4. Odprowadzić cię do domu?

321 33 4
                                    

Tak w skrócie: reszta zajęć polegała na tym, że wszyscy rozmawiali i grali w głupie gry, które nie miały najmniejszego sensu. Nawet nie wiadomo jaka tu była integracja, skoro poznali tylko swoje imiona.

Od razu po skończonych zajęciach Kaya wyszła z sali, a Luke za nią.

- Już nie masz lekcji? - spytał.

Nie wiedział czemu, ale jednak mu zależało aby choć trochę się zaznajomić z dziewczyną. Na pewno będzie to przyjemniejsze, niż żeby cały czas go ignorowała.

Obojętność jest zawsze najgorsza, nawet od nienawiści.

- Nie - szła przez korytarz, cały czas wpatrzona w ekran telefonu.

Luke nie mógł zrozumieć jakim cudem omijała wszystkich uczniów, nawet nie racząc ich spojrzeniem. Według niego było to uzależnienie. Dziewczyna była uzależniona od swojego telefonu.

- Odprowadzić cię do domu?

Dziewczyna zatrzymała się automatycznie i spojrzała na mnie.

Tak...

- Nie? - przewróciła oczami i ruszyła dalej.

Westchnął. Nie lubił się narzucać, ale w tej sytuacji nie miał wyjścia. W jednej chwili wyrównał krok z brunetką i postanowił, że nawet jeśli nie będzie z nią rozmawiał to odprowadzi ją. Tak, to właśnie zrobi.

Razem wyszli ze szkoły i skręcili w lewo, czyli przeciwną stronę do domu chłopaka.

Trzeba coś poświęcić.

Po 2 minutach drogi dziewczyna znowu przystanęła.

- Czemu wciąż tu jesteś?!

- Odprowadzam cię do domu.

- Mówiłam, że nie chcę.

- A mnie to mało obchodzi.

Dziewczyna jęknęła, ale wróciła do marszu, tym razem bez komórki w ręce. Chłopak samowolnie się na to lekko uśmiechnął.

- Jeszcze. Tu. Jesteś - warknęła, po około minucie.

- A jestem - nie mógł powstrzymać uśmiechu, który coraz bardziej się powiększał na jego ustach.

Dziewczyna odwróciła głowę w jego stronę.

- I co się tak szczerzysz?!

- A nie mogę?

- Nie - burknęła i przyspieszyła, poprawiając ramię torby.

Czy ona naprawdę myśli, że to mnie powstrzyma?

Brunetka najwidoczniej nie zauważyła, że blondyn miał nogi jak u żyrafy i dla niego tępo do którego przeszła, było wręcz spacerkiem.

- Nawet jak zaczniesz biec, to i tak cię przegonię - powiedział pewny.

Dziewczyna prychnęła i tak jak podpowiedział chłopak, zaczęła biec. Od truchtu do pewnego siebie, wręcz maratońskiego biegu.

Luke aż się zdziwił, że Kaya jest taka szybka. Wydawała się niezbyt udolna w sportach. Jednak i tak te tempo nie było dla niego przeszkodą. Mógł spokojnie być obok niej.

Po jakiś 2 minutach Luke zaczął zwalniać. Jego kondycja leżała w porównaniu z kondycją dziewczyny. Zwolnił do marszu, a dziewczyna nadal gnała przed siebie. Po 20 metrach jednak także zwolniła i chłopak miał nadzieję, że poczeka na niego. Nadzieja matką głupich, dziewczyna nagle skręciła w lewo i weszła na czyjeś podwórko. Trochę czasu mu zajęło zanim się ogarnął, że to jej dom, ale brunetka już zatrzasnęła za sobą drzwi.

Luke tylko westchnął i zapisał na telefonie adres dziewczyny. Był pewny, że kiedyś mu się przyda.

Ogólnie był to dość duży jednorodzinny dom z czerwonej cegły ze złotymi wstawkami i tego samego koloru dachem. Okna zajmowały prawie całe ściany, a ogród z przodu dosłownie zwalał z nóg. Do frontowych drzwi prowadził spory chodniczek, a po obu jego stronach rosły małe drzewka.

Nie spodziewał się, że Kaya jest taka... Bogata. Bo na pewno taki dom mało nie kosztował.

Chłopak odwrócił się na pięcie i skierował się w kierunku swojego domu.

*****
Piszcie swoje opinie w komentarzach, bo to dla mnie ważna, okej? ;)
I zapraszam na ff o Mike'u - "Wherever you are", też fajnie by było gdybyście zajrzeli ^^

the best || lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz