Skomentuj jeśli czytasz.
Przypominam o pytaniach do bohaterów!PS. Multimedia włączcie pod koniec rozdziału dla większego efektu.
Tydzień później
- Oliver! - usłyszałem krzyk dziewczyny z kuchni.
- Co?! - odkrzyknąłem z nad kartonu.
- Chodź tu, jest sprawa! - podniosłem się z nad sterty papierowych kartonów i wyszedłem z pokoju, żeby chwilę potem zbiec po schodach i zjawić się w kuchni.
- Jaka sprawa? - zapytałem krótkowłosą dziewczynę, która rozmawiała przez telefon podparta o blat kuchenny.
- Tak, już daję. Oli to panowie od przeprowadzki. - powiedziała, podając mi telefon.
- Sykes, słucham. - odebrałem, pokazując dziewczynie język.
- Dzień dobry, panie Oliverze. Będziemy z lekkim opóźnieniem, utknęliśmy w korku na obrzeżach miasta. - poinformował mnie wysoki głos po drugiej stronie.
- Za ile mogę się panów spodziewać, w takim razie?
- Za jakieś 30 minut. - przyłożyłem bark do framugi, ale momentalnie go zabrałem po tym, jak poczułem niemiłosierny ból.
- Dobrze, czekamy. Do widzenia. - rozłączyłem się, nie czekając na odpowiedź faceta. Odłożyłem telefon na blat i sięgnąłem po tabletki. Wyspałem kilka białych pastylek na rękę i wsadziłem sobie do buzi, od razu połykając.
- Oliver, nie możesz tak ich brać. Masz wyznaczoną ilość. - upomniała mnie Hannah, przystając przy mnie i z troską odgarniając moje włosy z czoła.
- Przepraszam. - dziewczyna odeszła ode mnie i stanęła przed oknem, szczelnie otulając się swetrem. Podszedłem do niej i przytuliłem, kładąc głowę na czubku jej głowy. Akurat zaczął padać śnieg. (Oliver ak. Pogodynka.)
- Chciałbym, żebyś pojechała ze mną na święta do moich rodziców. - zaproponowałem, patrząc, jak twarz dziewczyny odbija się w szybie.
- Oli to rodzinne święta, nie chcę wam przeszkadzać. - odwróciła się do mnie.
- A ja bym nie chciał zostawiać cię tu samej.
- No co ty, pójdę do Grace w drugi dzień świąt. Jej chłopak ma urodziny i wiesz.
- Hannah, i co, spędzisz resztę świąt sama w domu? Nie mógłbym świętować z myślą, że ty siedzisz tu sama.
- Oli.....
- Nie daj się prosić. - zrobiłem minę zbitego pieska.
- Okey, ale najpierw zapytamy się twoich rodziców.
- Tak, zgadzają się. - powiedziałem. Wcześniej do nich dzwoniłem, powiedzieli, że jeżeli jestem w szczęśliwym związku to nie ma problemu.
Miałem trochę inne plany na te święta. Chciałem, żeby były jeszcze cudowniejsze. Plan był idealny.
- Kocham Cię. - powiedziałem, przytulając dziewczynę do siebie.
- Ja ciebie też. - odwzajemniła uścisk.
*30minut później*
Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Oboje wstaliśmy z kanapy. Hannah otworzyła drzwi. W progu stało sześciu facetów.
- Panowie od przeprowadzki? - zapytałem dla upewnienia.
- Oczywiście. Pan Sykes?
- Owszem, zapraszam. - wpuściliśmy ich do domu.
![](https://img.wattpad.com/cover/71448071-288-k395562.jpg)
CZYTASZ
Hospital For Souls
FanfictionSławny piosenkarz Oliver Sykes trafia na odwyk od narkotyków. Kiedy wreszcie udaje mu się go opuścić spotyka on dziewczynę dla której chce wrócić do normalności. Czy mu się to uda?