Rozdział 5

320 26 0
                                    

Oliver

Usłyszałem głęboki oddech obok siebie. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę i zamrugała kilkukrotnie.
-Dzień dobry.-powiedziałem.

-Hej.-przywitała się lekko zachrypniętym głosem.-Spałeś całą noc przytulony do mnie?

-Tak.-uśmiechnąłem się powoli.

-Dziękuję. Dawno wstałeś?

-Jakieś pół godziny temu. Leżałem i wdychałem twój zapach.-oczy dziewczyny zrobiły się większe.

-Która jest godzina? Muszę iść do pracy!-zaczęła panikować.

-Spokojnie. Za 10 minut bym cię budził. Jest 7:20.

-Skąd wiedziałeś że mam na 8:30 do pracy?

-Prawie każdy tak pracuje więc mogłem się domyślić.

-No tak. To ja się chyba będę już zaczynała zbierać.-powiedziała podnosząc się lekko.

-Masz jeszcze 10 minut. Nie musisz.

-Fantazja?-zapytała jednak nie wstając.

-Owszem.-położyłem głowę na poduszce i spojrzałem na dziewczynę. Leżała lekko spięta z głową uniesioną.

-Nie musisz się tak denerwować.-stwierdziłem. Odważyłem się i położyłem rękę na talii dziewczyny na co ta przysunęła się dość blisko mnie. Znowu mogłem wdychać jej zapach. Mógłbym robić to godzinami. W nieskończoność.

-Jakby ktoś przyszedł udawaj że śpisz.-poprosiłem.

-Okay.-szepnęła zagłębiając swój nos w mojej klatce piersiowej. Drzwi uchyliły się a w nich stanął Jordan ze zmierzwionymi włosami i spodniami do kolan nisko zawieszonymi.

-Sorka stary myślałem że jeszcze śpicie. Hannah Chyba zaraz powinna iść do pracy.

-Wiem miałem ją zaraz budzić.-powiedziałem szeptem. Wiem jak to wyglądało z jego perspektywy. Dziewczyna leżała w mojej bluzce która odsłaniała jej nagą skórę pleców przez co i prawy pośladek.

-Nic nie było.-szepnąłem jeszcze ciszej. Jordan pokiwał powoli głową z głupkowatym uśmiechem na twarzy.-Jakby jej tu nie było byś już dawno leżał Fish.-warknąłem w jego stronę.

Chłopak zaczął się śmiać. Wycofał się powoli z pokoju. Poczułem wibracje na swojej klatce piersiowej. Spojrzałem na dziewczynę która właśnie odsunęła nos od mojego ciała.

-Jakby jej tu nie było byś już dawno leżał.-wycedziła ze śmiechem. Wstała z łóżka i opuściła niżej koszulkę. Nadal widziałem "rzeczy" których chyba nie powinienem widzieć ale wiecie... któremu facetowi by to przeszkadzało? Nie znam.

-Sykes tu się naprawdę nie ma na co patrzeć.

-A może ja uważam inaczej. Lubię patrzeć na piękno.

-Tyle że to co piękne u w moim wypadku jest małe.-stwierdziła.

-Może ja lubię małe.-spojrzała na mnie miną typu 'mały?' na co się uśmiechnąłem.

-Jak chcesz. Pamiętaj ledwo co się znamy.

-Pamiętam. Ale teraz to już raczej przyjaźni.

-Dlaczego?

-Bo razem spaliśmy?-zapytałem sarkastycznie.

-To ty się tuliłeś.

-Bo chciałaś.

-Spanikowałam okey?!-te słowa wypowiedziała trochę głośniej. Chwilę potem zebrała swoje ubrania i wyszła do łazienki. Emma stanęła w drzwiach.

-O co poszło Sykes?-zapytała twardym tonem.

-O to że się na nią gapiłem a potem o to że w sumie laska ma zaniżone ego!-krzyknąłem dobrze wiedząc że i tak usłyszy przez rury. Usłyszałem trzask drzwi łazienki. W drzwiach stanęła Hannah.

