. Teraz już zawsze będziemy razem.

Ostatnie 365 Dni ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz