21 | Dodatek

262 23 5
                                    

Jest to rozdział dodatkowy, przedstawiający alternatywne zakończenie historii Freljordu (według skórki Anivia Czarnego Mrozu), w której Anivia ulega spaczeniu Wiedźmy Lodu.




Kolejna błyskawica przecięła niebo, oświetlając Wyjącą Otchłań.

Nareszcie po latach waśni i niesnasek, plemiona Avarosan i Zimowego Szpona zjednoczyły się w obliczu nadciągającego zagrożenia ze strony Wiedźmy Lodu.

Ale było już za późno.

Anivia Czarnego Mrozu spoczywała na szczycie potężnej fortecy, przyglądając się trwającej poniżej bitwie. Z pomocą swojej magii, kontrolowała każdy podmuch wiatru i każdy płatek śniegu, kierując je przeciwko swoim nowym wrogom. Nawet wspólnymi siłami, ludzie nie byli w stanie ich pokonać.

Kriofeniks zaśmiał się diabolicznie.

Szaleńczo podobał jej się widok spadających w otchłań wojowników, spychanych przez oddziały Mroźnej Straży. Widziała wśród nich króla barbarzyńców, berserkera, a nawet potężnego niedźwiedzia. Żadne z nich nie mogło się równać z ich potęgą. Nawet wielka królowa Ashe, wspaniała potomkini Avarosy, leżała dogorywająca między resztą martwych ciał, z lodowym łukiem pękniętym na pół.

Anivia poczuła rozpierającą ją dumę. W końcu to dzięki niej nareszcie się zjednoczyli, czyż nie? Dopiero, kiedy ogarnęło ją spaczenie i ciemne moce wtargnęły do Freljordu, plemiona ludzi połączyły siły. W ostatnim akcie desperacji ruszyli na górską siedzibę, stawiając wszystko na jedną kartę. Ale teraz nie miało to już znaczenia.

Przegrali dawno temu.

Wiedźma Lodu znalazła ją i obdarzyła mocami, o jakich nawet nie śniła. Magia, którą posiadała, była potężniejsza o tysiąckroć. Nic nie mogło się z nią równać. Poznała prawdy, o których zawsze zabraniano jej mówić.

Życie jest spaczeniem. Lód jest czysty.

Rozpaczliwy ryk zwrócił jej uwagę, kiedy naszpikowany włóczniami i strzałami Bristal przewrócił się do tyłu, miażdżąc pod swoim ciężarem Sejuani. Widząc śmierć kolejnej przywódczyni, ostatni ocaleli rzucili się na szeregi Mroźnej Straży, by dopełnić swojego nędznego żywota.

Kiedy dźwięki już ucichły, a krew ostygła, Anivia wzbiła się wysoko na skrzydłach. Przelatując nad pradawnym mostem jej dusza radowała się jak nigdy. Tyle plugawych istot poległo dzisiaj ku chwale tej krainy. Uwolnili ją od własnych, robaczywych żyć.

Wylądowała na drugim końcu mostu, przy starożytnych kamiennych filarach, otaczających zamarzniętą kryptę z symbolem Freljordu. Wiedziała, kto się tam znajduje.

Gdy się zbliżyła, spomiędzy lodowych szponów trzymających zamarznięte ciało, wyłonił się duch

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy się zbliżyła, spomiędzy lodowych szponów trzymających zamarznięte ciało, wyłonił się duch. Przedstawiał mężczyznę w sile wieku, ubranego w zbroję i hełm wikinga. Na plecach miał przewiązany potężnych rozmiarów róg.

Przez jego twarz przemawiało cierpienie.

— Anivio.

— Witaj, Gregorze — odparła. — Minęło sporo czasu.

Mężczyzna przesunął się bliżej niej, jakby ciągle nie dowierzał swoim oczom.

— Ostatnim razem, kiedy cię tu widziałem, walczyliśmy razem po stronie Avarosy — powiedział ze smutkiem. — Co się stało?

Anivia rozprostowała swoje skrzydła, jakby chciała się nimi pochwalić. Jej wzrok był pełen zamiłowania do granatowych i czarnych kolorów, którymi mieniło się jej ciało.

