Rozdział 8

341 27 10
                                    

Oliver
Szliśmy ciemnymi ulicami gdzie od czasu do czasu przejeżdżał samochód dodając zimnego podmuchu wiatru w nasze plecy. Hannah szła obok mnie ale tak abyśmy się nie dotykali w żaden sposób.

-Więc. Pracujesz jutro?-zapytałem.

-Tak ale tylko od 13 do 18.-odpowiedziała nawet na mnie nie patrząc.

-Zaraz będziemy.-oświadczyłem gdy ujrzałem szyld mojej ulubionej kawiarni która prawie nigdy nie była zamknięta.

-Oli.-zaczęła niepewnie dziewczyna.-Trochę mi zimno.

-Więc chodzi kupię ci coś ciepłego do picia.-faktycznie robiło się nieprzyjemnie chłodno co sprawiało że moje palce zaczynały sinieć. A co dopiero musiała czuć tak drobna dziewczyna jak Hannah. Przebiegliśmy przez jezdnie kierując się do kawiarenki. Popchnąłem lekko drzwi i ustąpiłem miejsca tak aby Hannah mogła wejść. Dzwoneczek w drzwiach zadzwonił gdy mocniej je popchnąłem aby oświadczyć właścicielce nasze nadejście.

-Gdzie siadamy?-zapytała Hannah. Lokal o tej porze był już pusty. Usiedliśmy przy barze i kiedy już pewnie siedzieliśmy bez elementów naszego ubioru pozahaczanego o różne części lokalu zadzwoniłem małym dzwoneczkiem który leżał na kontuarze.
Z zaplecza wyszła starsza kobieta a na mój widok rozpromieniała.

-Oliver słonko!-krzyknęła na mój widok podbiegając do mnie i mocno ściskając.

-Witaj buniu.-przywitałem się również obejmując kobietę. Hannah cicho zaśmiała się.

-Co cię tu sprowadza chłopcze?-zapytała.-Czyżby ta piękna dziewczyna?-wskazała na Hannah.

-Jestem Barbara, babcia Olivera.-przedstawiła się. Kiedy Hannah już miała wyciągać rękę aby się przedstawić babcia ją po prostu objęła i zamknęła w szczelnym uścisku.

-Um tak jestem Hannah miło mi panią poznać.-wydusiła dziewczyna lekko obejmując staruszkę.

-Jesteś bardzo ładna.-pisnęła babcia.

-Dziękuję pani bardzo.-dziewczyna lekko zarumieniła się. Przyglądałem się wszystkiemu z uśmiechem.

-Pasujesz do mojego Olivera moja droga.-zaświergotała oglądając dokładnie tatuaże Hannah na jej rękach.

-Babciu!-krzyknąłem z udawanym oburzeniem w głosie na co staruszka lekko się zaśmiała.

-Ale taka prawda. Oboje wyglądacie jakbyście byli z gangu.

-Ile razy ci mówiłem że to stereotyp buniu.-powiedziałem przewracając oczami.

-Oh jejku Oliverku.-babcia spojrzała na mnie. Hannah zaczęła się śmiać.

-Babciu proszę cię.

-Ja nadal pamiętam jak miałeś 10 lat i latałeś w samych majtkach po mojej kawiarni i kradłeś różane ciastka.-Hannah zaczęła się jeszcze bardziej śmiać.

-Babciu chcieliśmy coś ciepłego do picia.-zmieniłem temat tak aby babcia dalej nie wyciągała moich niedociągnięć z dzieciństwa.

-Oh oczywiście. To co zawsze?-zapytała z uśmiechem.

-Pewnie tylko razy dwa.

-Oczywiście dajcie mi 10 minut.-poprosiła znikając na zapleczu.

-Masz przeuroczą babcie.-stwierdziła Hannah.

-Tak jest bardzo kochana.

-Naprawdę kradłeś ciastka?-zapytała rozbawiona.

-Tak. Słabo to pamiętam ale moja mama ma nagrania i zawsze na wigilię jak przyjeżdżam do domu puszcza je rodzinie chociaż wszyscy znają je na pamięć.

Hospital For SoulsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz