04 | Koronacja

527 49 3
                                    

Ashe spoglądała w ciszy na rozpościerające się dookoła Najstarszego Domostwa miasto, gdy rozległo się pukanie.

— Proszę.

Drewniane drzwi uchyliły się i wszedł służący.

— Księżniczko — powiedział — nadeszła odpowiedź.

Lodowa Łuczniczka nie zareagowała od razu: choć oczekiwała listu już od dawna, jednocześnie bała się go przeczytać. Od treści, która się w nim znajdowała, zależała jej przyszłość. Mimo ogromnej władzy, jaką posiadała, na arenie Valoranu nie znaczyła zbyt wiele. Jak zareagowano by na wieść o samozwańczej królowej pragnącej zaprowadzić pokój?

Za żadną cenę nie mogło do tego dojść.

Ashe odwróciła się i odbierając od służącego list, gestem wyprosiła go z pokoju. Cierpliwie czekała do chwili, w której stare drzwi zaskrzypiały, a klamka ponownie się podniosła. Wtedy złamała bladofioletowy lak z symbolem nexusa. Rozwinęła papier i...

Przygryzła wargę.

Czy na pewno była na to gotowa? Decyzja, którą teraz podejmie, ukształtuje los nie tylko nachodzącej wojny, ale i całego Freljordu. Chwila, na którą czekała od tak dawna...

Wzięła głęboki oddech i zaczęła czytać.


❆   


Gdzieś na drugim końcu Najstarszego Domostwa, przy oknie w sali narad stała Lissandra. Ona również w ciszy przyglądała się ośnieżonemu Rakelstake, snując własne plany.

Choć od przybycia klanów barbarzyńców minęły tygodnie, cząstka Lodowej Derwiszy ciągle pozostawała w amoku po tamtych wydarzeniach. Wszystko wydarzyło się nagle i niespodziewanie, a ona nie była na to przygotowana. Jednak pojawienie się we Freljordzie tak dużej siły, która była gotowa jej służyć, była jej również na rękę. Gdy nadejdzie odpowiedni czas, nie zawaha się ich jak najlepiej wykorzystać.

Ale teraz...

Wszyscy czekali z niecierpliwością na list z odpowiedzią od Instytutu Wojny. Rada Kapitału miała zdecydować, czy uzna niepodległość Freljordu jako państwa-miast i przyjmie go do wspólnoty Ligi.

Lissandra zaśmiała się w duchu.

Ona również czekała z niecierpliwością na rozstrzygnięcie tej sprawy, jednak jej wynik nie miał dla niej większego znaczenia. Jeśli Freljord osiągnie pożądany status, inni członkowie Ligi będą mogli drogą polityki ingerować w sprawy wewnętrzne krainy, jednak nie naruszą jej suwerenności, dopóki Freljord sam nie zaatakuje. Natomiast jeśli wniosek zostanie odrzucony, kiedy na północy rozpocznie się wojna, Rada Kapitału i tak zareaguje.

Nie ważne było, co się stanie. Ważne było, że tak, jak chce Lodowa Derwisza.

Kątem oka spojrzała na Tryndamere'a, który siedział tu razem z nią, ostrząc swój miecz. Biedny głupiec myślał, że wszystko idzie według jego planu. Długie negocjacje jednak nie zakończyły się fiaskiem, jak się spodziewano – plemię Avarosan połączy siły z barbarzyńcami z południa. Teraz, by dopełnić umowy, musiało się stać już tylko jedno...

Drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia weszła Ashe. W prawej dłoni trzymała rozwiniętą kartkę papieru ze złamaną pieczęcią.

A więc wyrok już zapadł...

Tryndamere poderwał się z miejsca, chwytając oburącz potężny miecz.

— Jakie wieści? — spytał szorstko.

Freljord: A League of Legends StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz