siete i 1/2

11K 950 820
                                    

- Kookster! - krzyknął Taehyung, pochylając się nad śpiącym chłopakiem. - Wstawaj, albo jadę bez ciebie!

Jungkook po omacku odepchnął starszego na bok, przewracając się potem na drugi bok. Taehyung prychnął pod nosem i bez ostrzeżenia wskoczył na młodszego, wgniatając go w materac. Bogu dzięki, że Taehyung był szczupły.

- Złaź - zajęczał brunet, uderzając tors starszego pięściami. Oczy nadal miał zamknięte, ale był już w pełni przebudzony.

- To wstań.

- Jak mam wstać, jak na mnie siedzisz?

Taehyung przesunął się do tyłu, tak, że teraz siedział na łydkach Jungkooka. Złapał chłopaka za ręce i podciągnął go do pozycji siedzącej. Jungkook stawiał duży opór i gdy tylko Taehyung go puścił, z powrotem wylądował bolącą głową na poduszce. Było mu niedobrze, a Taehyung zachowywał się jak sadysta, próbując zmusić go do wstania.

- Jesteś okropny - burknął Taehyung, opadając twarzą na brzuch młodszego, właściwie to już podbrzusze. Wbił się podbródkiem w jego skórę i poruszał ustami, jak ryba, żeby ból był jeszcze gorszy.

- Ty też.

Jungkook w końcu wygramolił się z łóżka, zostawiając Taehyunga z twarzą w pościeli. Ledwo zrobił dwa kroki, a nogi ugięły się pod nim niebezpiecznie. Odwrócił się do Taehyunga, który turlał się teraz ze śmiechu, zawijając się w kołdrę.

- Czy... ty byłeś na górze? - zapytał Jungkook, próbując powstrzymać rumieńca, zakradającego się na jego policzki. - Pozwoliłem ci?

- Byłeś tak pijany, że sam zaproponowałeś zamianę - zaśmiał się Taehyung, siadając na skraju łóżka.

- Przecież tam nie było alkoholu - uniósł brew młodszy.

- Nie było, ale nas też tam nie było. To ty stwierdziłeś, że lepiej będzie iść do Jimina i tam uchlać się do nieprzytomności - wytłumaczył Taehyung. - I wcale nie byłem na górze, tylko ty zleciałeś ze schodów.

Jungkook dopiero teraz zrobił się czerwony. Taehyung pierwszy raz widział go w takim stanie. W tej chwili mógł mieć tylko nadzieję, że nie powiedział wczoraj nic głupiego, nie spalił Jiminowi mieszkania, ani nie pobił się z Yoongim.

- Przyniosłeś mnie tutaj? - spytał, zasłaniając swoje nagie ciało rękoma.

- Sam byś nie doszedł - wzruszył ramionami Taehyung, który w przeciwieństwie do młodszego nie wypił wczoraj ani łyku piwa. Był przez to w dużo lepszej kondycji, niż Jungkook. Jego włosy nie były posklejane, oczy nie były opuchnięte, ani zaczerwienione, a on sam pachniał miętowym mydłem Jungkooka, a nie potem.

Chłopak miał na sobie świeże ubrania, które od kilku dni jeździły z nim w samochodzie. Rękawy szarej bluzy podwinięte miał do łokci, jakby na siłę próbował z niej zrobić koszulkę, ale to nie to przyciągnęło uwagę Jungkooka, tylko kolorowe skarpetki z podobiznami Anny i Elsy.

- Jak mogłem w ogóle pomyśleć, że byłeś na górze - parsknął Jungkook, masując swoją kość ogonową koniuszkami palców.

Taehyung zignorował ten komentarz i wepchnął Jungkookowi do rąk parę czystych bokserek, trochę za bardzo myśląc o tym co robi.

- Czemu mówi się para bokserek, skoro są tylko jedne?

Tym razem to Jungkook zignorował młodszego, uciekając do łazienki. Przejrzał się w lustrze, uśmiechając się sam do siebie. Świadomość, że Taehyung jest w pokoju obok i prawdopodobnie szykuje im obu śniadanie działała lepiej, niż jakikolwiek rozweselacz.

tae, we're so gay [taekook] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz