Dziewczyna delikatnie przymknęła drzwi swojego pokoju.
- Dobra, mam nadzieję że moja mama nie wparuje tu jak ostatnio.
Luke cicho się zaśmiał na to wspomnienie.
Ta odwróciła się w jego stronę z rękami na biodrach.
- Co tak stoisz?
- Ty też stoisz.
Kaya przewróciła oczami i usiadła na krześle obrotowym, wyrzucając swoje niezbyt długie nogi do przodu. Blondyn za to znalazł sobie miejsce na jej dość wygodnym łóżku.
Dłuższą chwilę siedzieli w ciszy, jedna skubiąc brudy pod paznokciami, a drugi wpatrując się tępo w ścianę na przeciwko.
- Słyszałeś, że będzie dyskoteka na koniec projektu? - odezwała się w końcu dziewczyna.
Luke podniósł na nią wzrok.
- Tak, a co?
Ta tylko w odpowiedzi wzruszyła ramionami, a oczy dalej skierowane miała w stronę swoich paznokci.
- Nic, chciałam znaleźć jakiś temat do rozmowy.
Blondyn pokiwał głową, po czym cicho westchnął. Nadal był trochę zawiedziony, a może raczej oburzony tym że znalazła porozumienie z jego przyjacielem.
- Coś cię trapi? - usłyszał i znów spojrzał na Kayę.
Obserwowała go z delikatnie zmarszczonymi brwiami.
- Nic szczególnego - machnął ręką.
- Oh przestań - przewróciła oczami i przemieściła się na łóżko obok niego. - Mów.
- Uh, ale to głupie.
Przecież nie mógł od tak powiedzieć, że zrobił się trochę zazdrosny. On nie był zazdrosny. On się tylko martwił o podopieczną, bo nie znała tak naprawdę Caluma i nie wiedziała co on by mógł jej zrobić. Choć i tak by jej nie skrzywdził, przecież Calum nie potrafi nawet muchy pacnąć.
- Luke! - poczuł, że coś go szarpie za koszulkę.
Odwrócił głowę w bok i zobaczył lekko zirytowaną brunetkę.
- Co?
- Powiedz mi no - przewróciła oczami. - jakiś ostatnio nieobecny jesteś, co z tobą?
Chłopak zagryzł wargę myśląc nad za i przeciw.
- Więc?
- Uh lubię cię Kaya, okej? - dziewczyna wybałuszyła oczy na zewnątrz. - Stałaś się moją przyjaciółką i po prostu się martwię.
Nie był do końca pewny czy to był zawód czy ulga, ale dziewczyna puściła jego ubranie i potarła dłonie.
- Oh ja też cię lubię, Luke - przyznała. - Ale nie rozumiem czym się martwisz.
Chłopak oparł głowę o dłoń i cicho westchnął.
- Martwię się o ciebie.
- To słodkie - na jej policzkach pojawiły się lekkie rumieńce. - Ale nie masz o co się martwić.
- Calum - powiedział cicho.
- Co? - niedosłyszała.
- Uh Calum.
- Co z z nim nie tak?
- Nie wiem, nie słuchaj mnie - schował twarz w dłonie.
- Ej Luke - poczuł głaskanie na swoim ramieniu. - Mi możesz wszystko powiedzieć. Zaufaj mi.
Blondyn spojrzał na Kayę, a ich wzrok skrzyżował się.
- A ty mi ufasz? - spytał.
- Tak - powiedziała bez zastanowienia.
Szukał w jej oczach czegokolwiek co mogłoby wskazywać na ewentualne kłamstwo, jednak niczego takiego nie znalazł.
- Dobrze, bo ja tobie też - uśmiechnął się lekko.
- To... - dziewczyna oparła głowę na jego ramieniu. - O co chodziło z Calumem?
- Teraz jak powiedziałaś że mi ufasz, to możesz mi wierzyć że nic co dla twojej wiedzy potrzebne.
- Uh - uderzyła lekko pięściami w uda, wyrażając swój zawód. - Było tak blisko - udała rozpacz i kładąc dłoń na czole z wielką gracją opadła plecami na łóżko.
*****
JESTEM W STANIE ZAWIESZENIA WENY TWÓRCZEJ, więc przeprasza. Właściwie ten rozdział napisałam dwa tygodnie temu, tylko że dwa zdania musiałam dopisać.
CZYTASZ
the best || lrh
Fiksi Penggemar- Ekhem? - Co? - Gówno. To ty jesteś Luke, prawda? - Tak. Ty jesteś Kaya? - Nie, przecież Marilyn Monroe, nie widzisz? Copyright © QueenHellen 2016