-Powiedział to ktoś kto ma ego wyższe od niego samego!-krzyknęła (od a/Zrymowało mi się)

-Hannah poczekaj!-Emma wyszła za dziewczyną. Ubrałem na siebie szybko jakieś spodnie i zbiegłem po schodach. Prawie wpadłem na Jordana zakładającego buty.

-Goń ją stary mam placki!-krzyknął za mną. Wybiegłem na ulice rozglądając się za nimi.

-Jordan!? Emma też pobiegła?-zapytałem stając w progu.

-Tak. Inaczej bym się nie ubierał.-Ruszyłem w stronę salonu puszczając się biegiem. Usłyszałem jak ktoś robi mi zdjęcia. Pewnie fotoreporterzy. Nie obchodziło mnie to. Musiałem dogonić swój powód szczęścia. Musiałem. Wbiegłem zza róg gdzie już za chwilę byłby salon. Byłby ale wpadłem na kogoś.

-Oliver uspokój się!-Emma złapała mnie za ramiona i potrząsnęła mną.-Jest w salonie daj jej chwilę. Pamiętaj nie znasz jej dobrze nie wiesz co ona mogła wcześniej przechodzić.-wyrwałem się z jej uścisku kierując się do salonu. Pchnąłem drzwi i wbiegłem do wnętrza.

-Hannah!-krzyknąłem.

-Pierdol się Sykes!-usłyszałem zza zasłony. Pokierowałem się w tamtą stronę. Dziewczyna stała przy ścianie dysząc.

-Tylko z tobą skarbie.-powiedziałem i podszedłem do niej. Spojrzała na mnie oczami pełnymi strachu ,bólu i łez.-Ej nie bój się.

Przybliżyłem dłoń do jej twarzy. Dziewczyna delikatnie wtuliła się w nią pozwalając by łzy spłynęły po jej zaróżowionych policzkach. Wpadła w moje ramiona cicho płacząc.

-Już dobrze. Wszystko będzie dobrze.-zacząłem głaskać ją po włosach. Do pomieszczenia dobiegli Emma i Jordan. Kiwnąłem lekko głową dając im do zrozumienia żeby poczekali w recepcji.

-Jest okey.-zacząłem lekko kołysać dziewczynę.

-Przepraszam za to. Nie powinnam ci zabraniać patrzenia na mnie. Przepraszam Oliver.-odsunęła się ode mnie wypowiadając te słowa. Otarła rozmazany tusz z pod oczu i spojrzała na mnie.

-To ja nie powinienem. Ledwo co się znamy. Miałaś rację że w tedy nie chciałaś się ze mną spotkać Hannah. Jestem tym co najgorsze mogło spotkać tak wspaniałego człowieka jak ty. Przepraszam. Myślę że powinniśmy zrobić sobie chwilę przerwy i skupić się na sobie a nie na poznawaniu drugiego. Tak będzie lepiej.

-Ale ja chce ciebie poznać. Bardzo. Nikt nie uczynił mnie jeszcze tak szczęśliwym jak ty przez te dwa dni. Dwa dni to mało ale zawsze jest ich więcej. Damy sobie rade Oli. Powoli pomału będziemy siebie  poznawać.-mówiła tak pięknie. Tak mądrze że mógłbym jej słuchać godzinami. Ale musiałem trochę przystopować. Powinienem zająć się teraz muzyką. Nową płytą.

Pieprzyć to....

Nachyliłem się do niej i wreszcie zrobiłem to co chciałem zrobić od tych głupich dwóch dni. Trzeba żyć tu i teraz.

Wreszcie ją pocałowałem.

Pocałowałem najwspanialszą osobę na świecie.

Tu i teraz.

Ja i ona.

Tylko tyle się dla mnie teraz liczy.

Ona.



===========================================

Trochę nie miałam pomysłu na ten rozdział więc musiałam go jakoś zakończyć. Oczywiście znowu bez przecinków ale trudno.

Mam nadzieję że wam się jeszcze podoba i mnie nie zostawicie tak prędko.


love u

Hospital For SoulsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz