Jungkook wiedział, że nie musi pukać. Prawda była taka, że Hoseok wcale nie planował w ten wieczór nigdzie wychodzić, ale młodszy tak bardzo go błagał, że nie dał rady nie ulec. Umówili się, że Hoseok wyjdzie z mieszkania dokładnie trzy godziny przed przybyciem Jungkooka, żeby Taehyung zdążył pomyśleć, że urodziny faktycznie spędza sam, ale żeby nie zdążył zamknąć Jungkookowi drzwi przed nosem.
Brunet nacisnął klamkę ramieniem, a potem popchnął drzwi stopą. Wślizgnął się do środka i oparł plecami o drzwi, by je zamknąć. Nie było to może najlepsze rozwiązanie, skoro chciał zostać niezauważony, ale ręce miał zajęte, a przecież nie mógł zostawić drzwi otworzonych na oścież.
Zsunął swoje ani razu niezawiązywane Timberlandy, położył pudrowo-różową torbę na ziemi i wolną ręką ściągnął z głowy czapkę i uwolnił się od szalika. Wyciągnął rękę z jednego rękawa, przełożył bukiet dzwoneczków i niezapominajek do lewej dłoni i całkiem zrzucił z siebie kurtkę.
Ułożył kwiatki najładniej jak potrafił, chwycił torbę w wolną rękę i wszedł wgłąb mieszkania.
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknął, widząc tył głowy Taehyunga, wystający zza kanapy.
- O, Jungkookie - niespodziewana wizyta Jungkooka widocznie nie zrobiła na solenizancie żadnego wrażenia. - Dobrze, że jesteś, chodź tu - przywołał młodszego gestem dłoni.
Oczy Taehyunga błyszczały niebezpiecznie, więc Jungkook postanowił na razie odłożyć swoje plany. Położył prezenty za futryną, uśmiechnął się do starszego i posłusznie podszedł w stronę kanapy.
- Patrz - powiedział dumnie Taehyung, podnosząc do góry lewy nadgarstek.
Jungkook spojrzał na pasmo delikatnego niebieskiego światła, przebijające się pod skórą Taehyunga, a potem na twarz roześmianego chłopaka.
- Piłeś?
- Każdy pije, Kookie - zachichotał Taehyung, przyglądając się swojej świecącej ręce.
Jungkook westchnął, przewieszając się przez oparcie sofy, tak, że twarzą wylądował na siedzeniu. Mógł jednak przyjść trochę szybciej.
- To ten taki płyn ze świecących patyczków? - zapytał, mając na myśli to, co wstrzyknął sobie pod skórę Taehyung.
- Mhm - mruknął blondyn, tuląc się do pleców Jungkooka, (niechcący) prawie łamiąc mu kark.
Chłopak zerwał się nagle, uderzając starszego w nos. Złapał go za ręce i przyciągnął do siebie.
- Czy ciebie do końca pogrzało?! - krzyknął, podstawiając niebieskie nadgarstki Taehyunga pod jego oczy. - Przecież to jest niebezpieczne!
- Ale jakie fajne - powiedział spokojnie Tae, przyglądając się świetlistym liniom tępym wzrokiem.
Młodszy przewrócił oczami, przeszedł dookoła sofy i usiadł obok starszego, lustrując go z góry na dół z obrzydzeniem.
- Nic cię nie boli? - spytał, przykładając dłoń do czoła chłopaka. - Nie jest ci niedobrze?
Taehyung pokręcił głową nieco zbyt energicznie, zapominając o ilości alkoholu, jaką w siebie wlał. Położył się na kolana Jungkooka, wgniatając się nosem w jego podbrzusze.
- Powinienem wziąć cię do szpitala, ale chyba nie byłeś na tyle głupi, żeby wstrzyknąć to dziadostwo w żyłę, prawda?
Taehyung znowu pokręcił głową, jeszcze bardziej wbijając się twarzą w ciało młodszego.
CZYTASZ
tae, we're so gay [taekook] ✓
Fanfictionczat między taehyungiem i jego internetowym przyjacielem, jungkookiem uwaga: głupie żarty i podteksty, rak do kwadratu 04/05/16 #1 losowo *cries*