Próba

36 7 0
                                    

     Moje podekscytowanie i radość sięgały zenitu, gdy po pięciu dniach dojechaliśmy do Miami. Bez problemu wjechaliśmy na parking przed stadionem, dzięki dokumentom, od Johna. Zanim wysiedliśmy założyliśmy identyfikatory umożliwiające wejście na backstage. Już po nich można było poznać, że jest to poważniejsza impreza, bo miały na sobie zdjęcia właścicieli.

     Stadion był imponujący nie tylko z zewnątrz. Wszystko było nowoczesne. W środku była już postawiona większość sceny. Podszedł do nas mężczyzna wyglądający na szefa ekipy.

 - Dzień dobry. Nazywam się Robert Clark. - przedstawił się wyciągając rękę do mojego taty.

 - Roger Dark, miło mi. - przywitał się, potrząsając ręce. Zaczęli ustalać gdzie mamy postawić lasery. Nie bardzo przysłuchiwałam się rozmowie, bo tata i tak mi to wszystko powtórzy. Zamiast tego zaczęłam się rozglądać po stadionie. Cały czas nie mogłam uwierzyć, że tu jestem. Wzięłam głęboki oddech, by się uspokoić.

 - Annie! - zawołał mnie Roger, a gdy na niego spojrzałam, zobaczyłam, że skończyli rozmawiać. Teraz czekała nas tylko praca fizyczna. Wróciliśmy do Arielki i rozładowaliśmy przyczepę. Pan Robert przysłał nam nawet swoich pracowników do pomocy. Oczywiście dalibyśmy sobie radę sami, ale tak było szybciej. Widziałam jak inni rzucali mi zdziwione spojrzenia. Pewnie myśleli, co taka młoda dziewczyna tu robi, ciągnąc kejsy i rozwijając kable. Na szczęście nikt się nie pytał, bo nie miałam ochoty wyjaśniać. Z całą robotą uwinęliśmy się do 21. Tata stwierdził, że należy nam się noc w hotelu. Nie chcieliśmy jeździć ciężarówką przez miasto, więc wzięliśmy torby z rzeczami i poszliśmy do najbliższego hotelu. Wynajęliśmy pokój dwuosobowy na jedną noc. Był on bardzo przyzwoity i wcale nie taki mały jak się spodziewałam. Pierwszym co zrobiłam po wejściu do środka był długi prysznic. Gdy wróciłam do pokoju tata już leżał w łóżku.

- Annabeth mam dla ciebie propozycję. - odezwał się jak mnie zauważył.

- Jaką?

- Jutro mamy wolne do próby dźwięku i światła o 16. Nie chciałabyś pójść kupić sobie coś fajnego na koncert? - zaproponował, a mi szczęka opadła.

- Oczywiście! Dzięki tato! - ucieszyłam się.

- To nic takiego. Dobranoc Annabeth. Kocham cię. - odpowiedział.

- Ja ciebie też. Dobranoc. - powiedziałam i poszłam spać.

     Tej nocy śniła mi się mama. Na szczęście były to same dobre wspomnienia, dlatego rano obudziłam się z uczuciem jej obecności. Byłam gotowa na całą radość, która miała mnie spotkać.Zjadłam z tatą śniadanie i poszliśmy do pobliskiego centrum handlowego. Roger zaczął oglądać sprzęt elektroniczny, a ja szukać odpowiedniego stroju. Wiedziałam, że musi on być wygodny, gdyż były spore szanse, że będę musiała w nim pracować. W końcu znalazłam idealny strój: szary top, rurki jeansowe i krótkie tenisówki w kwiatki. Może wam się wydawać, że jest to trochę codzienny ubiór, ale nie dla mnie. Częściej ubieram się jak chłopak niż dziewczyna, ale to ze względu na pracę i wygodę.

     Zostało mi jeszcze trochę pieniędzy, które dał mi tata, więc postanowiłam zaszaleć. Poszłam do kosmetyczki i pomalowałam paznokcie na turkusowo. Po jakiejś godzinie byłam gotowa. Zadzwoniłam do Rogera i umówiliśmy się na lunch. Gdy skończyliśmy jeść była już 15, więc wróciliśmy do hotelu. Przebraliśmy się, spakowaliśmy resztę rzeczy i wymeldowaliśmy się. Poszliśmy do Arielki odłożyć torby i weszliśmy na stadion. Wtedy uderzyła mnie myśl, że jest to również próba dźwięku, co oznacza, że One Direction też tu będzie. Próbując opanować podekscytowanie poszłam za tatą na stanowisko. Kiedy spojrzałam na sprzęt, uśmiechnęłam się, wspominając dni spędzone na nauce jego obsługi. Z rozmyślań wyrwał mnie głos pana Clarka:

 - Skoro wszyscy już są możemy zaczynać.

Someone's watching over meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz