(a/n: sami chcieliście, więc nie przyjmuję zażaleń
fluffkowaty smut, nic do fabuły nie wnosi, więc jeśli macie z tym jakikolwiek problem, możecie po prostu pominąć ten rozdział ¯\_(ツ)_/¯
ale będziecie tego potem żałować)
Jungkook leżał na łóżku, popijając małe łyczki szampana i oglądał transmisję Nowego Roku z Nowej Zelandii, kiedy do pokoju w końcu wtoczył się Taehyung, uśmiechnięty od ucha do ucha, niosący w rękach sporych rozmiarów pudełko, takie, w jakich stoją kartony mleka w supermarkecie.
- Musiałem zasuwać aż do całodobowego, bo ci się kanapek zachciało - przewrócił oczami, stawiając pudełko na pustej komodzie. - Ale wiesz co? Znalazłem arbuzowy, kokosowy i nawet colowy - powiedział dumny z siebie, przegrzebując zawartość kartonu. - Nie wiedziałem, że z coli też można robić dżemy, no ale najwyraźniej można... O, i jeszcze kupiłem malinowy dla siebie i gumę balonową, i miętę, i jeszcze jakieś tam - westchnął, układając buteleczki jedna przy drugiej. - Wiesz w ogóle jakie to dziadostwo drogie?!
Jungkook zaśmiał się cicho, przetaczając się na krawędź łóżka. Prawie pusty kieliszek postawił na podłodze i szczerząc się jak wariat, podszedł do Taehyunga.
- A chleb kupiłeś? - zapytał, starając się powstrzymać śmiech.
- O cholercia - ramiona blondyna nagle opadły, jakby stracił on wszystkie siły. - Zapomniałem.
Jungkook wzruszył ramionami, biorąc do ręki pierwszą buteleczkę. Wylał sobie na palce trochę płynu i polizał, krzywiąc się przy tym.
- To najgorszy dżem, jaki kiedykolwiek jadłem - skomentował wycierając palce o koszulę.
- Bekonowy - wyjaśnił Taehyung, zerkając przez ramię na "dżem", który trzymał Jungkook.
Młodszy zajął się testowaniem wszystkich smaków po kolei, a Taehyung w tym czasie zdążył zrzucić buty gdzieś w kącie, wczołgać się pod kołdrę i wypić duszkiem jedną czwartą tego, co zostało z szampana, przeznaczonego na świętowanie o północy.
- W ogóle pani w sklepie tak krzywo na mnie patrzyła, a to przecież nie moja wina, że se taką pracę wybrała - burknął, nadal czując się urażony spojrzeniem, które rzuciła mu kasjerka.
- W sumie to jej się nie dziwię - mruknął Jungkook, siadając z drugiej strony, trzymając w rękach dwa smaki do wyboru. - Wolisz tą swoją malinę czy jabłko? - zapytał, unosząc buteleczki, jakby oceniał ich wagę. - Dobra, nieważne, zostawię oba.
Taehyung wygrzebał się spod pościeli, skopując ją z siebie. Uklęknął, biorąc jeszcze jednego łyka alkoholu i przytulił się do boku bruneta, mrucząc przy tym jak kot.
- Jesteś miękki - powiedział, przyciskając twarz do ramienia Jungkooka.
- A ty pijany.
- No i co? - wzruszył ramionami, wyciągając materiał koszuli chłopaka z jego spodni. - Ty też.
Jungkook westchnął, podciągając się do tyłu, aż plecami dotknął zagłówka szerokiego łóżka. Przyciszył telewizor, na ekranie którego co chwilę migały kolorowe fajerwerki, przerywane bezsensownymi komentarzami dziennikarzy.
Zabrał blondynowi butelkę, tłumacząc, że chciałby dotrzymać do północy, byle jak zatkał ją korkiem i odłożył na bok razem z kieliszkami.
- Idziemy jeszcze potańczyć czy co chcesz porobić? - spytał, poprawiając pomięte krawędzie swojej czarnej, eleganckiej koszuli.
- A możemy potańczyć tutaj? - zaproponował nieśmiało Taehyung, przechodząc na stronę młodszego i wystawiając do niego dłoń, lekko się przy tym kłaniając.
CZYTASZ
tae, we're so gay [taekook] ✓
Fanficczat między taehyungiem i jego internetowym przyjacielem, jungkookiem uwaga: głupie żarty i podteksty, rak do kwadratu 04/05/16 #1 losowo *cries*