Rozdział 21

213 17 4
                                    


- Hannah, hej. Stresujesz się? - w drzwiach stanęła blondwłosa kobieta.

 - Emma, wejdź. Pięknie wyglądasz - powiedziała czarnowłosa, przepuszczając w drzwiach przyjaciółkę i zgrabnie unikając konieczności odpowiadania. 

 Wyższa z kobiet weszła do małego pokoju i usiadła na łóżku przyglądając się tatuażystce i temu, jak bardzo trzęsą jej się dłonie, ale dalej pozostaje niewzruszenie promienna. 

 Dzisiaj ma odbyć się ślub Olivera i Hannah w słonecznej Toskanii, znajomi i rodzina powoli się zjeżdżają z hoteli i domków, które są wynajęte przez państwa młodych.

 - Jak tam Jordan? - Emma podniosła głowę, żeby spojrzeć na Hannah, która kręciła się po pokoju. 

 - Całkiem dobrze. Jest tak bardzo zaskoczony tym, że to wy się pierwsi pobieracie - zaśmiała się blondynka na wspomnienie swojego narzeczonego, który jeszcze dzisiaj rano chodził naburmuszony po domu i wyklinał Sykesa.

 - No tak. Trochę szybko to wszystko poszło - zauważyła Hannah, stojąc przez lustrem i przyglądając się swojej sukni, a właściwie szlafrokowi, który miała narzucony na kreację. 

 - No dobra, czas się szykować moja droga! - Emma wstała i podeszła do przyjaciółki obejmując ją i patrząc na ich odbicie w lustrze. Po chwili w pomieszczeniu pojawiła się reszta druhen i wszystkie zaczęły się szykować do tej ważnej ceremonii. 

 Stres był niesamowity, kiedy do drzwi zapukał tata panny młodej. Był wystrojony w najlepszy garnitur jaki znalazł w szafie, a na piersi miał przypięte kwiatki.

 - Hej, przyniosłem ci coś - powiedział, siadając z córką na łóżku. Podał jej kopertę i z uśmiechem powoli wyszedł z pomieszczenia. 

 Hannah ostrożnie otworzyła kopertę (zrobiła by to szybciej, ale za bardzo trzęsły jej się dłonie).

 W środku znajdował się skrawek papieru, a na boku złożonej kartki było napisane "Pixie". Kobieta mogła przypuszczać, że jest to list od Olivera, bo sama taki napisała właśnie do niego.

 "Droga Pixie. 

 Nie wiem kto da Ci ten list, ale pewnie nie będę to ja.

 Wiesz nie mam pojęcia, co tu napisać, bo jestem do bani w te klocki, ale się postaram.    Moment, w którym pierwszy raz Cię zobaczyłem, pamiętam go. 

Pewnie myślisz, że był on wtedy w twoim studio, ale nie.

 Był on na jednym z festiwali, kiedy spotykałaś się z Mattem. To był pierwszy raz, jak się poznaliśmy.

 Ale tak naprawdę poznaliśmy się właśnie u Ciebie w studio. To lekko płytkie, ale pokochałem Cię od pierwszego spojrzenia. 

 To Ty wyciągnęłaś mnie z nawyku, to Ty pomogłaś mi wyjść z objęć śmierci. To o Tobie myślałem, kiedy Jordan kazał mi nie mdleć i wyzywał od miękkich. 

Twoje oczy nie raz mi się śniły.Uratowałaś moją duszę, to Ty byłaś moim najlepszym narkotykiem i najlepszym lekarzem.

 I to Ciebie od zawsze chciałem mieć przy sobie. 

 And you are my Hospital for soul."

List tak bardzo wzruszył Hannah, że ta siedziała teraz cała zapłakana.

 Ledwo co dojrzała, która jest godzina. Zerwała się z łóżka i wysuszyła mokre od płaczu oczy.

 Usłyszała pukanie do drzwi. 

Hospital For SoulsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz