Oliver
Szliśmy ciemnymi ulicami gdzie od czasu do czasu przejeżdżał samochód dodając zimnego podmuchu wiatru w nasze plecy. Hannah szła obok mnie ale tak abyśmy się nie dotykali w żaden sposób.-Więc. Pracujesz jutro?-zapytałem.
-Tak ale tylko od 13 do 18.-odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.
-Zaraz będziemy.-oświadczyłem gdy ujrzałem szyld mojej ulubionej kawiarni która prawie nigdy nie była zamknięta.
-Oli.-zaczęła niepewnie dziewczyna.-Trochę mi zimno.
-Więc chodzi kupię ci coś ciepłego do picia.-faktycznie robiło się nieprzyjemnie chłodno co sprawiało że moje palce zaczynały sinieć. A co dopiero musiała czuć tak drobna dziewczyna jak Hannah. Przebiegliśmy przez jezdnie kierując się do kawiarenki. Popchnąłem lekko drzwi i ustąpiłem miejsca tak aby Hannah mogła wejść. Dzwoneczek w drzwiach zadzwonił gdy mocniej je popchnąłem aby oświadczyć właścicielce nasze nadejście.
-Gdzie siadamy?-zapytała Hannah. Lokal o tej porze był już pusty. Usiedliśmy przy barze i kiedy już pewnie siedzieliśmy bez elementów naszego ubioru pozahaczanego o różne części lokalu zadzwoniłem małym dzwoneczkiem który leżał na kontuarze.
Z zaplecza wyszła starsza kobieta a na mój widok rozpromieniała.-Oliver słonko!-krzyknęła na mój widok podbiegając do mnie i mocno ściskając.
-Witaj buniu.-przywitałem się również obejmując kobietę. Hannah cicho zaśmiała się.
-Co cię tu sprowadza chłopcze?-zapytała.-Czyżby ta piękna dziewczyna?-wskazała na Hannah.
-Jestem Barbara, babcia Olivera.-przedstawiła się. Kiedy Hannah już miała wyciągać rękę aby się przedstawić babcia ją po prostu objęła i zamknęła w szczelnym uścisku.
-Um tak jestem Hannah miło mi panią poznać.-wydusiła dziewczyna lekko obejmując staruszkę.
-Jesteś bardzo ładna.-pisnęła babcia.
-Dziękuję pani bardzo.-dziewczyna lekko zarumieniła się. Przyglądałem się wszystkiemu z uśmiechem.
-Pasujesz do mojego Olivera moja droga.-zaświergotała oglądając dokładnie tatuaże Hannah na jej rękach.
-Babciu!-krzyknąłem z udawanym oburzeniem w głosie na co staruszka lekko się zaśmiała.
-Ale taka prawda. Oboje wyglądacie jakbyście byli z gangu.
-Ile razy ci mówiłem że to stereotyp buniu.-powiedziałem przewracając oczami.
-Oh jejku Oliverku.-babcia spojrzała na mnie. Hannah zaczęła się śmiać.
-Babciu proszę cię.
-Ja nadal pamiętam jak miałeś 10 lat i latałeś w samych majtkach po mojej kawiarni i kradłeś różane ciastka.-Hannah zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.
-Babciu chcieliśmy coś ciepłego do picia.-zmieniłem temat tak aby babcia dalej nie wyciągała moich niedociągnięć z dzieciństwa.
-Oh oczywiście. To co zawsze?-zapytała z uśmiechem.
-Pewnie tylko razy dwa.
-Oczywiście dajcie mi 10 minut.-poprosiła znikając na zapleczu.
-Masz przeuroczą babcie.-stwierdziła Hannah.
-Tak jest bardzo kochana.
-Naprawdę kradłeś ciastka?-zapytała rozbawiona.
-Tak. Słabo to pamiętam ale moja mama ma nagrania i zawsze na wigilię jak przyjeżdżam do domu puszcza je rodzinie chociaż wszyscy znają je na pamięć.
CZYTASZ
Hospital For Souls
FanfictionSławny piosenkarz Oliver Sykes trafia na odwyk od narkotyków. Kiedy wreszcie udaje mu się go opuścić spotyka on dziewczynę dla której chce wrócić do normalności. Czy mu się to uda?