Czyli Ashton i Kaya są przyrodnim rodzeństwem, mają wspólna matkę. No fajnie.
Luke nie był może jakiś szczególnie odważny, ale kiedy coś postanowił to robił to. Na przykład teraz, kiedy szedł pewnym siebie krokiem w stronę siedzącej pod ścianą brunetki. Czytała książkę. Nie widział dokładnie okładki, ale był w osiemdziesięciu procentach utwierdzony w tym, że to powieść fantastyczna. Niesforne kosmyki wystające z wysokiego kucyka zasłaniały policzki dziewczyny.
- Kaya - powiedział, siadając naprzeciw dziewczyny.
Ta założyła zakładkę między strony i spojrzała na blondyna.
- Luke - odpowiedziała tym samym.
- Ash i ty, jesteście rodzeństwem - to było jedyne co cisnęło mu się w tej chwili na usta. - Czemu nie chciałaś mi powiedzieć?
Brunetka rozchyliła lekko zaróżowione usta. Dziwne, ale Luke zwracał uwagę na te wszystkie szczegóły w jej wyglądzie. Wręcz ich szukał. Kaya zmarszczyła na chwilę brwi, chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała. Tamten za to patrzył na nią wyczekująco.
- Oh, nie sądziłam że... Nie widziałam powodu, żeby powiedzieć - wymruczała.
- A kiedy cię pytałem? - uniósł jedną z brwi.
- Myślałam, że... Przepraszam, wstydziłam się - schyliła ze skruchą głowę.
Raz zadziorna, a raz pokorna.
- Uwierz mi, takiego brata jak Ashton nie powinnaś się wstydzić.
- Chyba go nie znasz - zaśmiała się krótko.
- Może nie za dobrze, ale zawsze coś - wzruszył ramionami. - Jest naprawdę okej.
- Tymbardziej kiedy: zostawia brudne ubrania w całym domu, ciągle wypomina że jest starszy i zawsze go nie ma w domu - wymieniła.
- Nie masz tak źle jak na przykład Mali - Luke się krótko zaśmiał, ale przestał kiedy zauważył zdezorientowaną minę dziewczyny.
- Kim jest 'Mali'?
- To siostra Caluma - Kaya nadal domagała się wytłumaczenia. - Mojego kumpla.
- Oh - brunetka przytaknęła. - Więc czekam na argumenty, czemu ona ma gorzej ode mnie? - uniosła brew, a Luke przygotował się na swój monolog.
5 długich minut później... (tu fałzynd jers lejter...)
- Okej, napewno nie zazdroszczę tej dziewczynie... I musisz mi kiedyś przedstawić Caluma.
- Co? Czemu?
- Z twojego opisu wychodzi na to, że jest bardzo podobny do mnie - wzruszyła ramionami. - Może okaże się moją bratnią duszą - poruszyła brwiami.
Luke nie wiedział czy ona to robi, żeby go zirytować. Pff. I tak to nic nie dało...
- Oh nie znasz go - blondyn machnął dłonią. - Jest strasznym świntuchem i... I je kozy z nosa!
Dziewczyna się roześmiała.
- Proszę cię, przestań Luke. Nie oczernisz go pustymi słowami.
- Jak go zobaczysz to uciekniesz z krzykiem - powiedział cicho.
Kaya na to prychnęła.
- No zobaczę, choć wątpię - uśmiechnęła się.
Dziewczyna była mimo wszystko bardzo urocza, choć najczęściej ubierała się na czarno i do tego czasami w męskie ubrania. Jej śniada, lekko opalona cera wydawała się niezwykle czysta i delikatna, choć na ramionach było widać małe krostki. Prawie czarne włosy były na większości długości falowane, ale końcówki wyglądały dosłownie jak sprężynki. Kocie oczy miały czarny kolor. Luke zastanawiał się czy napewno jest Australijką...
- Kaya? Pochodzisz z Australii?
- Tak - brunetka nie spodziewała się tak oczywistego pytania. - A co?
- Masz taką urodę... Nie masz przypadkiem rodziny w Hiszpanii?
- Przypadkiem nie, ale mój dziadek jest z Meksyku.
- To wszystko wyjaśnia, bo wiesz... - spoglądał na nią intensywnie. - Masz takie piękne oczy - nie zdążył ugryźć się w język i jego twarz oblała się czerwienią.
Dziewczyna także się zarumieniła i spuściła głowę.
- Oh ja... Ja mam już teraz, znaczy zaraz mam lekcje.
- Ja też - mruknął blondyn, po czym wstał. - Cześć - szybko się oddalił.
Jednak nie żałował tego co powiedział, bo mówił prawdę.
*****
WAŻNE!
Rozdziału nie będzie przez najbliższe 11 dni, oraz nie będzie można się ze mną skontaktować. Wyjeżdżam na obóz.
Napiszcie opinie o rozdziale.
Hela
CZYTASZ
the best || lrh
Hayran Kurgu- Ekhem? - Co? - Gówno. To ty jesteś Luke, prawda? - Tak. Ty jesteś Kaya? - Nie, przecież Marilyn Monroe, nie widzisz? Copyright © QueenHellen 2016