Jezus, co to za potworna muzyczka? Nich ktoś to wyłączy. Otworzyłem powoli oczy, w sumie to za wiele nie widząc. Sięgnąłem pod poduszkę i przejechałem palcem po wyświetlaczu telefonu. Była 11. Kurwa, po co ja tak wcześnie wstaje? Hannah. To zdecydowanie powód mojego wstawania. Dla niej wstałbym nawet o 8. Przeciągnąłem się z głośnym sykiem.-Oliver?- usłyszałem zza drzwi.
-Proszę- mruknąłem. Drzwi otworzyły się, a w nich stanęła blondynka.
-Chcesz zejść na śniadanie? Zrobiłam naleśniki- zapytała mnie.
-Pewnie.- Jak ja dawno nie jadłem normalnego śniadania. Wyskoczyłem z łóżka i wręcz podbiegłem do Emmy. Ucałowałem jej czoło, na co ona zaczęła się śmiać. Była mniej więcej wzrostu Hannah, ale różniły się w 100%. Ubrałem się tak, żebym mógł zejść do ludzi. Kiedy byłem już na schodach, usłyszałem śmiech z kuchni. Poczekałem jeszcze chwilę, czując się tak, jakbym miał rodzinę. Zbiegłem ze schodów. No dobra w sumie to z nich zjechałem, na wpół zeskoczyłem, potykając się na dwóch ostatnich.
-Witam państwo Fish- zawołałem od progu.
-Witam pana Sykesa. Jak się masz, bracie?- zapytał Jordan odwracając się od przyszłej żony, która była ubrudzona dżemem i mąką.
-Świetnie. Jestem umówiony na 14- pochwaliłem się.
-Uuu, z kim?- zapytał zainteresowany.
-Z Hannah. Tą z salonu.
-Podoba ci się?- zapytała Emma, odwracając się w moją stronę.
-Bardzo.- Uśmiechnąłem się w jej stronę, biorąc naleśnika z talerza.
Koło 13 byłem już gotowy i jarałem się jak szczeniak. Miałem na sobie czarną bluzkę i dosyć mocno podarte rurki. Zbiegłem po schodach.
-Wychodzę!- krzyknąłem od progu.
-Jak coś to możesz ją zaprosić!- krzyknęła Emma.
-Dzięki.- Wyszedłem z domu, kierując się pod salon, przy którym byliśmy umówieni. Hannah akurat przyszła.
-Hej, Oliver!- krzyknęła.
-Hej, Hannah!- odkrzyknąłem. Podszedłem i przystanąłem przy niej. Chwilę niezręcznie staliśmy, po czym dziewczyna wolno rozłożyła ręce z uśmiechem. Przytuliłem jej drobne ciało do siebie. Pachniała ciepłem i perfumami. Odsunęliśmy się niezręcznie od siebie.
-To co, mogę cię gdzieś zabrać?-zapytałem, patrząc na nią w dół.
-Pewnie. Tylko proszę nie restauracja.
-Okay, wykreślam z listy rzeczy, które chciał bym z tobą zrobić- powiedziałem, uśmiechając się do dziewczyny. Po chwili zdałem sobie sprawę, jak źle to musiało brzmieć. Trochę dwuznacznie. Ale jej to najwyraźniej nie ruszyło. Ruszyliśmy ulicą. Idąc blisko siebie.
-Oliver, chyba ktoś ci się przygląda- poinformowała mnie dziewczyna.
-Co?- Byłem zbyt zafascynowany jej płynnymi ruchami i wsłuchiwaniem się w jej piękny akcent, żeby cokolwiek zauważyć.
-Po drugiej stronie ulicy. Jakieś dwie dziewczyny.
-Pewnie fanki. Gorzej jakby to byli jacyś fotoreporterzy.
-No tak. Może do nich podejdziemy?- zaproponowała.
-Pewnie.- Normalnie bym tego nie zrobił, ale to wszystko dla niej. Podeszliśmy do dwóch dziewczyn.
-Hej, Oliver. Możemy zdjęcie?- zapytały, wręcz piszcząc.
-Tak, pewnie.
-Czy twoja towarzyszka mogłaby nam je zrobić?- zapytała jedna z nich. Spojrzałem na Hannah. Ona ochoczo pokiwała głową i wzięła aparat z mojej ręki. Po zrobieniu sobie zdjęcia oddała im sprzęt.
CZYTASZ
Hospital For Souls
FanfictionSławny piosenkarz Oliver Sykes trafia na odwyk od narkotyków. Kiedy wreszcie udaje mu się go opuścić spotyka on dziewczynę dla której chce wrócić do normalności. Czy mu się to uda?