— Wiedźma Lodu otworzyła mi oczy na otaczające mnie kłamstwa. Nauczyła mnie magii, o której istnieniu nawet nie wiedziała.

Wiking zdjął z pleców róg.

— Przykro mi, że tak to się skończyło. — Duch poruszył się niespokojnie, patrząc na narzędzie w jego rękach. — Miałem zadąć w ten róg, kiedy ponownie przybędą Obserwatorzy. A teraz...

— Mi również przykro, Gregorze — przerwała mu — ale to nie może się stać.

Mężczyzna zaśmiał się ze smutkiem.

— A jak zamierzasz mnie powstrzymać? Jestem duchem, zapomniałaś?

— Na to też jest sposób.

Anivia zamachnęła się skrzydłem, wypuszczając z niego emanujący mrokiem odłamek lodu. Przeleciał przez zjawę i wbił się prosto w ciało, które uwięziono w lodzie. Zamrożone zwłoki pokryły się niebieską poświatą i rozpadły się. Chwilę potem, z wyrazem przerażenia na twarzy, duch strażnika Gregora rozpłynął się.

— Dobra robota — usłyszała za sobą głos.

Wiedźma Lodu stała na skraju mostu, tuż nad rozpadliną, odwrócona do niej plecami.

— Nareszcie, nasze wyniesienie jest blisko.

Anivia poczuła, jak odezwały się w nim wszystkie mroczne moce i pragnienia, które wyzwoliła ona sama. Wypełniała ją rządza władzy. Rządza mocy.

Wiedziała, co musi zrobić.

— Kiedy nasi stwórcy w końcu powrócą, nic nie stanie nam na drodze. Gdy opowiem im o twoim oddaniu, tak jak mnie, uczynią cię Zrodzoną z Lodu.

— Jestem pewna, że tak się stanie. — Kriofeniks uśmiechnął się. — Ale ty nie doczekasz tej chwili.

Skierowała do przodu swoje skrzydła, wypuszczając spomiędzy nich kawał ogromnego, czarnego lodu. Rozbił się o zbroję czarodziejki, która zachwiała się, odwracając gwałtownie. Wtedy Anivia ponownie zamachnęła się skrzydłem, posyłając ku niej ostry odłamek gnany podmuchem wiatru. Lód uderzył prosto w miejsce, gdzie znajdowało się serce.

Wiedźma Lodu wydała z siebie ostatni nieludzki okrzyk i z wyrazem przerażenia na twarzy runęła w niekończącą się przepaść. Jeszcze długo po tym, jak zniknęła w ciemności, jej wrzask niósł się echem wśród kamiennej rozpadliny.

Wyjąca Otchłań.

Anivia zaśmiała się upiornie, napawając się pokładami ironii wypełniającymi tą chwilę. Czyż to nie za pomocą lodowych odłamków Wiedźma usuwała przeszkody ze swojej drogi? A teraz sama zginęła w ten sposób, kończąc w grobowcu swoich ukochanych panów...

Kriofeniks spojrzał na bezchmurne, nocne niebo, które rozświetliły setki tysięcy gwiazd. Jedna z konstelacji świeciła najjaśniej, znacząc nieboskłon są obecnością pierwszy od setek tysięcy lat raz.

Kiedy już powrócą, powie im o wszystkim, co zrobiła ku ich chwale. O tym, jak przygotowała Freljord na ich nadejście. Wiedźma Lodu była zbyt słaba, ale ona się nie ugięła. W nagrodę podzielą się z nią jeszcze większymi mocami. Uczynią ją Zrodzoną z Lodu. A kiedy nadarzy się czas i okazja, wykorzysta ich dary i sama zajmie ich miejsce.

Taka była kolej rzeczy.

Ale nie mogła teraz o tym myśleć. Gwiazdy świeciły jasno; zwiastowały nadejście zmian. Uścisk zimy. Coś potężnego budziło się do życia.

Nadchodzili Obserwatorzy.

Nadchodzili Obserwatorzy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Freljord: A League of Legends StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz