10. A jednak, wpadła ci w oko

254 31 0
                                    

- Luke?! - chłopak usłyszał podniesiony głos jego matki.

Był w 70% pewny o co chodzi. Opuścił dzisiejszą matematykę... przez Kayę. Kiedy wyszedł z tej damskiej łazienki było już po połowie lekcji i nie było sensu iść na tą lekcję. Poszedł dlatego do biblioteki i tam przesiedział 20 minut.

Blondyn przeszedł przez salon i trafił do kuchni, w której odbywała się połowa życia rodziny Hemmingsów. W tym pomieszczeniu prawie zawsze panował lekki chaos - niepozmywane naczynia w zlewie, niewytarty stół czy kapka dżemu na podłodze. Dlatego Luke się zdziwił gdy nie zauważył żadnego brudu, nic.

- Coś się...?

- Jeszcze się pytasz? Lucasie Robercie Hemmingsie, czemu cię nie było na mojej lekcji?!

- Po pierwsze - Liz zmierzyła go wzrokiem, za ton jego głosu. - Mamusiu... Nie mam na imię Lucas, tylko Luke.

- Urodziłam cię, chyba wiem jak masz na imię.

- A po drugie, przepraszam?

- Przepraszasz? Czy ty byłeś na wagarach?!

Z każdym słowem starszej blondynki, chłopak kulił się coraz bardziej. Zła Liz nie była najprzyjemniejsza.

- Nie, po prostu... - kobieta spojrzała na niego wyczekująco. - Tak - spuścił głowę.

- Wiedziałam - powiedziała.

- Nie dasz mi żadnej kary? - spytał z nadzieją chłopak.

- Oho nie myśl sobie, do domu wracasz przed 19 albo w ogóle nie wychodzisz.

Co? Luke kiedy wychodził do znajomych zawsze wracał przed północą. To była norma, a teraz...

- Okej mamo - westchnął i zawrócił się do salonu. - Hej Molly - chłopak podrapał za uchem swojego psa, który zajmował połowę kanapy. - Powiedz mi, co ja mam robić?

Molly przechyliła głowę w lewo i położyła łapę na udzie chłopaka, tuż na telefon w jego kieszeni. Mądry pies.

Luke wyjął urządzenie i przejrzał swoje kontakty, aż w końcu wystukał na klawiaturze krótką wiadomość.

Do: Mikey, Cal
Męski wieczór u mnie. Będzie pizza

Po około 3 minutach otrzymał jedną zwrotną wiadomość.

Od: Mikey
Otwórz mi cholera

Blondyn uśmiechnął się i podszedł do frontowych drzwi. Wpuścił do środka granatowowłosego chłopaka. Ten od razu wpadł na korytarz i rozejrzał się jakby czegoś szukał.

- To gdzie ta pizza?

Luke automatycznie prychnął.

- Będzie jak ją zamówimy.

Mikey spuścił głowę.

- To mogłeś zaprosić mnie dopiero kiedy już byś ją miał.

- Gdzie Calum?

- Będzie później, podpadł siostrze.

- Rozumiem - blondyn kiwnął głową. - To co? Gramy w coś?

Przyjaciel nawet nie odpowiedział tylko po prostu ruszył do salonu, gdzie rozwalił się wygodnie obok suczki Hemmingsów. Przed tym wziął do dłoni kontroler. Luke tylko westchnął, ruszając za Cliffordem i włączając FIFĘ. Wziął drugi pad i usiadł przy kanapie na dywanie.

- Słyszałem, że wreszcie znalazłeś sobie jakąś foczkę - powiedział Mike.

- Co? Skąd dowiedziałeś się o takich bzdurach?

- Calum.

- Oh - blondyn zmarszczył brwi. - To się pomylił.

- Ja o wszystkim wiem, ta brunetka na 'k'.

- Kaya?

- Chyba ta.

- Przestań - prychnął. - Ta małolata jest moją podopieczną.

- Podobno nie taka małolata, Calum mówił że przygruba trochę, ale mega laska. Wiesz o co mi chodzi - podniósł dłoń na wysokości swojej piersi.

Kaya nie jest gruba...

- Boże, ona ma 14 lat, pedofilu.

- A czy ja coś mówię? Szybciej Azjacie wpadła w oko niż mi, po za tym jej nie kojarzę.

- Nie ma na co liczyć.

- A jednak, wpadła ci w oko - Michael się uśmiechnął znacząco.

- Nie prawda - wypuścił ze świstem powietrze i wykonał szybki ruch kontrolerem.

- TY MOTŁOKU! STRZELIŁEŚ MI BRAMKĘ! - krzyknął Mike.

- Ciszej Clifford - usłyszeli stłumiony głos Liz, na co kolorowowłosy od razu ucichł.

Luke tylko się na to cicho zaśmiał.


*****
Prawie 1K wyświetleń! Dziękuję wam!
Mam nadzieję, że taki luźny, przejściowy rozdział wam się podoba :D.
Hela

the best || lrhOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz